Skrypt życiowy czyli o wolności
neurotyk.blog
blog tylko dla neurotyków
Opracowano i streszczono w największej mierze na podstawie: „Dzień dobry i co dalej” oraz „W co grają ludzie” Erica Berna
Czym jest skrypt życiowy?
Skrypt jest realnie funkcjonującym planem życia. Kształtuje się w dzieciństwie pod presją rodziców, otoczenia i kultury, choć ten ostatni aspekt ma mniejszy wpływ. Jest to po prostu siła psychologiczna, która pcha ludzi ku ich przeznaczeniu.
Freud nazywał to przymusem przeznaczenia. Eric Berne z kolei pisze, że ta siła psychologiczna działa bez względu na to czy ludzie ją zwalczają czy twierdzą, że to ich wolna wola1
Platon był bardziej poetycki:
A gdy jej dotknął, wiódł duszę tam, gdzie Atropos przędła, aby nić przeznaczenia uczynić nieodwracalną. Stamtąd, nie odwracając się sam, szedł pod tron Konieczności (Ananke).
Platon, Państwo X 620 E
Skrypty życiowe oparte są zazwyczaj na dziecięcych iluzjach i mogą tkwić w podświadomości całe życie. Skrypt pozwala strukturalizować czas na Ziemi od „pierwszego powitania” u piersi matki, do ostatniego pożegnania nad grobem, dzięki skryptowemu życiu unikamy niepokoju czy sytuacji lękowych.
Zdecydowano za nas
Wśród tysięcy czy nawet milionów międzyludzkich interakcji, nie znaleziono takich, których nie dałoby się wyjaśnić w ramach analizy strukturalnej osobowości.
O zachowaniach błahych można decydować racjonalnie, jednak nasze najważniejsze decyzje zostały już powzięte. Zdecydowane zostało jakiego rodzaju osobę poślubimy, ile będziemy mieli dzieci w jakim łóżku umrzemy i kto wtedy przy nas będzie, choć może to nie jest to czego byśmy pragnęli, jednak do tego zmierzamy
E. Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 51
Skrypty tworzone są tak, by mogły przetrwać całe życie. Są oparte na decyzjach wieku dziecięcego i wzmacnianie programowaniem rodzicielskim.
Jest to też powód, dla których większość ludzi odrzuca teorię skryptów niejako intuicyjnie. Tak jak intuicyjnie wyraża zaniepokojenie teoriami analitycznymi i mechanizmami projekcyjnymi.
Berne postuluje, że psychoterapia powinna odbyć się jeszcze za życia rodziców, bo po ich śmierci „instrukcje gry” mogą być żywsze niż za ich życia. Co ciekawe nawet okazjonalne kontakty z rodzicami, wpływają na podtrzymywanie skryptowych dyrektyw.
Rodzice mogą nawet chcieć, żeby dzieci były szczęśliwe w wybranych przez nich roli, ale z reguły za nic nie chcą, żeby ją zmieniały.
Innymi słowy: skrypt zwycięzcy jest oczywiście lepszy od skryptu przegranego, ale wciąż to „skrypt” a nie autonomia. Czy też jak pisał Jung bycie statystą na scenie teatru świata.
Chociaż my, ludzie, mamy swoje życie osobiste, przecież z drugiej strony jesteśmy poniekąd reprezentantami, ofiarami i poplecznikami jakiegoś zbiorowego ducha, którego lata życia są wyznaczane przez stulecia. Oczywiście, możemy w ciągu całego życia sądzić, iż trzymamy się swoich przekonań, i nigdy nie odkryć, że w istocie byliśmy statystami na scenie teatru świata.
Carl Gustav Jung
Jung mówił o stuleciach, Berne, że można to śledzić 5 pokoleń wstecz, Biblia mówi o grzechu pokoleniowym (4 pokolenia), a terapeuci o traumie transgeneracyjnej. Jednak nazewnictwo jest zupełnie nieistotne.
Autonomia życiowa jest ideałem, a analiza trazakcyjna gier chce pozostawić człowiekowi tyle wolności ile się tylko da. Twierdzi też, że niewielu ludzi osiąga ją w pełni, a nawet jeśli to dzieje się tylko w wyjątkowych okolicznościach2
Pierwszym warunkiem pozostaje oddzielenie tego co sztuczne, od tego co prawdziwe – i do tego w zasadzie sprowadza się całe zadanie. Teoria skryptów wprost nazywa więzy więzami (…) ci nie powinni uważać tego za zniewagę, którzy zdecydowali się je ignorować i którzy swe więzy kochają.
Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s 450
Więzy można maksymalnie luzować, bo jedną z iluzji, z której bardzo trudno jest zrezygnować, nawet w późniejszym wieku, jest iluzja autonomii czyli decydowania o samym sobie.
Dopóki człowiek przebywa „w formie stałej” podlega 4 siłom decydującym o przeznaczeniu.
4 siły decydujące o ludzkim przeznaczeniu
Trudno zaakceptować, że o ludzkim przeznaczeniu decydują decyzje zaprogramowane w bardzo wczesnym dzieciństwie. I decyzje podejmuje więc najwyżej sześcioletnie dziecko, a zazwyczaj trzyletnie.3
Tak więc spektakl „teatru wędrownego” rozgrywa się tak naprawdę między trzema stanami ego. Nawet jeśli ludzkość nie zdaje sobie sobie z tego z sprawy LITERALNIE, jest już tym teatrem zmęczona. A niektórzy są mówiąc wprost: wykończeni.
Cztery przerażające moce rządzące ludzkim przeznaczeniem to:
- demoniczne programowanie rodzicielskie, wspomagane przez wewnętrzny głos zwany przez starożytnych dajmonem
- konstruktywne programowanie rodzicielskie, wspomagane przez zaufanie w życiu zwane dawniej psysis
- siły zewnętrzne nazywane po dziś dzień Przeznaczeniem
- niezależne aspiracje, na które nie ma nazwy, dawniej były przywilejem bogów i królów.
4 siłom odpowiadają 4 drogi życia
O iluzjach czyli Dlaczego coraz więcej ludzi potrzebuje pomocy psychoterapeuty?
Bo… dużą częścią dorosłości jak oduczenie się tego czego nas nauczono, przez ludzi, którzy nie wiedzieli co robią.4
Trudno wyobrazić sobie rodzica, który nie przekazałby dziecku różnych iluzji na temat życia. Psychoterapia jest historią o pozbywaniu się tych iluzji.
Berne pisze, że jeśli chodzi o stosunek do iluzji, to właściwie wszyscy rodzice są w tej kwestii do siebie bardzo podobni.
Nie istnieje rodzic (a nawet trudno by sobie takiego wyobrazić), który w jakiś sposób nie przekazałby swojemu potomstwu wskazówki: „jeśli będziesz robił to co ci każę, wszystko będzie dobrze„. Dla dziecka oznacza to, „jeśli będą robił to co mi każą, będą chroniony mocą magii i spełnią się wszystkie moje marzenia”
Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 182
Iluzja warunkowana utrwalona w wewnętrznym Dziecku to np. „Jeśli będę postępował wg wskazówek rodziców to wszystko będzie dobrze”.
Najbardziej przerażającym przykładem łamania siłą, tego nieomal uniwersalnego przekonania jest słynne zdjęcie kilkuletniego chłopca stojącego na środku polskiej ulicy przed dowódcą drużyny SS. Jest opuszczony i samotny, mimo że na chodniku stoi tłumek gapiów. Wyraz jego twarzy przemawia całkiem jasno: „Przecież mama mówiła mi, że jeśli będę grzeczny wszystko będzie dobrze”. Udowodnienie dziecku, że jego dobra matka je oszukiwała, jest największym ciosem, jaki może przetrwać istota ludzka. Takiej właśnie tortury dopuścili się wobec schwytanego chłopca niemieccy, żołnierze. Pełen humanitaryzmu i współczucia psychoterapeuta za wyraźną i dobrowolną zgodą pacjenta musi podjąć się podobnego zadania. (…) Jedynie najsilniejszych psychicznie ludzi stać na absurdalną w grę jaką jest życie bez iluzji.
Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 183,184
Każdy skrypt życiowy oparty jest na jakiejś iluzji. Eric Berne pisze, że smutnym ale koniecznym zadaniem analityka jest jej podkopanie.
Żeby nie użyć słowa zdewastowanie. Nawet jeśli będzie to dewastacja, to i tak nie powinna być torturą, ale rodzajem zabiegu chirurgicznego, tak aby pacjent w ostatecznym rozrachunku jednak wybaczył swojemu terapeucie.
Jednocześnie pacjent/klient powinien być do tego odpowiednio przygotowany, a terapeutyczny wstrząs złagodzony do granic możliwości, tak aby proces wyciągania ze skryptu, nie skończył się na środkach przeciwlękowych.
Prawa skryptu chronione są niemalże „mocą magii”.
Iluzje pociągają bardziej niż rzeczywistość, a ta – nawet najbardziej atrakcyjna – może zostać porzucona dla najwątlejszych i najbardziej nieprawdopodobnych iluzji
Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 181
Ostatecznie przekonanie pacjenta, że nie ma świętego Mikołaja jest największym ciosem, jaki jest w stanie przetrwać istota ludzka… jeśli chce stać się w pełni ludzka.
Na początku była tylko wielka Jaźń odbijająca się kształcie osoby. W tym odbiciu nie znalazła ona niczego poza sobą. Pierwszym słowem jakie wyrzekła było: To jestem ja
Joseph Cambell i Bill Moyers w intelektualnym pojedynku na argumenty dotyczącego zasadniczych prawd o świecie i naszym istnieniu
- Ludzie oczekujący na Świętego Mikołaja będą gromadzić każdy komplement, by pokazać sobie i światu jacy byli „dobrzy”. Bezsensu, ten świat i tak tego nie doceni.
- Ludzie oczekujący na Panią Śmierć będą zbierać talony życiowej bezradności i daremności własnej egzystencji.
- Ludzie chcący się dalej oszukiwać, założą maskę osób oświeconych czyli kolejną „nakładkę” na osobowość – utrzymując się w stanie permanentnej miłości i szczęśliwości czyli w stanie totalnego wyparcia prawdziwych uczuć i emocji.
Wewnętrzne Dziecko prawie nigdy nie porzuca swoich iluzji. Freud zauważył, że niektóre z nich mają charakter uniwersalny i prawdopodobnie rodzą się już pierwszy miesiącach życia – już w łonie matki. Programowanie jest więc naprawdę głębokie.
Mimo, że wewnętrzne Dziecko prawie nigdy nie porzuca swoich iluzji, to nie „nigdy„, są więc ludzie, którym się udaje. W społeczeństwach „prawie nie ma” jednostek autonomicznych ale „prawie”, nie oznacza, że nie ma w ogóle. I że nikomu się nie udało. Pozbywanie się iluzji nie jest jednym wydarzeniem, a raczej „robotą na całe życie”.
Psychoterapia nerwic jest więc złożona pod każdym względem, bo wstrząśnięcie pierwotnymi iluzjami wymaga obrzmiej mocy. Często ze skryptu ludzi otrząsa z nich dopiero doświadczenie wojny. I patrząc na sytuację geopolityczną jest szansa, że więcej ludzi się ze skryptów otrząśnie.
Jeśli jednak nie ma wojny, musi zadziałać psychoterapeuta czy też przewodnik duchowy przy wsparciu:
- Przeznaczenia,
- Dajmona,
- Psysis klienta
- i jeszcze niezależnej aspiracji tego ostatniego.
Innymi słowy człowiek sam z siebie musi wykazać się ogromną determinacją. A finalnie, jest tak, jak 12 krokach alkoholika. Musi nastąpić jakaś boska interwencja.
„Je le pensay oraz Dicu le guarit… My ich leczymy, ale to Bóg ich uzdrawia”
Eric Berne (1966)
Wielu terapeutów czy przewodników duchowych zapomina, że „sami z siebie nie czynią niczego”.
Rola terapeuty: zwycięzcy, przegrani, niezwycięzcy
Rolą terapeuty jest najpierw ocenić scenariusz życia odgrywa klient czy też z jakim skryptem przychodzi. Można to zrobić oceniając już wypowiedzi np. zwycięzca wybiera sformułowania:
- „popełniłem błąd, ale to już więcej nie powtórzy”
- „wiem jak to trzeba zrobić”
Terapeuta ma do czynienia ze skryptem „przegrywającym” gdy pacjent mówi:
- „gdyby tylko…”
- „powinienem był…”
- „tak, ale…”
Są jeszcze ani „wygrani”, ani „przegrani” tak zwani „niezwycięscy„. Mówią:
- „Cóż, przynajmniej nie…”
- „Dobrze, że choć tyle udało mi się zyskać”
To wspaniali szeregowi pracownicy i poddani. Bardzo lojalni, pracowici i wdzięczni. Zazwyczaj nie sprawiają kłopotów. Są na ogól ludźmi lubianymi w lokalnej społeczności, często nawet bywają podziwiani.
Zwycięscy są natomiast przyczyną kłopotów całej reszty świata. Do walk skryptowych wciągają niewinnych, szarych ludzi. Niekiedy całe miliony (Hitler, Putin) na szczęście nie każdy „zwycięzca” ma za sobą armię.
Zwycięzca to osoba, która wypełnia swój kontrakt (z sobą samym i z resztą świata). Na krótką metę:
- Zwycięzcą staje się ten, kto np. wygrywa w pokera i umawia się z „dziewczyną miesiąca”.
- Niezwycięzca umawia się z dziewczynami „drugiego rzutu” a w grze w pokera wychodzi na zero.
- Przegrany w ogóle nie umawia się dziewczynami, a w pokera przegrywa.
Typowy, klasyczny przegrany poddaje się swoim cierpieniom właściwie bez przyczyny – na plus, że może odnieść sukces jako męczennik.
Przegrani wpływają na na swoje otoczenie (i na siebie nawzajem) przygnębiająco.
Skrypt zwycięzcy
Sterowniki skryptu życiowego zwycięzcy „dobroduszne” jak np. „Zostań wielkim człowiekiem„. Nakazy skryptowe nie są ograniczające jak w przypadku przegranego ale adaptatywne, a zachęta skryptowa brzmi „dobrze to zrobiłeś”.
Mówiąc szczerze, daje to o wiele więcej swobody w procesie terapeutycznym niż przypadku skryptów niezwycięzców i przegranych. Ale wyciąganie ze skryptu jest o wiele trudniejsze.
Zwróćmy uwagę, że przegrany odniesie sukces, jeśli zmieni skrypt o oczko wyżej, czyli z przegranego stanie się niezwycięzcą. Niezwycięzca odniesie swój sukces, jeśli zmieni skrypt na wygrywający (zrealizuje swoją infantylną potrzebę wykazania się własną ważnością). Natomiast kiedy do terapeuty przychodzi, ktoś kto domyśla się, że chyba ma skrypt zwycięzcy, celem terapii jest autonomia.
I to jest trudne, bo w Dziecku zwycięzcy wciąż tkwi demon i kryje się najciemniejszych zakamarkach komponentów jego psychiki. Jednak jeśli ów demon nie jest wrogiem lecz przyjacielem, jak pisze Eric Berne, można sobie z nim poradzić.
MOŻNA. SOBIE. Z. NIM. PORADZIĆ.
Intuicja dajmona często nie jest w stanie podporządkować się normom i rygorom „normalnej” szkolnej edukacji i dlatego czasami przybiera charakter bardziej demoniczny. (…) I jakie dziecko – nawet najbardziej utalentowany „geniusz” – ma w sobie dość siły i jest na tyle zdeterminowane, by trwać przy swojej intuicji, mimo że na każdym kroku spotyka się z kompletnym niezrozumieniem i że najczęściej diagnozuje się u niego jakieś niepokojące symptomy, w rodzaju dysleksji, zaburzeń uwagi, alergii, astmy czy nadpobudliwości psychoruchowej, z których każdy z osobna może kwalifikować je do tego, by trzymać je z dala od szkoły. Z dala od szkoły, owszem, ale nie z dala od uczenia się; z dala od szkolnej nauki, ale nie z dala od intuicji, nie z dala od swoistego rodzaju ślepoty, która pozwala inaczej patrzeć i co innego widzieć.
James Hillman, Kod duszy
Demony są trochę jak ludzie, mają swoje cele i może nie tyle pragną być kochane co rozumiane. Chociaż kochać to znaczy rozumieć więc w sumie … wychodzi na jedno. Problemem jest to, że jak pisał Witkacy w swoich Dramatach, mają swój honor.
Demoniczny honor.
Zmuszeni, żeby „odgrywać”
Analiza transakcyjna nie jest behawiorystyczna pod tym względem, że nie stawia postulatu, że wszystkie decyzje powzięte w życiu są efektem warunkowania.
Jednocześnie postuluje, że w momentach kluczowych, krytycznych człowiek musi zadziałać zgodnie ze skryptem. Ale przez resztę czasu może oczywiście robić to co mu się żywnie podoba. Jednak to często „momenty krytyczne” są kluczowe, a nie ta, tak zwana: „reszta wolnego czasu” pozostała do śmierci.
Ulubioną grę danej danej osoby można prześledzić wstecz do jej rodziców i dziadków, w przód zaś – do dzieci, które, jeśli nie nastąpi skuteczna interwencja, nauczą jej z kolei swoje dzieci. (…) Przerwanie tego łańcucha, w którym uczestniczy pięć albo więcej pokoleń, może mieć geometrycznie postępujące skutki (…) istnieje silna tendencja do kojarzenia się osób, które grają w podobne, jeżeli nie takie same gry.
Eric Berne, W co grają ludzie, s. 142
To np. wydarzyło się w Jedwabnem, w momencie krytycznym ludzie zareagowali zgodnie ze skryptem, który musiał zostać odegrany a role katów i ofiar obsadzone.
Niektórzy Dorośli całkowicie otrząsają się ze swych życiowych skryptów, inni buntując się przeciwko skryptowym dyrektywom paradoksalnie są im bardziej posłuszni. Czyli myślą, że wyrwali się ze skryptu a tak naprawdę… jest to część skryptu.
W związku faktem, że skrypty tak naprawdę sięgają jeszcze przed czas narodzin – trudno jest uznać moc programowania skryptowego. Iluzja autonomii życiowej jest powszechna. Sam Freud żył według skryptu i publicznie to potwierdzał.
Analitycy skryptowi mają szeroką wiedzę z zakresu mitów, baśni, symbolizmu, religii i antropologii. Ale tu trzeba uznać podstawową prawdę, że dla większości ludzi, wszystko to, czego nie są w stanie pojąć jest przerażające lub głupie, a nawet przerażająco głupie.
Ale jest też całkiem sporo osób, które twierdzą, że może to, co jest tak prosto zrozumieć – często nawet nie zasługuje na uwagę zwycięzcy.
Do naukowego studium skryptu najbardziej zbliżana nas dzieło McClellanda analizuje relacje między czytanymi i słuchanymi przez dzieci opowieściami oraz motywami kierującymi ich życiem. Wiele lat później jego pracę zaczął kontynuować Rudin.
„zdobywcy” są bohaterami pozytywnymi więc za wszelką cenę starają się panować na swoimi uczuciami cierpią na jedną z dwóch chorób: wrzodową lub nadciśnienie. Skrypty zdobywców są oparte na historiach sukcesu okupionego zdrowiem.
Powyższa grupa jest przeciwstawiana ludziom rządnym władzy, którzy za wszelką cenę dążą do osiągnięcia celu. Wśród nich występuje szczególnie wysoki współczynnik śmiertelności. Berne nazywa to „wypadkiem skryptowym” wymienia tu: samobójstwo klasyczne lub rozłożone na raty przez marskość wątroby, która spowodowana jest nadużywaniem alkoholu. Są to historie związane z przymusem podejmowania ryzyka.
Jednak w przypadku ludzi wystarczająco inteligentnych, czułych i wrażliwych iluzje, warunkowane przez pokolenia, rodziców i te warunkowane bardzo wcześnie – w łonie matki – i tak upadają, jedna po drugiej i siłą rzeczy prowadzą do różnego rodzaju kryzysów życiowych opisanych przez Eriksona.
Chociaż „wysoka wrażliwość” ma być kolejnym kryterium diagnostycznym klasyfikowania chorych. Możemy więc przyjąć, że ludzi inteligentnych, czułych i wrażliwych będzie coraz mniej. Po prostu znajdą się w jakiś spectrum zaburzenia.
Niezależnie, Freud pisał, że jeśli człowiek zastanawia się o co w tym wszystkich chodzi to właściwie już można uznać go za chorego.
Do kryzysów zalicza się:
- zmiana stosunku do rodziców oraz konfrontacja z ich przekonaniami na temat świata
- dziwaczny bunt wieku średniego
- wyłaniająca się z powyższego skłonność do filozofowania
A jeśli grzmot z chmur wypełni twoje uszy. Będziesz krzyczał, ale nikt cię nie usłyszy. I jeśli zespół, w którym jesteś, zacznie inaczej śpiewać. Zobaczymy się na ciemnej stronie księżyca
Tak naprawdę nie ma ciemnej strony księżyca. Tak naprawdę jest cały ciemny. Jedyną rzeczą, która sprawia że wygląda jasno, jest słońce.
Pink Floyd, Brain Damage, Eclipse
Jednostki autonomiczne
Najmniej jednostek stanowią osoby autonomiczne.
Świadomie bądź nieświadomie rodzice od urodzenia uczą swe dzieci, jak się zachowywać, myśleć, czuć i spostrzegać. Uwolnienie się od tych wpływów nie jest sprawą łatwą, ponieważ są one głęboko zakorzenione i podczas pierwszych dwudziestu czy trzydziestu lat życia niezbędne dla biologicznego i społecznego przetrwania. W gruncie rzeczy wyzwolenie to jest w ogóle możliwe tylko wówczas, gdy jednostka staje się autonomiczna (to znaczy zdolna do świadomości, spontaniczności i intymności) i ma własny sąd o tym, co zaakceptować z rodzicielskich nauk. W pewnych dokładnie określonych chwilach dzieciństwa decyduje,
jak zamierza się do nich przystosować. Ponieważ adaptacja jest
z natury ciągiem decyzji, może być cofnięta, gdyż decyzje są w sprzyjających warunkach odwracalne.
Eric Berne, W co grają ludzie, s. 153
Gdy analityk mówi: „Celem życia większości istot jest wypełnianie dyrektyw rodziców”, egzystencjalista sprzeciwia się: „Lecz nie jest to cel w tym sensie, w jakim ja używam tego słowa”. Analityk odpowiada: „Jeśli znajdziesz lepszy cel, daj mi znać„. Ma bowiem na myśli to, że jednostka nie jest w stanie nawet zacząć myśleć o lepszym celu, póki zadowala się wypełnianiem rodzicielskich dyrektyw. Analityk proponuje autonomię. Egzystencjalista pyta: „Tak, ale zastanawiam się co zrobić z autonomią jeśli się ją już ma?”. Analityk odpowiada: „Na ten temat, nie wiem ani trochę więcej niż ty, wiem tylko, że niektórzy ludzie są mniej godni pożałowania niż cała reszta, mają bowiem w życiu więcej możliwości wyboru„.
Eric Berne, Dzień dobry i … co dalej?
W tekście Introspekcja. słyszę głosy ale tego nie leczę, można znaleźć sporo informacji o tym, dlaczego ludzie próbujący odzyskać życiową autonomię i wyrwać się okowów skryptu, przez jakiś potrzebują ochrony specjalisty.
Idiotyczna terapeutyczna gra
Idiotyczną terapeutyczną grą jest „ja tylko próbuję ci pomóc”. Na szczęście coraz więcej psychoterapeutów słyszy:
„dziękuję, że nie grałeś/aś ze mną w tę idiotyczną, terapeutyczną grę ja tylko próbuję ci pomóc. Dziękuję, że naprawdę mi pomogłeś/aś!”.
Cytat i film
Panie profesorze, już od kilku miesięcy cieszyliśmy się na Pańską wizytę. Z pewnością wielu z nas spodziewa się wiele dowiedzieć w trakcie tego seminarium. Przypuszczam, że większość z nas ma nadzieję dowiedzieć się czegoś nowego o sobie samych (…) Udało się panu otworzyć dla nas zmysł wartości, idee ludzkiej wolności; otworzył pan przed nami nowe perspektywy intelektualne, dla wielu z nas wprost nie do przeceniania (…). Z tego i innych powodów, które dla każdego z nas są bardzo osobiste, dziękujemy (…).
Carl Gustaw Jung, Podstawy Psychologii Analitycznej, wykłady tavistockie, Wykład I – Powitanie przez dr H. Crichtona-Millera
Czyż mogłem spodziewać się, aż tyle? Wydarzyło się wiele rzeczy nieoczekiwanych. Niektóre zapewne mogłyby przybrać inny obrót, gdybym i ja był inny. Było jednak tak, jak być musiało; stało się tak, jak się stało, bo ja jestem taki jaki jestem.
Żałuję wielu głupstw, które wynikały z mojego uporu, ale gdyby nie on nie dotarłbym do celu. Tak więc jestem jednocześnie zawiedziony i nie. Jestem rozczarowany ludźmi i jestem rozczarowany sobą. (…) Jestem przygnębiony, przybity, uniesiony. (…) Niczego nie jestem do końca pewny. (…) Urodziłem się i istnieję – tyle wiem;
(…) i jedno i drugie jest prawdziwe, życie ma sens i nie ma go. Żywię trwożną nadzieję, że jednak sens przeważy i wygra bitwę.
Carl Gustav Jung, Wspomnienia, myśli, sny, s. 401-402
Język, w którym prowadzą rozmowy, uczący się mówić „dzień dobry” będę nazywał „marsjańskim” w odróżnieniu od sposobu prowadzenia zwykłych „ziemiańskich” rozmów, które jak pokazuje historia wiodły do wojen, głodu (…) i śmierci a tych, którzy to wszystko przetrwali do intelektualnego zamętu.
Można mieć nadzieję, że – w odleglejszej perspektywie – właściwie przygotowani „marsjanie” będą w stanie wyeliminować te nieszczęścia. Marsjański jest między innymi językiem snów, które pokazują rzeczy, takimi jakie są naprawdę.
Eric Berne, Dzień dobry i… co dalej? s. 23
Oszukać przeznaczenie
Wyrwanie się z okowów skryptu jest zadaniem trudnym, ale możliwym. Istnieje pewna hierarchia decyzji dotycząca podążania za skryptem, póki decyzja ta nie zostanie podjęta, wszystkie inne pomniejsze decyzje, nie będą w żaden sposób wpływać na przeznaczenie jednostki.
Hierarcha decyzji wygląda następująco.
- (I) Czy realizować swój skrypt?
- (II) Jeśli realizować skrypt, to jaki? Jeśli nie skrypt, to co w jego miejsce?
- (III) Decyzje „trwałe”:
- Czy się ożenić / wyjść za mąż?
- Czy mieć dzieci?
- Czy popełnić samobójstwo?
- Czy kogoś zabić?
- Czy zwariować? (kluczowe pytanie)
- Czy zrezygnować z pracy?
- Czy zostać zwolnionym?
- Czy też odnieść w niej sukces?
- IV Decyzje instrumentalne
- Którą dziewczynę poślubić?
- Ile mieć dzieci?
- Jak popełnić samobójstwo?
- V Decyzje czasowe
- Kiedy się ożenić?
- Kiedy mieć dzieci?
- Kiedy popełnić samobójstwo?
- VI Decyzje praktyczne
- Ile pieniędzy dawać żonie?
- Do jakiej szkoły posłać swoje dzieci?
- VII Decyzje pilne
- Czy iść na przyjęcie?
- Czy zostać w domu i uprawiać seks?
- Dać dziecku klapsa czy je zbesztać?
- Wyjechać za miasto dziś czy lepiej jutro?
Niezależnie czy decyzje są skryptowe czy autonomiczne podejmuje je tak aby do celu dojść najbardziej efektywną drogą. Decyzje nigdy nie są „racjonalne” na drodze skryptowej, bo zostały już podjęte, są więc odgrywane, dopóki więc nie zostanie podjęta decyzja poziomu pierwszego, żadne inne decyzje nie są „racjonalne” w najistotniejszym, egzystencjalnym sensie.5.
Bardzo łatwo wpaść w stare koleiny.