Kiedy mówisz, że on jest „w twoim typie” #Jezus&Berne
neurotyk.blog
blog tylko dla neurotyków
On jest w typie… ale twojego nadużycia
Dlaczego Jezus podkreśla kwestię AKCEPTACJI PUSTKI? I szukanie odpowiedzi wewnątrz?
Bo wie, że wielka jest mądrość w nagłówku tego tekstu.
Dlaczego Eric Berne podkreślał to szukanie dla siebie ratunku w jakiejś formie „bycia razem„? I postulował chodzenie swoimi drogami?
Bo przyciąga się „tego” lub „tą”, którzy są kompatybilni do mechanizmów obronnych, zwłaszcza do mechanizmu złudzenia.
Dopóki się tego nie przepracuje, nadal będzie się przyciągać ten sam typ, tylko twarze się będą zmieniały.
Paulina Michurska
Skracając: jeśli nie przepracuje się W SOBIE swojej niedostępności emocjonalnej, to będzie się przyciągać osoby emocjonalnie niedostępne.
I nie można nikogo za nic winić. Po prostu: tak to działa. Świat jest lustrem. Przypominam, że ludzie wokół nas… są o nas. A my jesteśmy „o nich”.
Jeśli jesteśmy wypadkową 5 osób z którymi przebywamy najwięcej lub najczęściej, to trzeba czasem przystanąć i się rozejrzeć.
Przełknąć ślinę i pamiętać, że jeśli na kogokolwiek wskazuje się palcem, to ręka zawsze układa się w ten sposób, że trzy pozostałe palce… wskazują, na tego kto rękę uniósł i wskazał. To kalka z wpisu o zmowie między ojcami i córkami, synami i matkami.
Niedostępność emocjonalna buduje się na modelu wychowania, który premiował taką postawę. Czyli wychowanie w emocjonalnym zahamowaniu.
I to jest model wychowania, który odebraliśmy niemalże wszyscy, powiedziałby Berne, bo do dwudziestego/trzydziestego roku życia, nauczenie się określonych gier stanowi o naszym przetrwaniu (biologicznym i społecznym).
I … pozwala zagrać w tę grę. To samo przekazuje Jeszua w Drodze Przemiany.
I nie ma znaczenia jacy ludzie będą w to grać. Nie można tracić CZUJNOŚCI. Po psychoterapii i pewnych doświadczeniach wewnętrznych to naprawdę… możesz iść na audiencję do papieża… i zachować najwyższy sceptycyzm do persony papieża.
Żaden Papież nie odbył psychoterapii więc w sprawie Jezusa nie dzwonię do Watykanu. Bo zakładam, że on nie tyle, nie będzie w stanie zmienić stanu ego, co ściągnąć „maski papieża”.
Taki żart:
Dzień dobry, nazywam się tak i tak, potrzebuję rozmawiać z papieżem, a KONKRETNIE z jego wewnętrznym „Dzieckiem„, a JESZCZE BARDZIEJ KONKRETNIE z jego DEMONEM, który zaszył się głęboko w psychostrukturze wewnętrznego dziecka i obecnie, tak się składa, że nosi MASKĘ PAPIEŻA. Proszę mnie połączyć.
– ? –
– Czego nie rozumiesz?
– <sygnał odkładanej słuchawki> –
Dlaczego warto być samemu MENTALNIE?
Istnieje zjawisko psychozy indukowanej. O tym się mówi tylko w przypadku psychoz, które są medialne (coś się wydarzyło, a np. prasa to opisała), ale są niemedialne przypadki psychoz.
Np. taka, że praktycznie cały świat jest w jakiejś „swojej grze”, czy też w tym, co Jung nazywał psychozą masową. Odnoszę tutaj do tekstu „Słyszę głosy ale tego nie leczę„.
Kernberg nazywał wprost narcyzm psychozą, a w związku z faktem, że narcyzm jest PLAGĄ naszych czasów, to właściwie … to co wyżej nie wymaga większego komentarza.
Osoba narcystyczna na pierwszy rzut oka wydaje się być zintegrowana, a sam narcyzm NA SCENIE wygląda oczywiście znacznie lepiej niż inne zaburzenia osobowości.
Kernberg. Absurdalnie doświadczony analityk.
Można się ustawić gdzieś na zaproponowanej skali narcyzmu. Ta pierwsza jest uproszczona, ta druga bardziej rozbudowana. Każda osoba, która chce trochę zejść ze skali narcyzmu, musi wiedzieć, że zdaje się etapem przejściowym jest borderline.
Skoro narcyzm jest plagą, a jako taki chroni przed borderline, to trzeba widocznie przygotować świat na leczenie borderline. 😉
Ludzie w parach, po to się tak dobrali, żeby sobie podtrzymywać swoje obrazy świata i swoje traumy w jak najlepszej kondycji czyli niewyleczone.
Można być w parze, ale nie być RAZEM w tym SYMBIOTYCZNYM ZNACZENIU. Tak jak można być z kimś blisko dając sobie przestrzeń. Tak jak można mieć z kimś POŁĄCZENIE, a nie powiązania/przywiązanie/udupienie.
Tak jak można siedzieć w więzieniu i mieć część, która jest rzeczywiście wolna. Wolność: stan umysłu.
Im bardziej chce się coś zmienić, tym mniej jest możliwości. Chyba chodzi o energię „chcenia”, chcenie rodzi brak… możliwości, a możliwości pojawiają się w akceptacji. A wymuszona akceptacja to tortura i koło się zamyka.
Treści projekcji i co z nimi robić?
Jung pisał, że nie wiadomo co z tym robić, i że być może są sprawy, które bezpieczniej byłoby zostawić w spokoju i nie mieszać się za bardzo w sprawy natury ludzkiej.
Pamiętając jednocześnie, że chętniej się szydzi z innych, niż uznaje własne mechanizmy projekcyjne.
Projekcja jest nieświadoma, chyba że doszło kiedyś do „kontaminacji treści nieświadomych„. Wtedy można „to” (przynajmniej część) wyciągnąć z siebie, rzucić na podłogę, chodzić wokół i poddać analizie.
Pamiętając co służy naszemu samooszukiwaniu się najgorliwiej. Nasze marzenia i nadzieje. Wszyscy mamy marzenia i jakieś nadzieje, ale u podstaw nadziei leży energia lęku.
Ego jest zaprogramowane przez przeszłość (indywidualną oraz zbiorową). A zaprogramowane w taki, a nie inny sposób, fantazjuje na temat przyszłości i nawet, będąc zaślepione, podejmuje najprzeróżniejsze działania. A co gorliwie służy samooszukiwaniu się? Nasze marzenia, nadzieja i pragnienia. Interesujące, że jako obiekty wglądu bywają one wehikułem prowadzącym człowieka ku indywiduacji.
Tomasz Olchanowski
FENOMEN CHARYZMY W ŚWIETLE PSYCHOLOGII GLĘBI
W kontekście Listu 6 to szczególnie ważne, bo tam mowa jest o braku kompulsywności czyli o świadomości, człowiek świadomy nie działa kompulsywnie, bo wie co się dzieje i jest w stanie podjąć decyzję. Ma wybór.
Jak popracował ze swoimi demonami, to ma też strażników, nawet jeśli oni nie są jeszcze w … swojej szczytowej formie.
Niektórzy uważają (niektórzy czyli … jedna osoba, ale i tak), że piosenka zasugerowana jako niekompulsywne zachowanie ego, to jest definicja zachowania kompulsywnego. Dla mnie nie. Bo kompulsywnie to jest POD PRZYMUSEM, i po to, żeby coś szybko przekroczyć, bez konieczności „wytrzymywania napięcia”, a tam się nie spieszą.
Wytrzymywanie napięcia doprowadza do przemiany.
Świadomie, to jest wtedy, kiedy być może nie napiera jaźń lub cień (jaźń jest dobra i zła jednocześnie czyli jest transcendentalna, dlatego nie wiadomo, kto za przymusem stoi: czy jaźń czy cień).
A seksualność pobudza jaźń. I trzeba uważać. Przypomnijmy Berna: UMIARKOWANIE we wszystkim.
Dlatego być może pisał, że tylko niektórzy ludzie na tej planecie są mniej godni pożałowania niż cała reszta … kukiełek w rękach demonów (Berne) czy marionetek w rękach „mitycznego Erosa” (Erikson). Najmniej jest zwykłych, prawdziwych ludzi. Zwyczajnych. Ludzkich. Kochających.
Miłość nie powoduje, że tracimy dostęp do swojego płata czołowego, który odpowiedzialny jest za logiczne myślenie oraz do tej części mózgu, która odpowiedzialna jest za wyciąganie wniosków w sposób bezstronny.
Zdrowa namiętność
Bardzo niewielu ludzi jest w stanie doświadczyć zdrowej namiętności, bo musieliby stać się BEZBRONNI, musieliby totalnie zaufać, a nie staniesz się bezbronny (nie będziesz potrafił) jeśli autorytety z dzieciństwa zawiodły.
Jeśli rodzic płci przeciwnej, powiedzmy, że nie startował w konkursie na Rodzica Roku i nie miał większych ambicji w tym zakresie, to można seks uprawiać, można go odgrywać, można do woli zstępować na modlę Listu 6, traktować to jak zabawę, rozrywkę, ale seks nie będzie aktem intymności, bo na poziomie psychologicznym nie jest się w stanie tego doświadczyć.
Relacje seksualne przez tysiące lat opierały się wyłącznie na instynkcie, seksualne działania były więc czysto biologiczno-instynktowne, a nie świadome. Nie intymne.
Za „zakochanie”, „obsesje”, „motyle w brzuchu” odpowiada 7 różnych neurotransmiterów.
Za zachowania najbardziej prymitywne odpowiadają testosteron oraz estrogeny. Nie wiem dlaczego ten film mi się wyświetlił, ale skojarzył mi się z „instynktowną mądrością kobiecego ciała„. 😅
W każdym razie, im bardziej człowiek jest „pozabezpieczny” tym większy deficyt hormonów, które uruchomić nam może drugi człowiek. Człowiek bezpieczny nie zakocha się nigdy PO USZY.
Nie wejdzie też w relacje, które są oparte wyłącznie na instynkcie i całym tym hormonalnym szale. Bo ma wybór. Nie jest marionetką. Twórczo sobie przekieruje ewentualnie „niespełnienia”.
Demon przymusza. Ale jak mamy z nim dobre relacje to wręcz wspiera. I szepcze, ale już bardziej ostrzega, a nie starszy. To chce zrobić Jezus pozwolić kobietom ODZYSKAĆ swój głos. Siebie. #korzenie
Kto na Ziemi powstaje? Upadły Anioł czyli demon.
Wiadomo na informacje… w każdej właściwie kwestii trzeba być gotowym.
Zachowania społeczne odzwierciedlają przykłady zaczerpnięte ze sfery stosunków seksualnych (zwierzątka w maskach). Sam seks według Berna może:
- obywać się w stanie wycofania
- może być częścią rytuału
- rodzajem pracy
- grą związaną z wzajemną eksploatacją
- aktem prawdziwej intymności (miłości)
Energie, których postanowiło się nie czuć
I z tego co ja wiem, to w 6 Liście dokładnie o ten ostatni rodzaj seksu FINALNIE się Jezusowi rozchodzi, bo w strefie genitalnej ukrywa się dużo tych energii, których postanowiło się nie czuć.
A z kolei „te energie”, które przynajmniej początkowo postrzegamy, jako coś innego niż „my” postanowiły nie czuć Miłości. Chętnie zagrają, a nie zdecydują się na intymność.
Intymność związana jest ze świadomością, a jej odsyskiwanie pisał Berne jest dla większości ludzi przerażające. Natomiast mówimy tu głównie o energiach w mężczyznach. Kobieca nieświadomość domaga się prawa do miłości.
Mężczyźni w największej mierze postanowili ich nie czuć, kobiety chcą się kochać, ale to określenie – już Berne zauważył – wśród mężczyzn jest znacznie mniej popularne. Więc w tym sensie, to jest miłosny egzorcyzm.
Pewnie dla obu stron ale to Bestia w mężczyźnie ma się przemienić (przypominam, że ten List jest jednym ze sposobów poddania ego, a Jezus obiecuje pojednanie czyli zbawienie).
Tylko to musi być „chęć”, żeby się kochać, a nie „przymus”, że w końcu to odhaczyć, ten następny PORTAL do duchowego przebudzenia.
Twoje ZBAWIENIE, twoje uwolnienie od niewolącego skutku Tożsamości EGO i uroku Snu, jaki rzuca ono na wszystko, co widzisz wewnątrz i na zewnątrz, CAŁKOWICIE ZALEŻY OD TWOJEJ CHĘCI, by przestać hamować Impulsy wyłaniające się z CIAŁA/NATURY.
List trzeba przeczytać z uwagą. Demon musi oddać część energii wydatkowanej na wypieranie (prezent od Jezusa) ale to jest łatwiejsza część, bo tam nie ma specjalnie uczuć wyższych.
To jest tyle, że się nie jest oszustem… we własnych oczach i wpływa to na integralność.
Silny pociąg, pożądanie, instynkt, szał hormonalny, zrealizowanie jakiś fantazji to NIE JEST INTYMNOŚĆ.
I kiedy piszę, że dla „większości ludzi” coś nie jest możliwe, to ja się naprawdę z tego zacnego grona nie wykluczam, ale #workinprogress.
I jaka tam alchemia może się zadziać na mocy tego Listu. Prawdziwe łączenie przeciwieństw. Naprawdę jestem gotowa zrozumieć, dlaczego Jezus obiecuje przez ten List zbawienie.