Wglądy karmiczne. Jak sobie radzić?

Wglądy karmiczne

Temat inkarnacji wydaje się, że jest ciekawy. I tak, jest ciekawy – kiedy o tym czytasz. Nie jest ciekawy kiedy tego doświadczasz. Jest to jedno z tych „trudniejszych doświadczeń” na duchowej ścieżce.

Każdorazowo, jeśli zyskujemy „autoryzowany dostęp”, można pocieszyć się, że stoi za tym Potęga Źródła, która te obrazy „wydaje”, widocznie jest ci to potrzebne do dalszej drogi duchowej.

To Źródło chce, żebyś był wolny i powiedział DOŚĆ. Tylko musisz zobaczyć czemu właściwie mówisz „dość”. Opór przed oglądaniem tych obrazów (widzisz kiedy masz… zamknięte oczy) jest potężny.

Może się zdarzyć też wgląd, kiedy nie masz zamniętych oczu, więc nie można blokować tego bez końca. Widocznie jest coś co musisz zobaczyć.

W tym tekście chcę się skupić na praktycznym aspekcie czyli co dobrego, mimo trudności, może z tego wyniknąć i jak sobie z tym poradzić psychicznie.

Dlaczego trudno zajrzeć we własną karmę?

To jest trudne ponieważ rozsadza to osobowość. Pokonywanie projekcji rozsadza ego. A część projekcji rzutowanych na rzeczywistość, można pokonać kiedy zyskasz wgląd. Orfeusz nie mógł się oglądać za siebie, a jednak to zrobił.

Ego, które nie projektuje „rozpada się”. Czyli doświadczasz cierpienia (a później odbicia, ale najpierw jest cierpienie). Rozłożone na etapy.

I teraz, uwaga, nie jest istotne czy podczas projekcji projektujemy z bieżącego życia czy „poprzednich rozdań”. Tutaj zajmiemy się maksymalistycznym podejściem do samego tematu mechanizmu obronnego projekcji.

Erik Erikson (który szkolił na analityka Erica Berna, którego psychoterapeutą był Paul Federn, który to Federn, zajmował się obserwowaniem przypływu dialogów wewnętrznych) pisał, że to projekcja i introjekcjanajtrudniejszym do pokonania mechanizmami obronnymi osobowości w procesie terapeutycznym.

Wielu moich znajomych myślę, że zaczęło zyskiwać wglądy i po prostu przecięli ten węzeł gordyjski zamiast go rozwikłać. Tak się dzieje, kiedy zostanie odkryta mitologiczna warstwa psyche. Ja zdecydowałam się na psychoterapię tylko dlatego, że miałam wiedzę. I że „terapia duszy” nie jest po to, żeby mi było jakoś szczególnie lepiej na etapie „leczenia tej duszy”.

Można pisać o karmie, ale równie dobrze można uznać, że jest to przymus powtarzania. Tyle razy zetkniesz się z jakimiś ludźmi i sytuacjami, aż przestaniesz to robić. Aż przestaniesz „grać w winę”.

Czyli w myśl psychoanalizy jest tak: mamy w sobie zło, ale projektujemy je na zewnątrz. Wywalamy z siebie na zewnątrz. „To nie ja, to ludzie są źli”.

Gdy mówimy: „Coś jest z Tobą nie tak” w rzeczywistości znaczy to: „Boję się tej prawdy, którą każesz mi dostrzec we mnie samym

Jon Federikson, psychoterapeuta

Dopóki nie masz wglądów, możesz się zastanawiać, „ok, ale w kim to zło jest? bo „JA” go nie czuję” Nie czułam w sobie zła, bo skostniałe ego go nigdy nie czuje. Myślę, że wielu ludzi zaryzykowałoby stwierdzenie, że całkiem miło się ze mną przebywa. Tym większym ciosem były te wglądy.

Można wytłumaczyć to następująco: osobowość jest czasowa. Teraz pisze to jakaś osobowość, urodziła się, chwilę pożyje, a potem zniknie. Ale energia czyli to co zamieszkuje organizm, porusza ciałem – zostanie. Dusza jest wieczna. Ego – organizm, nie. Jung porównywał osobowość do „ruchomej klatki narzuconej na film”.

I teraz. Kiedy twoja osobowość jest „okej” czyli w tym wcieleniu jesteś w „porządku”, nie robisz rzeczy, które powszechnie uważane są za złe (a nawet, jak ja, nie robisz nawet tego co jest niestosowne czyli idealna maska, idealny oszust) to niezależnie ta „karma” się za tobą wlecze i dąży do „wyrównania wszystkich rachunków”.

Taką piosenkę można napisać, jak się ma wglądy. Żeby jakoś przesublimować.

Ten fragment o karmie jest trudny

Po tym fragmencie będzie można zrozumieć dlaczego neurotycy tak naprawdę kochają swoją chorobę. I dlaczego nie chcą się wyleczyć.

W związku z tym, że motywuje mnie tylko: Prawda, Miłość, Wolność napiszemy prawdę.

Jeśli widzisz wcielenie np. z gwałtem. I to ty gwałciłeś. „Ty” rozumiem jako duszę, w jakimś innym organizmie. To nie jest tak, że to jest odseparowane od układu nerwowego danego organizmu w czasie rzeczywistym.

Te emocje „duszy” włączają się w bieżące ego. I to jak wielki jest opór przed przyznaniem się do tego, że chora jest dusza, generuje OGROMNY eee… dyskomfort psychiczny.

Bo rozumiesz już, przyjemność płynącą z sadyzmu. Nie, że chcesz to robić, ale rozumiesz. Czujesz to w sobie. I jak nie jesteś terapeutą to masz: przejebane. Dlatego mówi się, że bez sensu jest „poddawać się analizie”. Eric Berne mówił mniej więcej tak może najpierw poczuj się lepiej, a jeśli bardzo tego chcesz to WTEDY cię przeanalizujemy.

Poddać się analizie oznacza nic innego jak otworzyć się na całość ludzkich przeżyć, dobrych i złych, różnych (…). Usłyszałem ostatnio wypowiedź dr. Bubera, na temat Adolfa Eichmanna, nie mógł do niego żywić żadnej szczególnej sympatii, chociaż był przeciwko procesowi, ponieważ nie znajdował w sobie niczego z Eichmanna. Teraz, kiedy już dokonałem w sobie tej przemiany, mogę stwierdzić; znajduję w sobie Eichmanna, znajduję w sobie w sobie wszystko, znajduję w sobie również świętego jeśli chcecie.

Erich Fromm, O sztuce słuchania. Terapeutyczne aspekty psychoanalizy, s. 91

Dlatego mówimy o ego i „mechanizmach obronnych funkcjonowania psyche”. O to chodzi.

Łatwe? Dobrze się to czyta? Nie. Dlatego Berne pisał, że odzyskiwanie świadomości dla ludzi nieprzygotowanych może być przerażające, a nawet niebezpieczne.

Ustawienie systemowe są dobrą metodą. Emocje pojawiają się w polu świadomości, ale nie musimy się z nimi utożsamiać.

Jeśli chcesz, żeby świat przestał być projekcją twoich nieuświadomionych lęków i fiksacji to dobrze jest to zobaczyć. To cierpienie cię leczy, leczy duszę. Kurs Cudów mówi o etapie oczyszczenia, który jest niezbędny. Jeśli chcesz, żeby w tym świecie coś się zmieniło to – MUSI SIĘ TO ZACZĄĆ OD CIEBIE. Nie od „nich”, nie „od niego”. Od Ciebie.

Ostatecznie – nie pamiętam kto to napisał – ale ktoś bardzo mądry zapewne, że my nie jesteśmy dobrzy, dlatego, że jesteśmy dobrzy. Czy też wydaje nam się, że jesteśmy. My zaczynamy być dobrzy, tak naprawdę wtedy, kiedy uświadamiamy sobie jak źli możemy być.

Wybieramy inaczej. Reagujemy z innego poziomu. Napięcie, konflikt, akceptacja, rodzenie się każdego dnia, czucie powodu do siebie. I mam nadzieję, że teraz jest zrozumiałe dlaczego Freud pisał, że neurotycy narzekają na swoją chorobę, ale jak ktoś będzie chciał ją zabrać, to będą jej bronić… tak zaciekle jak lwica swoich młodych.

Eric Berne podobnie. Nie chciecie się wyleczyć pisał, chcecie wiedzieć jak być lepszymi neurotykami. Jak lepiej grać w tę grę.

Wglądy karmiczne, a zdrowie psychiczne

Ze zdrowiem psychicznym jest tak, że głównie chodzi o nasze relacje z otoczeniem. Jeśli otoczenie nie będzie miało wątpliwości czy z tobą jest wszystko w porządku, to temat zdrowia psychicznego nie istnieje.

Jeśli radzisz sobie z obciążeniem, to nikt nie uzna, że sobie nie radzisz… ze sobą. Tyle. Czyli robisz coś takiego:

Nie możesz o tym mówić, nie wprost. Bo ludzie wokół ciebie musieliby się „zastanowić” a ludzie nie lubią się zastanawiać, wiesz to zapewne po sobie, że sam nie chciałeś zastanawiać się nad innymi rzeczami niż te, które są niezmuszającymi do głębszych refleksji oczywistościami.

Zalecam o tym nie mówić. Nie potrzebujesz być „figurą projekcyjną” dla innych. Jest ci wystarczająco trudno bez tego. Nie mów o tym.

Zobacz tyle ile musisz i PRZESTAŃ

Nad tymi wcieleniami trzeba spędzić tyle ile trzeba… i ani trochę więcej, tak aby struktura psychiczna nie uległa rozpadowi. Już niejeden „zobaczył prawdę” a jedzenie donosili mu do sali, w jakimś zakładzie z białymi ścianami. W moim przypadku było to 7 miesięcy, że to było naprawdę trudne.

Jeśli masz dostęp do wcieleń to znaczy, że stan ego „Ja Rodzic” jest na urlopie i potrzebujesz, żeby ktoś przejął tę rolę, jeśli będzie bardzo źle. Ja wytrzymywałam około dwóch miesięcy. I sesja albo jakiś warsztat. I znów. Istnieje ryzyko utraty bieżącej tożsamości, więc dobrze jest być w kontakcie.. czasem … z jakimiś ludźmi.

Wiedziałam, że pora na warsztat, jak mi ktoś z rodziny mówił, że mam „śmierć w oczach”, albo „gdzie ty jesteś jak cię nie ma” czyli jeśli zbyt dużo czasu strukturalizowałam w wycofaniu i trudno mi było być obecną.

Te momenty samotności są po to, że musisz być sam, żeby wiedzieć co cię wesprze kiedy już nie możesz się utrzymać. Szczerze? Jest jak pisał Jung, tylko takie doświadczenie daje niezniszczalny fundament.

Co może Ci się dziać?

Jeśli jesteś kobietą, a wcielenia były męskie i takie głównie widzisz (nawet jak się specjalnie nie przyglądasz, to „wiesz”) więc:

Utrata miesiączki, problemy hormonalne, niemożliwość spojrzenia ludziom w oczy, poczucie wstydu, depresja (depresja pełni funkcję ochronną, gdyby włączyć wszystkie emocje towarzyszące wcieleniom „na raz” to człowiek by zwariował. Rdzeniem „ego” jest rzeczywiście nienawiść, trzeba wpuścić tę nienawiść i … „przemienić” ale to jest proces.

Ego ma tendencję do „samoprzedłużania się”. Celem ego jest jedynie przetrwanie. Tam o nic więcej nie chodzi. O to tylko, żeby ten teatr się grał.

Dlatego naturalna jest chęć osobowości do kreowania tego „wrażenia cywilnej prawości„. Media, telewizja, to już Goebbels ogarnął, czemu ma to służyć. Zachęcaniu ludzi do utrzymywania projekcji.

Jeśli nie chcesz pozostać w tym „złudzeniu”, to pamiętaj co pisał Eric Berne. Jedynie najsilniejszych psychicznie ludzi na to stać. Serio. Rozpoczynasz wtedy absurdalną grę z samym sobą. No i fajnie. W końcu jakiś przeciwnik godny mnie. Tak sobie pomyśl. Mnie to mobilizuje. Prawda mnie mobilizuje. Nic więcej mnie nie mobilizuje w życiu.

Najtrudniejsze jest włączanie w osobowość tego co wyparte. Nieważne czy osądy zostały wydane w tym życiu, czy ileś żyć temu. Są źródłem projekcji. I w sumie, to nie są „życia”. Życie masz jedno, tylko wychodzi na to, że w tysiącach przebrań.

Pojebane.

Karma to nie wyrok

Karma to jest po prostu DOŚWIADCZENIE. I cały czas jest w Twoich rękach. Możesz cieszyć się doświadczeniem. Im więcej nieuświadomionych konfliktów rozwiążesz, tym lepsze jest doświadczenie. I bądź bezwzględny jeśli ktoś próbuje z tobą znów grać, tylko wtedy. A tak to miłość, wolność, współczucie, poszanowanie i odpowiedzialność 🙂

Podobne wpisy