Spotkanie z archetypem czyli żeby ci nie odjebało

Czym jest archetyp

Archetyp to baśń, mit, sen, wizja, osobista fantazja, urojenie. Choć motywy są wspólne, ludzie przechodzą je różnie – cechą spajającą jest to, w żaden sposób nie da się ich powiązać z indywidualnymi przeżyciami, doświadczeniem czy wiedzą, którą dysponuje konkretny człowiek.

Bez trudu można to zrozumieć, z pozoru wygląda to tak, jak gdyby proces rozwoju cofnął się, wrócił do prehistorii rodzaju ludzkiego, jakby doszło do regresji w dziejach ducha, jakby stało się coś niesłychanego – coś czemu zapobiec ma interwencja terapeuty

C. G. Jung, Praktyka Psychoterapii, Przyczynki do problematyki psychoterapii i do psychologii przeniesienia, s. 24

Mianem archetypu określamy motywy mitologiczne w ogólności1

Carl Gustav Jung w wielu pracach rozprawił się z koncepcjami Zygmunta Freuda, rozbudował teorie libido, zarysował własne idee i doświadczenia. Rezultaty do jakich doszedł Jung pozwoliły położyć podwaliny pod teorie archetypów.

Archetypy istnieją poza świadomością psychiki czyli poza ego. Mity, urojenia, marzenia senne, fantazje objawiające się w postaci wizji na jawie (większe napięcie niż we śnie) są obecne w naszej psychice.

Jako jednostki jesteśmy różni, jako ludzie bardzo podobni. Tak fizycznie, jak psychicznie wyrastamy z jednego korzenia, który ginie w początkach czasu (…) Studiując historię możemy poznać zachowanie ludzi. Studiując życie religijne i duchowe, możemy poznać stronę wewnętrzną. Dziś bezpośrednio obserwujemy życie wewnętrzne poprzez sny, fantazje i twórcze formy wyrazu.

Pia Skogemann, kobiecość w rozwoju. Psychologia współczesnej kobiety s. 22-23

Archetypy są bardzo „niewygodne”, w polu rzeczywistości właściwie nieobecne, odnajdujemy je jednak w mitach, literackich fikcjach, w sztuce, muzyce, w motywach filmowych itd.

Z ciekawostek, psychoterapeuta Zenon Waldemar Dudek – autor „Psychologii integralnej Junga” – był konsultantem serialu „Ślepnąc od Świateł”.

Blame it on my own sick pride
Blame it on my ADD baby

Postawa wobec archetypu

Archetypy mogą być więc źródłem wielkiej siły psychicznej, to jest ta pewność siebie, w której wnosimy się wysoko ponad „syndrom oszusta” związany z silną identyfikacją ego z personą.

Archetypy manifestują się w tzw. sytuacjach granicznych. Obudzenie archetypów i ich zintegrowanie ze świadomością oznacza włączenie jednostki w wieczny proces kosmiczny. Ale ich dobroczynne działanie przejawia się tylko wtedy, kiedy człowiek przyjmuje wobec nich właściwą postawę

Carl Gustav Jung, Odpowiedź Hiobowi

Archetypy pozwalają zintegrować się wewnętrzne, na poziomie osobowości, która stanowi system wzajemnie wykluczających się składowych (stany ego). Niewłaściwa wobec nich postawa daje jednak vibe – nie bójmy się tego słowa – choroby psychicznej

niektórzy z moich pacjentów posiadali gruntowne wykształcenie, a kilku z nich było psychiatrami. Bardzo wyraźnie przypominam sobie profesora, który doświadczył nagłej wizji i stwierdził, że oszalał. Przyszedł do mnie kompletnie spanikowany. Zdjąłem wtedy z półki 400-letnią książkę i pokazałem mu stary drzeworyt dokładnie opisujący jego wizję. Nie ma żadnego powodu uważać, że pan oszalał – powiedziałem – Oni znali pana wizję już 400 lat temu.

C.G. Jung, Człowiek i jego symbole, s. 104

Archetypy uczestniczą też w procesie indywiduacji czyli rozwoju psychicznym, ale mogą też okazać się źródłem chorób o podłożu psychicznym lub psychosomatycznym – stłumione prowadzić będą do nerwicy.

I na pewnym etapie można naprawdę woleć nerwicę lękową czyli stan zaostrzonego, skrajnego niepokoju. O tym, że ciało stanowi tamę przed naporem tych treści więcej w tekście: Artysta, neurotyk, psychotyk.

Na ironię oczywiście zakrawa to, że jako psychiatra raz po raz napotykałem w moim doświadczeniu na treści psychiczne o charakterze psychotycznym, które występują także u chorych umysłowo. Treści te tworzą świat nieświadomych obrazów, które są przyczyną fatalnego obłędu u chorych, zarazem jednak stanowią źródło mitotwórczej fantazji, nieznanej naszej racjonalnej epoce (…) to jak sądzę miał na myśli Goethe, kiedy pisał: odważ się siłą wyważyć te drzwiecze, u których chyłkiem każdy rad by przejść

C.G. Jung, Archetypy i symbole, s. 11

Archetypy. Niebezpieczeństwo i czynnik rozwoju

Archetypy mają charakter dwubiegunowy i w procesie terapeutycznym stanowią zarówno niebezpieczeństwo, jak potencjalny czynnik rozwoju.2

Archetyp jest wyobrażeniem pierwotnym, imago, wyobrażeniem mitologicznym. Mamy np. archetyp diabła, demona (tych dwóch ostatnich nie należy ze sobą mylić, czasem można się miło zaskoczyć, że to jednak nie sam diabeł się do nas pofatygował), persony, animy, animusa czy bardziej ogólnie ludzkiej duszy, cienia i wiele innych. Archetypem jest też Chrystus. Ten ostatni pojawia się niezależnie od poziomu wiary, co ciekawe, nawet w tych zakątkach Świata, do których misjonarze nie dotarli.

Jung pisał, że mitologiczne treści z reguły wpływają na pacjenta ze zdumiewającą siłą – i że już na podstawie tego, można wyrobić sobie opinię o tym, jak potężny wpływ na ludzkość wywierają wyobrażenia mityczne.

Poniższy fragment może wydawać się bez sensu, ale „tout passe: co wczoraj było prawdą dziś jest błędem, a co wczoraj poczytywano za błędny wniosek, jutro może być objawieniem3

Psychoid oznacza „podobny do duszy”, „na kształt duszy”

Wydaje mi się rzeczą prawdopodobną, że prawdziwa istota archetypu nie może stać się świadoma – jest więc transcendentna toteż określiłem ją mianem psychoidalnej.

C.G. Jung, Wspomnienia, myśli, sny, s. 469

Te same motywy od zawsze spotykamy w snach, baśniach, bajkach, deliriach i urojeniach współczesnego człowieka.

Florence Welch w piosence „Shake it out” śpiewa:

„Każdy demon stanowczo domaga się swego
Ale ja lubię zachować niektóre rzeczy dla siebie
Lubię trzymać swoje sprawy w tajemnicy
Najciemniej zawsze jest przed świtem

Będę przeklęta, jeśli to zrobię i będę, jeśli nie
Więc zdrowie za koniec mojej drogi
Jestem gotowa by cierpieć i gotowa, by mieć nadzieję
Strzelam na ślepo, celując prosto w swoje gardło
Bo szukając nieba, odnalazłam w sobie diabła
Szukając nieba, odnalazłam diabła
Więc co tam, niech tak będzie!

Florence and the Machine, Shake it out

Typowe doświadczenie archetypowe czyli zupełnie nieakceptowane społecznie przeżycie – przesublimowane w twórczość i chroniące przed psychozą.

Psychoid oznacza „podobny do duszy”, „na kształt duszy”, „quasi-psychiczny„. Termin używany jest do scharakteryzowania czegoś czego nie można zobrazować, dotyczy ekstremalnie głębokiej warstwy psychicznej.

Eric Berne pisał (Dzień dobry i co dalej), że np. demon znajduje się głęboko w psychostrukturze wewnętrznego Dziecka pacjenta o skrypcie zwycięzcy to znaczy o każdym skrypcie. Chodzi o to, że w wewnętrznym Dziecku. I że można sobie z nim poradzić jednocześnie nie uciekając w spirytualizm.

Doświadczenia archetypowe są po prostu zaproszeniem do wewnętrznej przemiany, kiedy nasza świadomość nie jest już zredukowana do przesłanek ogólnych charakterystycznych dla ludzi nastawionych zbiorowo.

Istnieje więc „coś” – jakieś psychiczne treści – których nie można obrazować bezpośrednio i podzielić się ludźmi „tak o!” – ponieważ archetypy nie znajdują swojej reprezentacji w świecie zewnętrznym. Przypomnijmy są poza ego. Dlatego dzieląc się nimi wprost człowiek wydawałby się – krótko mówiąc – jebnięty.

Ludzie, którzy mają z nimi kontakt są np. scenarzystami, dramato- lub powieściopisarzami, psychoterapeutami, psychiatrami, przewodnikami duchowymi lub po prostu artystami. Marek Koterski próbował pewne paradoskalne prawdy przekazać w filmie „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”.

A jego syn – Misiek Koterski w wywiadzie powiedział – „Jezus niósł mnie na swoich plecach, gdy trwałem w nałogu” czyli też miał doświadczenie archetypowe, ale właściwie dla kogoś kto nigdy nie zetknął się z żadnym archetypem, nie wiadomo jak te słowa interpretować (są rzutowane z nieświadomości, a neurotycy mają bardziej elastyczną granicę między dwoma światami).

Być może dlatego Eric Berne pisał, że wielu psychoterapeutów podświadomie obawia się wyleczenia swoich pacjentów.

Joseph Cambell, zauważył, że nasz problem polega na tym, że jako jednostki „oświecone”, zracjonalizowaliśmy wszystkich bogów, demony, anioły i diabły, do tego stopnia, że zbrakło dla nich racji istnienia.

Stąd coraz większe problemy ze zdrowiem psychicznym. Demony, anioły i diabły nie zniknęły dlatego, że pojawiła się telewizja i telefony. Jesteśmy po prostu zbyt rozproszeni, żeby je zauważać.

Ktoś mądry, na moje – ale ja się tego wszystkiego boję – powiedział tak: „no ale niezależnie od tego czy się boisz czy nie… to i tak w tobie będzie”. W tym miejscu zakładam, że czytelnik, jeśli jest żywo zainteresowany tematem archetypów też może się bać. Spokojnie.

Według słownika języka polskiego odwaga to zdolność zapanowania nad strachem, obawą i zrobienie czegoś niebezpiecznego lub trudnego. (…) to odwaga jawnego wypowiadania i manifestowania swoich poglądów, sądów, bez względu na okoliczności, to także umiejętność przyznania się do popełnionego błędu, umiejętność przyznania się do winy, powiedzenie prawdy, nawet jeśli jest dla nas niewygodna.

Mądrzy Cyfrowi, Wykład Odwaga cywilna, źródło: calapolskaczytadzieciom.pl

Archetypy mogą objawić się spontanicznie ale ich nośnikami (przekaźnikami) mogą być również ludzie, najsilniej działa oczywiście sfera seksualna. Nawet Zygmunt Freud uznał za Jungiem numinotyczność (mistyczność) ludzkiej seksualności, choć pewnie nie w stopniu, który zadowoliłby Junga, dla niego Freud to uznał ale „niedostatecznie”.

symbole mitologiczne nie są produktami celowej pracy ludzkiej, nie można ich bowiem wynaleźć, zamówić ani na zawsze zniszczyć, lecz spontanicznymi wytworami naszej psychiki i w każdym z nich kryje się, niczym w zarodku, potęga źródła, które je wydało. (…). Z braku ogólnie przyjętej mitologii każdy z nas ma swój prywatny, nie rozpoznany, szczątkowy, ale posiadający tajemną moc, panteon snów. Ostatnie wcielenie Edypa, ciąg dalszy romansu Pięknej i Bestii stoją dziś na rogu Czterdziestej Drugiej Ulicy i Piątej Alei, czekając na zmianę sygnalizacji świetlnej

Joseph Campbell, Bohater o tysiącu twarzy

Jung pisał, że działa tutaj „Duch Natury” The Spirit of Nature, w chrześcijaństwie tę funkcję pełni „Duch święty”, w filozofii Wschodu energia Kunadalini. Wszystko zdaje się, że jest o tym – mniej więcej – samym choć trudno się z tym przebić do mainstreamu.

Ta energia potrafi wytworzyć nowy organ percepcji i dać nam dostęp do innych funkcji psychicznych niż dominujące myślenie.

Utrata prestiżowego statusu osoby „normalnej”

Niezależnie od charakteru archetypu, nie sposób powiedzieć o tym wprost i nadal cieszyć się prestiżowym statusem osoby normalnej w stosunkach społecznych.

Kiedy archetypy przebijają się do bezpośredniego doświadczenia zaczyna się robić niebezpiecznie, głównie dlatego, że nikt nie czuje się odpowiedzialny za to, że wiedza psychologiczna nie jest dostateczna, trudno więc zaufać pewnym procesom.

Jedynym psychiatrą, który od Junga i Freuda brał to, co nie wprowadza jeszcze więcej zamętu i który nie maskował własnej niepewności dłużyzną wywodów był Eric Berne.

Jung, pisząc książki dedykowane psychiatrom zażyczył sobie, żeby autobiografia została wydana, a jakże, po jego śmierci.

I nie się co facetowi dziwić:

Byłem nader zaintrygowany faktem, że kobieta z mego wnętrza wtrąca się do moich myśli. Po namyśle doszedłem do wniosku, że chodzi prawdopodobnie o „duszę” – w pierwotnym znaczeniu tego słowa. (…) Później zrozumiałem, że to co się tyczy tej kobiecej postaci we mnie, to chodzi o typową – czy też archetypową – postać w nieświadomości mężczyzny, i postać tę określiłem mianem anima. Odpowiednik tej postaci w nieświadomości kobiety nazwałem animus. (…) Długo trwało, nim nauczyłem się rozróżniać moje myśli od tego co wypowiadał głos. Kiedy ten ostatni chciał, dajmy na to wmówić mi banały, odpowiadałem „Owszem, był czas kiedy istotnie tak myślałem. Nie mam jednak w obowiązku wlec tego za sobą do końca mych dni. I po cóż to upokorzenie?”

Carl Gustaw Jung, Wspomnienia, myśli, sny

Doświadczenie archetypowe jednocześnie wywyższa wewnętrznie, mentalnie, duchowo i poniższa w relacji z ludźmi i społeczeństwem.

Spotyka się przecież podobne rzeczy w wypadku schorzeń psychotycznych, zwłaszcza zaś w wypadku paranoidalnej formy schizofrenii (…). Niebezpodstawna jest więc obawa, że chodzi tu o rozwój niewłaściwy, o drogę do chaotycznego czy chorobliwego świata fantazji. Rozwój taki mógłby być niebezpieczny w wypadku człowieka, którego osobowość nie jest ugruntowana. Podobnie zresztą przedstawia się sprawa w wypadku każdej interwencji psychoterapeutycznej, która może niekiedy natknąć się na utajoną psychozę i może ją tak pobudzić, że przejdzie w stadium pełnoobjawowe. Bezkrytyczna i dyletancka zabawa metodami psychoterapeutycznymi jest więc niczym zabawa z ogniem i należałoby ją zdecydowane odradzać.

C.G. Jung, Praktyka psychoterapii, Przyczynki do problematyki psychoterapii i do psychologii przeniesienia, Zasadnicze kwestie psychoterapii praktycznej

Dlatego obszerny fragment tej drogi wydaje się być tak samotny. Istnieje zagrożenie psychotycznej dezintegracji i zagubienia w świecie uniwersalnych symboli ale również na osłabianie racjonalnej części psyche.

Jung postulował, że upersonifikowanie treści nieświadomości. Czyli rozszerzenie dialogu z psychiką potencjalną, z której archetypy są rzutowane.

Choć określany jako wybitny psychiatra, którego wykładom w Tavistock Clinic przysłuchiwała się reprezentatywna grupa psychoterapeutów wszystkich szkół, w tym do wielu psychiatrów klinicznych i ogólnych, pozycje kluczowe zostały opublikowane po śmierci.

(…) twoja nadwrażliwość jest szczególną formą przemocy (…) Wciąż jeszcze jesteś nadwrażliwy i przeczulony? (…) Zachowujesz się jak dziecko, które rozżalone chciałoby wychłostać morze. Lepiej zbuduj lepsze mosty – na to możesz przeznaczyć swoją pomysłowość i energię. Chciałbyś być rozumiany? (…) Zrozum sam siebie a będziesz wystarczająco rozumiany. I będziesz miał z tym dostatecznie dużo pracy. Maminsynki chcą być rozumiane. Zrozum siebie oto najlepsza ochrona przed nadwrażliwością, która zaspokoi twoje dziecinne pragnienie bycia rozumianym.

C.G. Jung, Czerwona Księga, s. 523

Pamiętajmy o archetypie Jezusa, który z kolei za życia, na pustyni, zetknął się z archetypem diabła. Ale gdyby zażył leki… to mógłby powiedzieć, że „na tej pustyni jest wszystko w porządku”.

Jezus był sam, w samotności gdy nagle zjawił się przed nim diabeł. Tak to wyglądało z pozoru, lecz nie było tak żadnego diabła. Diabłem było to co stanowiło projekcję rzutowaną z jego stanu świadomości. Nie był kuszony z zewnątrz: był kuszony od wewnątrz.

Joel S. Goldsmith, Żyjąc między dwoma światami, s. 56

Problemy, których nie da się rozwiązać za pomocą własnych środków

Alfred Adler na blogu cytowany jest najrzadziej, więc dla równowagi: „Kłamstwo nie miałoby sensu, gdybyśmy nie odczuwali prawdy jako zagrożenia„.

Adler nawrócił się na chrześcijaństwo, Freud uważał, że nieświadomość to jakieś „archaiczne przeżytki” choć przypomnijmy, za Jungiem uznał tę numinotyczność ludzkiej seksualności (1930), a Jung „nie musiał wierzyć bo wiedział”.

Rozwój, który Jung nazywa procesem indywiduacji – wymaga chwilowej ucieczki z „głównej sceny” i wejścia za kulisy własnej psychiki czy też dotknięcia tego co nazywamy psychiką potencjalną.

Może właśnie – przez chwilę – funkcjonowania jak artysta tj. na obrzeżach społeczeństwa, a nie w jego centrum.

Wiadomo, że człowiek nie rozumie nic, co jest związane z psychologią, jeżeli sam jej nie doświadczy. Nie oznacza to, iż nie możemy być przekonani, że jedynie nasz własny osąd jest kompetentny i prawdziwy. (…) każdy okres życia posiada własną prawdę psychologiczną i to samo odnosi się do każdego etapu psychicznego rozwoju. Istnieją nawet etapy osiągalne tylko dla niewielu, gdyż są kwestią rasy, rodziny, wykształcenia, talentu i pasji. (…) Normalny człowiek to fikcja, choć istnieją pewne powszechnie obowiązujące prawa. Życie psychiczne to rozwój, który łatwo zatrzymać na niższych poziomach.

C.G. Jung, Dzieje Gnozy

Wydanie wojny demonom pokoju dziecinnego

Joseph Cambell mówi o wydaniu wojny demonom z pokoju dziecinnego, które przebijają się do naszego bezpośredniego doświadczenia czyli tego, co Jung nazwał „obrazami archetypowymi” oraz przyswojenie ich.

Silne natury – a może należałoby tu powiedzieć: natury słabe? nie lubią takich aluzji, wolałyby wymyślić sobie coś heroicznego (…) Trzeba to sobie wyznać: istnieją problemy, których po prostu nie można rozwiązać za pomocą własnych środków. Takie wyznanie ma zaletę szczerości, prawdomówności i uwzględnienia związku z rzeczywistością a tym samym stanowi podstawę do kompensacyjnej reakcji ze strony nieświadomości zbiorowej, co oznacza, że człowiek jest teraz skłonny udzielić posłuchu pomocnemu skojarzeniu czy dostrzec myśl, której przedtem nie pozwalał dojść do głosu. (…)

C.G. Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa

Osoby, które w wieku dziecięcym lub nastoletnim cierpiały na paraliże przysenne mogą wiedzieć, że zalecenie konfrontacji budzi lęk.

Artyści również potwierdzają to, czego nie sposób zwerbalizować, potrafią wszak, pisał Freud, tak złagodzić te treści nieświadomości, nadając im taką formę, która:

(…) straciła charakter zbyt osobisty, który odstrasza innych, i staje się przez to dostępnym obiektem dla zadowolenia obcych.

Zygmunt Freud, Wstęp do psychoanalizy, s. 246

Zaznaczony fragment Florence doświadczającej paraliżu przysennego. Jeśli to się już przebija wszystko do bezpośredniego doświadczenia polecam się zainteresować Jezusem. Woli być nazywany Jeszua.

Spokojnie, viveka – rozróżnienie

Odwaga jest postawą, którą przyjmujemy pomimo odczuwanego lęku, a nie dlatego, że tego lęku nie ma. W filozofii hinduistycznej i buddyjskiej, proces rozróżniania obrazów archetypowych określany jest mianem viveka, „odróżnienie”.

Bohater, bez względu na to, czy jest bogiem czy boginią, mężczyzną czy kobietą, postacią z mitu czy osobą śniącą, odkrywa swoje przeciwieństwo (swą własną jaźń, której istnienia nie podejrzewał nawet) i jednoczy się z nim, albo wchłaniając je, albo zostając przez nie wchłoniętym. Jego opory zostają, jeden po drugim, przełamane. Musi pozbyć się dumy, cnoty, urody i życia, i pokłonić się przed tym albo poddać się temu, czego absolutnie nie akceptuje, czego zupełnie nie znosi. Wówczas przekonuje się, że on i jego przeciwieństwo nie należą do odmiennych rodzajów, ale są jednym ciałem.

Joseph Camell, Bohater o tysiącu twarzy, s. 85

Viveka oznacza stopniowy rozwój zdolności rozumienia czyli odróżnienie między tym, co jest trwałe i tymczasowe, prawdziwe i nieprawdziwe, jak również między tym, co jest naszym prawdziwym Ja, a tym co Jaźnią nie jest.

Innymi słowy, proces ten wiedzie od ego do Jaźni. W przeciwieństwie powszywanej identyfikacji ego z personą. Osobiście uważam, że na każdym etapie dostajemy dokładnie tyle ile jesteśmy w stanie unieść. Ani więcej, ani mniej. Czyli jesteśmy blisko załamania nerwowego, ale to jeszcze nie jest załamanie nerwowe.

Już pomijając skalę „pojebania” jest to… ciekawe.

Kiedy możliwy jest kontakt z archetypem

Kontakt z symbolem archetypowym, którego nigdy nie można w pełni zwerbalizować, według Josepha Cambella, pojawia się, bo jest w nim widocznie coś niezbędnego dla rozwoju naszej psychiki.

Czyli jeśli, jak w kulturach pierwotnych nie dostarczymy go poprzez mit lub obrzęd musi pojawić się wewnątrz. Chrzest odbywa się za wcześnie i jest poza świadomością dziecka, nie stanowi w tym w kontekście „rytuału przejścia”. W kulturze zachodu zostaliśmy więc pozbawieni skutecznej pomocy duchowej.

Kultura chrześcijańska w zaskakująco dużej mierze okazała się pusta: to tylko położona na zewnątrz politura, tymczasem człowiek wewnętrzny pozostał przez nią nietknięty. Stan duszy nie odpowiada temu w co człowiek z pozoru wierzy (…) wszystko pozostało na zewnątrz, w obrazie, i w słowie, w Kościele, i w Biblii. Ale środek pozostaje pusty.

C.G.Jung, Psychologia, a Alchemia, s. 21

Archetypy transformatory energii

Zadaniem terapeuty czy psychiatry będzie już dokonanie rozróżnienia czy proces terapii pobudził utajnioną psychozę czy inną chorobę psychiczną, czy też klient/pacjent rozpoczyna swój proces indywiduacji (proces stawania się całością).

Głównie należy się tu zdać na intuicję terapeuty.

Archetypy i symbole działają jak transformatory energii (libido). Wywołują efekt numinalny, czyli quasi-religijny. Symbole funkcjonują jako transformatory, ponieważ przewodzą libido z „niższej” formy w „wyższą” (…) obrazom archetypowym towarzyszy, specyficzna energia (numinosum).

Kazimierz Pajor cyt. za: Zenon Waldemar Dudek, Psychologia Integralna Junga, s. 198

Archetypy i ich numinalny charakter, polega na tym, że mają potencjalnie wielokrotnie większy ładunek energii niż energia osobnicza czyli nasza świadoma część psyche.

W efekcie następuje „obniżenie progu świadomości” – archetyp może przejąć kontrolę nad zachowaniem. Jako autor bloga, nie klinicysta, zgaduję, że być może o to chodzi z psychiatryczną oceną poczytalności.

W tekście o nieświadomości, znajduje się niezbyt udana grafika, ale jednak „jako tako” obrazująca – pomiędzy jakimi częściami psyche występuje kompensacja lęku.

Te symbole, które wyłaniają się z nieświadomości i występują w snach, wizjach i fantazjach, tworzą rodzaj indywidualnej mitologii, analogicznej do mitologii zbiorowych. (…) „Symbole nigdy nie są tworzone świadomie, lecz są wytworem nieświadomości, przekazywanym za pośrednictwem objawienia lub intuicji„. Treści symbolu nigdy nie można wyrazić w sposób w pełni racjonalny (tj. zwerbalizować).

C.G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane

Lęk (łac. tremendum)

Terapeuta i konsultant serialu „Ślepnąć od świateł” Zenon Waldemar Dudek pisze, że kontakt z symbolem archetypowym wywołuje wiele emocji, które u każdego są inną mozaiką doznań. Lęk i fascynacja występują zawsze, są stałymi motywami.

W archetypie zawarta jest moc i symbolika. „Uczucie zdziwienia łączy się z lękiem i niekiedy z przerażeniem„.

Dudek podaje, że przykłady takiego lęku występują u:

  • dzieci w czasie słuchania baśni, pełnych przygód
  • śniących, kiedy pojawiają się dziwne istoty, niesamowite wizje
  • chorych psychicznie, kiedy cierpią na halucynacje, urojenia
  • u zwykłych ludzi, tak jak u artystów czy mistyków w czasie modlitwy lub medytacji występuje niespodziewany, dziwny lęk, co świadczy o tym, że ego weszło w relację a archetypem.

Jung pisał, że ego boi się wszystkiego co jest autonomiczne względem niego samego, a Dudek, że nie chodzi o to, żeby „błądzić w labiryncie omamów” tylko coś zmienić na powierzchni własnego życia.

Mózg uruchamia oczywiście szereg mechanizmów obronnych, żeby relację przerwać i chronić osobowość. Nie będąc świadomym tego co się wydarzyło np. w procesie psychoterapii, neuroza może się znacznie nasilić.

Zawsze tam gdzie dusza wskutek przeżycia numinotycznego zostaje wprawiona w silną wibrację, powstaje niebezpieczeństwo, że zerwie się nić, na której człowiek się trzyma. Bo wówczas jeden popada w absolutne „tak”, drugi w równie absolutne „nie”. Na to Wschód powiada Nirdvandva (wolny od obojga). Duchowe wahadło kołysze się między sensem a bezsensem, nie zaś między tym co wydaje się prawdziwe lub fałszywe

Carl Jung, Wspomnienia, myśli, sny

Fascynacja (łac. fascinosum)

Uczucie ekstazy, wyjścia poza siebie. Moglibyśmy powiedzieć, że każdy kto doświadczył ekstazy i „wrócił” do siebie ma niejako z automatu większy dystans do postaci i do wszystkiego co dzieje się na Ziemi. I mówiąc językiem Słowian, ma też przez jakiś czas przejebane.

Uczucie fascynacji, wrażenia, że dotykamy czegoś niezwykłego, atmosfera tajemnicy i misterium oddala nas od rozwiązań farmakologicznych. Uświadamiając, że nie każdy aspekt ludzkiego życia, inni niż np. praktykowanie psychiatrii od razu trzeba leczyć.

Wyprawa do krainy prób jest jedynie początkiem długiej i naprawdę niebezpiecznej drogi, podczas której czekają bohatera triumfy przybliżające go do ostatecznego wtajemniczenia i chwile olśnienia. (…) odniesie on wiele pomniejszych zwycięstw, przeżyje chwile ulotnej ekstazy i nieraz ujrzy na moment zarys cudownej ziemi.

Joseph Camell, Bohater o tysiącu twarzy, s. 86

Inflacja ego

Jung pisał, że każdy psycholog, terapeuta czy psychiatra boi się tego stanu u swojego klienta/pacjenta. Dlatego tak ważne jest wybrać takiego terapeutę czy przewodnika duchowego, który się nie boi.

Inflacja ego – stan wywołany doświadczeniem kulturowym, halucynacjami, technikami transowymi, marzeniem sennym, etc., który przejawia się wzrostem libido, podwyższeniem aktywności emocjonalnej, wzrostem funkcjonowania wyobraźni, większą energią i odczuciem fascynacji. Inflacja ego może mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na stan zdrowia pacjenta: do jej potencjalnych efektów należą zarówno głęboki wgląd, jak i poczucie opętania.

L. Grzesiuk, H. Suszek „Psychoterapia. Szkoły i Metody. Podręcznik akademicki.” ENETEIA Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2011, s. 626

Inflacji doświadczamy pod wpływem kontaktu z archetypem. W negatywnym sensie ten kontakt może wywołać dezintegrację osobowości (freudowskie id, ego, superego, bernowski Dorosły, Rodzic, Dziecko).

Zachwyt nad wartością, ideą, symbolem, który wyłania się z nieświadomości i angażuje świadomość jednostki. Ego integruje się z symbolem, który podporządkowuje myślenie i zachowanie. Świadomość indywidualna zostaje zdominowana przez archetyp. To stan inflacji ego, owładnięcia „ja” przez symbole archetypowe

Zenon Waldemar Dudek, Psychologia Integralna Junga, s. 199

Na ogół łączy się z mniejszym lub większym kryzysem i problemami na polu osobowości. Np. spotkanie z własną duszą generuje podobny lęk jak spotkanie z diabłem czy Jezusem. Właściwie na pewnym etapie to zupełnie nie ma znaczenia. Różnie w psychoanalizie, religiach czy mitach diabeł jest nazywany.

  • w psychologi i procesie indywiduacji kobiet nazywany jest demonicznym animusem (Pia Skogemann)
  • może to też próbować tłumaczyć, spotkaniem z własnym cieniem, czyli ze swoim anty „ja”.
  • Helen Schucman profesor psychologii medycznej w College of Physicians and Surgeons przy Columbia University w Nowym Jorku, po kontakcie ze swoim archetypem, który dyktował jej książkę „Kurs Cudów” opisuje sytuacje, w której – skrótowo – wychodzimy poza swoje głębokie uwarunkowania, a ego jest „wściekle”, bo prowadzi to do wyzwolenia jednostki… paradoksalnie budując dojrzałą i pełną osobowość, która potrafi reagować z innego poziomu świadomości.

Spotkanie z archetypem (inflacja) jest pozytywne i konstruktywne, jeśli dostarcza wglądu w jego znaczenie, udziela jednostce mocy i zrozumienia oraz wzbogaca ją energetycznie, motywuje i reguluje myśli, uczucia i zachowania.

Idee archetypowe mają wpływ negatywny, gdy wywołują dezintegracje „ja” i zagubienie w świecie uniwersalnych symboli lub zaburzają poczucie indywidualności. Ego traci samokontrole, a fascynacja ideą prowadzi do fanatyzmu czy szaleństwa.

Zenon Waldemar Dudek, Psychologia Integralna Junga, s. 199

Inflacja powoduje więc rozdęcie osobowości poza indywidualne granice, może się dziać na skutek identyfikacji z archetypem (leczenie kompleksu Mesjasza) lub z personą (leczenie narcyzmu).

W przypadkach patologicznych, kiedy identyfikacja jest silna i zbliżona do tego co nazywamy „opętaniem” dzieje się tak na skutek identyfikacji z jakąś postacią religijną lub historyczną.

W przypadkach „normalnych” np. identyfikacja z personą i wrażenie napuszenia („dziwnie się zachowuje, jakby był w pracy”) jest zazwyczaj kompensowana poczuciem niższości. Np. mężczyzna, który „gra” tymi sami kartami z kobietą, którymi gra na spotkaniu biznesowym… i dziwi się, że to na nią nie działa.

Rozpacz ego, duchowa pustka, depresja

Utrata połączenia z pozytywnym symbolem (np. z Jezusem, Aniołem czy Starym Mędrcem) wrażenie odcięcia, odłączenia, samotności, smutku a nawet rozpaczy – wydają się być normalnym etapem.

ego zostaje odcięte od energii, jakiej udzielają symbole. Gdy oś ego-archetyp ulegają zerwaniu, świat, życie, człowiek, sztuka, uczucia, wiara w siebie tracą moc i znamiona symboliczne. Poeci i mistycy opisują taki stan jako duchową pustkę.

Zenon Waldemar Dudek, Psychologia integralna Junga

Celem takiej sytuacji jest osłabienie ego, psychicznego kompleksu i wejście w głębiej prawdę o sobie samym tj. poluzowanie – sztywnej u większości członków społeczeństwa – granicy między świadomością, a nieświadomością.

Tylko obniżając próg świadomości, można dostać się do tego co pozostaje nieświadome w czuwającym umyśle wytresowanym do życia w „defekcie nerwicy„.

Świat obiektywnie istniejący pozostaje w takim przypadku taki sam, jak był, ale w wyniku przesunięcia akcentu postrzegany jest tak, jakby został zmieniony. Tam, gdzie poprzednio walczyły ze sobą życie i śmierć, teraz ukazuje się jasno byt, który

przetrwał, (…)

(kathodos i ánodos), które łącznie składa się na całość objawienia, jakim jest życie, i które jednostka musi znać i kochać, jeśli ma zostać oczyszczona (katharsis = purgatorio) ze skazy grzechu (nieposłuszeństwa wobec woli boskiej) i śmierci (utożsamienia ze śmiertelną formą). „Wszystko się zmienia, nic nie umiera.

Duch wędruje,

przybywa raz tu, raz tam i zajmuje taki kształt, jaki zechce […] Bo tego, co niegdyś istniało, już nie ma, a to, czego nie było, stało się; i tak znowu przemija cały cykl ruchu” . „Tylko ciała, w których mieszka ta wieczna, niezniszczalna, niepojęta Istota, mają kres

Joseph Cambell, Bohater o tysiącu twarzy

Dlatego Kuba Mikurda w wywiadzie „Artysta czy neurotyk” mówi, żeby nigdy pewnych treści nie wyrażać wprost, bo się człowiek poczuje jeszcze gorzej. Jakby już nie czuł się wystarczająco źle.

A Jung:

Naiwny jest ten, kto nie rozumie, jaką obelgą jest dla ludzi rozprawianie o czymś, co jest im nie znane

C.G. Jung, Wspomnienia, myśli, sny

A Beckett:

Tak mało jest rzeczy, o których można mówić, że mówi się o wszystkim. O wszystkim, o czym można. I ani słowa w tym prawdy.

Samuel Beckett, No właśnie co

A Fromm:

ci, którzy mówią prawdę są znienawidzeni (…). Prawda jest niebezpieczna (…) dlatego, że wstrząsa całym świadomym systemem orientacji w świecie, pozbawia wygracowanych racjonalizacji (…). Jedynie ci, którzy doświadczyli na sobie samych uświadomienia (…), znają podobne do trzęsienia ziemi poczucie oszołomienia i zamętu, jakie w rezultacie powstaje w głowach. Nie wszyscy ludzie, mają ochotę ryzykować podobną przygodę.

Erich Fromm, Anatomia ludzkiej destrukcyjności, s. 227

Nieświadomość zbiorowa to wszystko tylko nie ów zamknięty system osobniczy – to kosmiczna i otwarta na kosmos obiektywność.

Carl Gustav Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa

Cambell pisze, że mnóstwo mężczyzn i kobiet wybiera mniej ryzykowną drogę, pokonywania własnych projekcji, którą realizują poprzez ciąg rutynowych zachowań obywatelskich. Ale również ci ludzie mają różne środki pomocy, różne obrzędy, rytuały, sakramenty jeśli są wierzący itd.

W rozpaczliwe położeniu są tylko ci, którzy nie znają ani wewnętrznego wołania, ani zewnętrznej doktryny, to znaczy większości z nas w chwili obecnej, w tym labiryncie wewnątrz i na zewnątrz serca.

Joseph Campbell, Bohater o tysiącu twarzy

Leki?

Owa sobość jest jednak tym światem czy światem tak w ogóle, gdyby tylko świadomość potrafiła to dostrzec. To właśnie dlatego człowiek powinien wiedzieć kim jest.

C.G.Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa

Decyzja dotycząca leków musi być przemyślana.

trzeba złączyć się z tym co szalone w naszym wnętrzu, nim osiągniemy równowagę psychiczną na wyższym szczeblu

R. Gould, Transformations: Growth and Change in Adult Life w: J. Viorst, To co musimy utracić

  1. C.G Jung, Dynamika Nieświadomości, s. 174 []
  2. Grzesiuk, H. Suszek „Psychoterapia. Szkoły i Metody. Podręcznik akademicki.” s. 620 []
  3. C.G. Jung, Wspominania, myśli, sny, s. 181 []

Podobne wpisy