||

O co chodzi w Liście 6 (poza seksem)?

Jezus uczy krytycznego myślenia

Robi to m.in. poprzez uświadomienie człowiekowi sytuacji w jakiej żyje, natury nacisków, które tworzą presję, jakiej ten się poddaje – i pokazuje źródła tych nacisków.

Są one niewyrażalne (źródła) na szczęście Mistrzowie przenikali umysły wybitne, więc możemy posługiwać się tym, co zostało już tak opracowane, że jest zdatne do przyjęcia.

Jezus uczy naprawdę krytycznego myślenia. Erich Fromm pisał, że krytyczne myślenie jest bardzo trudne bo na ogół wchodzi w konflikt z osobistymi korzyściami.

Wyjściowo nikt z nas nie jest szczególnie do myślenia krytycznego predysponowany i nikt nie ma z tego korzyści widocznych z dnia na dzień. Myślenie krytyczne działa tylko na dłuższą metę.

Ale działa.

Czytanie akademickich tekstów można sobie odpuścić, bo jeśli kogoś FAKTYCZNIE INTERESUJE ludzka nieświadomość, natura to naprawdę lepiej czytać Kafkę, Dostojewskiego czy Balzaka.((E. Fromm, Teraputyczne aspekty psychoanalizy, s. 93))

Jezus uczy dostrzegania różnicy między fasadą, a autentycznością. Np. w snach jesteśmy zazwyczaj o wiele bardziej uczciwi niż w rzeczywistości.

Jezus pokazuje czym jest PRZENIESIENIE

Przeniesienie, ponad to, co podaje Wikipedia w ujęciu Juga, wyraża pragnienie człowieka, żeby ktoś wziął za niego odpowiedzialność. Kogoś kto będzie matką kochającą „bezwarunkowo”. Lub, jak pisał Erich Fromm ojcem, który chwali, karze, upomina i naucza.

Słowo „bezwarunkowo” jest bardzo różnie definiowane. Rodzic kocha inaczej „bezwarunkowo”, ale jako ludzie w relacjach, to „bezwarunkowo” każdy już sobie definiuje sam.

Dla mnie to jest po prostu perspektywa, w której wychodzisz do drugiej osoby ze zrozumieniem, a nie roszczeniem i oczekiwaniem czegokolwiek. Naprawdę uważam, że jest pewien typ ludzi, który wyżej ceni sobie bycie rozumianym niż kochanym.

W przypadku kobiet, dobrze też postawić na bezwarunkową szczerość wobec siebie, czyli umiejętność uczciwego odpowiedzenia sobie na pytanie „czy WCIĄŻ potrzebuję ojca i szukam go, czy JUŻ jestem gotowa na kochanka”? Samo podjęcie refleksji nad tym pytaniem ma wartość uzdrawiającą.

Przeniesienie jest z jednej strony KLĘSKĄ w dziedzinie wolności, ale dopóki nie zobaczy się tego, co się na kogoś przenosi, trudno pracować nad osobistą wolnością.

Być świadomym przeniesienia i pracować nad nim, tak żeby móc wystarczać sobie samemu. To jest oczywiście wejście w pewien proces, który ma uświadomić te obszary, w których wciąż tej osobistej wolności i mocy brakuje.

Człowiek nie jest oczywiście „samotną wyspą” ale może być samowystarczalny. Im bardziej człowiek jest samowystarczalny tym mniej jest podatny na wpływy z zewnątrz.

Dzieje się to m.in. poprzez dotknięcie i poznanie swoich słabości. Freud uważał, że największe słabości są naszą największą siłą.

I trzeba mieć świadomość, że żeby nic nie przenosić, to rzeczywiście trzeba by żyć w jaskini.

Bezwarunkowo mogą kochać ludzie w pełni ludzcy i w pełni niezależni. A pełnię niezależności osiąga się m.in. poprzez przechodzenie piekła swoich namiętności.

Jung pisał, że ktoś kto ich nigdy tego piekła nie przeszedł, to go nigdy nie przezwycięży. Pisał również, że te namiętności będą czaić się gdzieś w tle gotowe „rozprzestrzenić się” w momencie najmniej spodziewanym.

Namiętności wypierane odbierają moc/prowadzą do nerwicy. Zupełnie niedostrzegane prowadzą do afektów. Nieuznane „czują i myślą” za nas.

Spotkanie na poziomie przeniesienia i przeciwprzeniesienia

W Liście – poza tym czym ChYtrus kusi najmocniej – chodzi o dostrzeżenie tego, tych obszarów własnej struktury, których świadomi nie jesteśmy i należy być tego… świadomym.

Jakakolwiek relacja nigdy nie powinna być formą psychoterapii ale .. ten List wprowadza w jakiś proces terapeutyczny, to jest lepsze słowo, bo żadne spotkanie nie pozostawia którejkolwiek ze stron niezmienionej.

Ten List jest naprawdę… specyficznym listem.

Abstrahując od zjawisk przeniesienia i przeciwprzeniesienia, charakterystyczne dla terapeutycznej relacji jest również to, że zaangażowane są w nią dwie osoby. Osoba niepsychotyczna uzmysławia sobie, kim jest ta druga osoba, a analityk uzmysławia sobie kim jest osoba pacjenta (…) analityk musi ciągle, by tak rzec, poruszać się na dwóch szlakach: dawać siebie jako obiekt przeniesienia i analizy, ale również oferować siebie jako rzeczywistą osobę i reagować na inną realną osobę.

Erich Fromm, O sztuce słuchania. Terapeutyczne aspekty psychoanalizy, s. 110

Podobne wpisy