Różnice w przekazach i inspiracjach od Jezusa
neurotyk.blog
blog tylko dla neurotyków
Krótkie rozważania wstępne
Pierwsze od czego należy wyjść w krótkich rozważaniach, to już niejeden „sekciarz” myślał, że jest w jakimś połączeniu z Jezusem.
Musimy mieć czujność na tę kwestię. I bardziej iść w kierunku poznawania po owocach, niż tego jak zręcznie obudowana jest jakaś myśl.
Joseph Campbell pisał, że to nie jest nawet ważne czy ta Jego historia jest prawdziwa, bo ludzie zawsze pragnęli wyzwolenia z pęt umysłu, czasem z pęt „swojej historii” i wiele różnych mitów czy wierzeń ma punkty styczne.
Idea transformacji, odrodzenia itd.
Jezus – w tym sensie jest interesującą postacią – że jest archetypem syntezującym boską i ludzką cząstkę w człowieku. A ludzka natura – jeśli być uczciwym – to trzeba przyznać, że bywa irracjonalna.
Jezus powiedział do swoich apostołów: «Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi!
Nie chodzi w tym cytacie o bycie nieufnym w stosunku do świata i ludzi. O to charakterystyczne „tchnienie nieufnością” do siebie wzajemnie. Przeciwnie.
W podejmowaniu działań w życiu powyższe zdanie zachęca raczej do bycia człowiekiem łagodnym, delikatnym i kulturalnym. A z drugiej strony WIDZIEĆ oznacza tym samym: być stanowczym i radykalnym.
Treści, które publikuję tutaj jest jasne, że nie są przekazami.
Mnie na przykład, nie obchodziło i wciąż nie obchodzi, co sobie Jezus myśli na temat… czegokolwiek właściwie. To jest jego sprawa.
Mnie obchodzi to, co ja sobie myślę, co czuję, co komunikuję i to wciąż bywa, że są trzy różne rzeczy, więc bardziej obchodziło mnie to, czy On jest w stanie pomóc w tej konkretnej kwestii.
W pogodzeniu się ze sobą.
W tych procesach dotyczących wewnętrznej alchemii. Poradzeniu sobie z innymi funkcjami psychiki, które się odblokowały, i które są sprzeczne z moją funkcją dominującą. Czyli tym „co sobie myślę”, z tym „co uważam”.
Ale dalej uważam, że bardziej niż Jezusa potrzebujemy dobrze wyszkolonych praktyków Somatic Experiencig, Brainspotting, NARM™.
Innymi słowy ekspertów zajmujących się terapią psychosomatyczną, która służy do leczenia traumy relacji i przywiązania poprzez pracę nad wczesnymi nieświadomymi wzorcami zerwania więzi, które w największym stopniu wpływają na naszą tożsamość.
Dlatego relacja z Jezusem ma inny charakter u każdego, a praca czy poddawanie się pewnym energiom może mieć bardzo różne cele. Finalnie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.
O ile człowiek jest indywidualny, o tyle może stać się tylko tym, kim jest i kim zawsze był (…). W swojej praktyce lekarskiej stale mam do czynienia z dużą liczbą dobrze wykształconych, inteligentnych ludzi o silnej indywidualności, którzy ze względów etycznych zdobyliby się na najsilniejszy opór wobec każdej poważniejszej przemiany osobowości (…) wtedy terapia nie prowadzi do zmiany osobowości, lecz będzie procesem, który będzie można określić mianem indywiduacji – pacjent stanie się tym kim naprawdę jest.
C. G. Jung, Praktyka Psychoterapii, Przyczynki do problematyki psychoterapii i do psychologii przeniesienia, s. 18-19
Tylko właśnie. Jak się miało plan, żeby się dowiedzieć kim się jest i o co tu chodzi… i się to manifestowało: „kim jestem?”, „prawdę”, „wolność” to może być taki moment refleksji: i po co mi to było.
Fromm pisał, że prawda, choć niebezpieczna, jest wyzwalająca.
Dziękujmy Bogu za artystów. Justin też jak śpiewa „Lifting me up” to patrzy w górę.
Nikola Tesla uważał, że większość ludzi nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje wewnątrz nich. A miliony umierają przedwcześnie właśnie z tego powodu.
I to „zdawanie sobie sprawy” jest rozłożone na etapy. Drugą kwestią jest to, nawet jeśli się nie wie co tkwi w ludzkiej naturze w najmniejszym stopniu nawet – nie wpływa na kwestie istnienia bądź nie istnienia tego.
To jest tyle, że się „nie wie” ale stanu rzeczy to specjalnie nie zmienia. Ktoś mi kiedyś zarzucił, że powinnam coś pisać inaczej, bo ludzie się boją. Jak się boisz, to już jesteś niewolnikiem.
Myślę, że ludzie się boją tylko tego czego nie rozumieją. I oczywiście tego się nie „zrozumie” ale im więcej rozumiemy mechanizmów tym łatwiej zaakceptować pewne stany i rozpoznawać neutralność różnych emocji czy odczuć. Na przykład lęk. Wciąż uczę rozpoznawać się neutralność tego co się we mnie porusza.
Ludzie przekazują różne treści, na bardzo różne sposoby wiedząc, że większość świata nie lubi słuchać o Jezusie i tego jak im pomaga, ale ci, którym on jakoś pomaga, to na swój, charakterystyczny dla siebie sposób przekazują.
Na przykład Eminem śpiewa RELAX, a na piersi ma symbol krzyża więc on też wskazuje swoim fanom „ej, to Jezus”. On ich nie naucza, wskazuje im drogę, dzieląc się swoją historią. I śpiewa też o swojej odpowiedzialności jako ojca. Wielu ludzi motywują ich dzieci.
Jeśli nie objawisz tego, co jest w tobie, to, co jest w tobie, cię zniszczy. Jeśli objawisz to, co jest w tobie, to, co jest w tobie, cię zbawi.
Jeśli nie objawisz tego, co jest w tobie – a jest w tobie Miłość, Chrystus – będziesz się czuł obciążony i niespełniony. I zazwyczaj większość ludzkich istot przechodzi przez całe swe życie z poczuciem niespełnienia, użalając się nad tym, co zrobił im świat, użalając się nad decyzjami i wyborami, jakich dokonali w przeszłości.
Obciążeni są tym, co na zewnątrz, i tym, co minęło.
I ostatecznie ciało umiera, duch usycha na latorośli.
Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Marek Konieczniak oraz Maria i Rafał Wereżyńscy
www.DrogaMistrzostwa.pl
Na głębokim poziomie to każdy jest, tak samo „tym Chrystusem” czy „tym Buddą”, a jednocześnie niepowtarzalną indywidualnością.
Jezus był człowiekiem, który zyskał „świadomość chrystusową„. Po prostu Jezus „wymaksował” sobie postać, zmierzył się z „bosem” – ze światem (ze sobą) i wygrał. Stał się Mistrzem Gry.
Na wtedy czyli te przeszło 2000 lat temu musiał zostać usunięty. Zabili go… ale okazało się, że żyje, innymi słowy: zabili go i uciekł. 😉
Niektóre drogowskazy niekoniecznie musiały być w mieście, na które wskazują, ale przez to, że wskazują, same idą w kierunku właściwego miasta, a jest nim integracja wewnętrzna.
Inni ludzie też się dzielą swoimi historiami i tak sobie zmierzmy w kierunku INTEGRACJI kół ciała, natury i umysłu, o których więcej w 6 liście Jeszuy.
Właśnie, woli być nazywany Jeszua, ale ja nazywam go Jezusem z przyzwyczajenia. I On ma z tym luz… On ma luz chyba ze wszystkim, choć potrafi być radykalny.
I też ma jeden cel, żeby finalnie puścić jego rękę, dojść do tego co Eric Berne nazywał autonomią. Prawdopodobne, że cały ten blog jest komentarzem do 6 listu.
Duchowość mentalna może być bardzo zawoalowana (…) może się wydawać, że ktoś mówi o miłości, może mówić o sercu, ale nadal jest mocno w umyśle. (…) Pewne rzeczy niezintegrowane we mnie, nazwijmy to „mój cień”, czy jakieś zranienia, których nie chciałem poczuć w pełni i zaakceptować – próbowałem od nich uciec właśnie w duchowość, w Światło
(…) drogą wyjścia, było poddanie się swojemu wyższemu ja, próba jakiegoś uwolnienia od tego, modlitwa i to działało, NA KRÓTKĄ METĘ DZIAŁAŁO, doświadczałem, że jestem miłością, że jestem światłem, że nie jestem ciałem, że jestem jednym ze wszystkim i wszystkimi, ale POTEM ZNOWU dotykałem tego dna.
Rafał Wereżyński, Duchowość zintegrowana a duchowość mentalna – część 1 film na YouTube
Różnice w przekazach
Z tej wielości przekazów wynika, że Jezus może przyjść do każdego. Wspierać każdego. Byłego pedofila, nauczycielkę, prostą „bezgrzeszną” kobietę, albo kogoś kto chce go ominąć na swojej duchowej drodze, nie ma ślubu kościelnego, jego dziecko jest nieochrzczone itd.
Nie ma więc kryteriów, kto może te przekazy, inspiracje, wizje, myśli, sny „otrzymywać”. Absolutnie każdy.
Wyobraźmy sobie więc, że Jezus będzie inspirował tę kobietę:
Te przekazy, wizje czy sny, które ona by dostała, teoretycznie, będą dostosowane do jej osobowości i tego ile treści może zostać w ten jej kompleks „ja” włączone. I ile ona musiałaby „przerobić wewnętrznie” żeby móc to jakoś przekazywać dalej.
Różne treści można przekazać, za pośrednictwem różnych osobowości więc osobowość danej osoby ma największy wpływ na dany przekaz.
Na przykład procesów nie hamowania pewnych impulsów Jezus nie mógł przekazać za pośrednictwem Helen i Billa (ci od Kursu Cudów). Ale mógł przekazać bardzo dużo wartościowych treści, dlatego, że Helen była psychiatrą.
Tutaj, w tej „Sprawie dla reportera”, ona mówi o tym tak, jakby mówiła o rzeczach, które się filozofom nie śniły. Dobry psychoterapeuta nie będzie więc „jej tłumaczył” tych kwestii filozoficznych, ale będzie pracował świadom ograniczeń jakie narzuca narracja, którą prowadzi klient.
Idea jest taka, jak sądzę, że Jezus przekazuje poprzez konkretne osobowości treści w taki sposób, żeby mógł trafić do jak największej liczby ludzi, a ludzie są różni.
Nastawieni zbiorowo i nie. Jest przecież odmienność charakterów, przekonań, doświadczeń, które pokazują, że każdy z nas ma jakąś perspektywę, która pozwala inaczej patrzeć i co innego widzieć.
Dlatego te przekazy się różnią, ale rdzeń pozostaje taki sam:
„Reach out, touch faith”
Personal Jesus, Utwór: Depeche Mode
Jak się ma terapeutę to terapia nie jest o psychoterapeucie tylko o kliencie.
O Łasce
Chodzenie do kościoła z wolna stawało się dla mnie męczarnią, ponieważ głośno – chciałoby się powiedzieć: bezwstydnie – prawiono tam o Bogu, o tym co zamierza, o tym co zrobi.
Napominano tam ludzi, by wzbudzili w sobie takie uczucia, by wierzyli w taką tajemnicę, o której wiedziałem, że jest najbardziej wewnętrzną, najintymniejszą pewnością i że ŻADNE SŁOWO nie może jej wyrazić i zdradzić.
Mogłem stąd wysnuć wniosek, że nikt nie zna tej tajemnicy, nikt, nawet sam pastor.
W przeciwnym bowiem razie nigdy by się nie odważył publicznie rozprawiać o tym, co boskie PROFANUJĄC niewysłowione uczucia niesmacznymi sentymentalizmami.
Poza tym, żywiłem przekonanie, że tą drogą NIE SPOSÓB trafić do Boga, gdyż z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA wiedziałem, że łaska ta spływa tylko na tego, kto BEZWARUNKOWO wypełnia wolę Bożą.
C.G. Jung, Wspomnienia, myśli, sny, s. 61