Psychoterapia narcyzmu
Narcyzm klucz do zrozumienia siebie
Problem narcyzmu jest też centralnym punktem w rozwoju człowieka. Czy to w religiach czy w świeckim humanizmie. Erich Fromm uważał, że zrozumienie narcyzmu stanowi jeden z kluczy do rozumienia właściwie: wszelkich irracjonalnych ludzkich działań.
Nie można mówić o narcyzmie teoretycznie, nie doznawszy narcyzmu w sobie albo nie ujrzawszy go wyraźnie u innej osoby, ale w taki sposób aby go rzeczywiście dostrzec, a nie tylko tę osobę zaetykietować. Bez doświadczenia nie ma sensu w ogóle problemu rozważać ponieważ będziemy mówić o drugiej stronie księżyca
E. Fromm, Terapeutyczne Aspekty Psychoanalizy s. 169
Profesor Sam Vaknin, który sam siebie określił mianem skrajnego, patologicznego narcyza – powiedział, że ludzie pytają go w listach czy definicja ukrytego narcyzmu, którą podaje w książce nie jest aby zbyt szeroka.
Vaknin mówi, że to co wielokrotnie pojawia się w listach, to uwagi w stylu „przeczytałem twoją książkę i to pasuje, do moich krewnych, sąsiadów, współpracowników, rodziny, przyjaciół w każdym szczególe. We wszystkich widzę teraz narcyzów„.
Jego odpowiedź brzmiała:
To zrozumiała reakcja, wszyscy mamy cechy narcystyczne. Niektórzy z nas nawet wykształcają pewną narcystyczną osobowość albo pewien narcystyczny styl. Narcyzm to spektrum zachowań: od zdrowego, do krańcowo patologicznego
Prof. Sam Vaknin – ARE WE ALL NARCISSISTS?
Jeśli uwolnić narcyzm, że sztywnego pojęcia teorii libido, to wtedy może być opisany jako sposób doświadczania rzeczywistości.1. Siebie samego, innych ludzi itd., życia po prostu.
W dzisiejszych społeczeństwa Zachodu można dostrzec szczególny związek między narcyzmem rozmaitych sław a potrzebami publiczności. Ta ostatnia pragnie kontaktu ze sławnymi ludźmi bo ich życie jest puste i nudne. Środki masowego przekazu żyją ze sprzedawania sławy i tym sposobem wszyscy są zadowoleni – narcystyczny aktor, publiczność i handlarze sławą.
Erich Fromm, Anatomia ludzkiej destrukcyjności, s. 223
Odkrywanie własnego narcyzmu
Niechęć do odkrywania a następnie skonfrontowania się z własnym narcyzmem jest w pełni zrozumiała, to jeden z powodów, dla którego choroby somatyczne są dzisiaj powszechne:
Ucieczka w chorobę psychosomatyczną jest dzisiaj powszechna. Wygląda na to, że kultura doprowadziła do tego, że człowiek przereklamował samego siebie i utożsamia się z tym obrazem do tego stopnia, że tylko choroba daje szansę ucieczki.
Erik Erikson, Dzieciństwo i społeczeństwo, s. 257
Konfrontacja z samym sobą jest trudna, głównie dlatego, że wiąże się z kryzysem. I tu szczególnie dobrze jest wiedzieć, że:
(…) w chwilach kryzysu nigdy nie walczy się z wrogiem zewnętrznym, ale zawsze z własnym ciałem.
George Orwell, Rok 1984
Sprawy nie ułatwia szereg mechanizmów obronnych funkcjonowania psyche oraz naturalna niechęć do poznawania siebie. O wiele bardziej lubimy swoje persony choć stanowią jedynie powierzchnię psychiki.
Kto udaje się do samego siebie ryzykuje, że spotka się ze sobą. Zwierciadło nie komplementuje lecz wiernie pokazuje tego, kto w nie spogląda, czyli ową twarz, której nigdy nie pokazujemy światu, ponieważ zakrywamy ją personą, maską aktora. Ale zwierciadło leży pod maską i pokazuje prawdziwe oblicze.
C.G. Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa
Jung pisał, że tak właśnie przedstawia się pierwsza próba odwagi na drodze wewnętrznej. Do poznawania siebie.
Ta próba, wystarczy by większość ludzi skutecznie odstraszyć, ponieważ spotkanie z samym sobą „należy do przeżyć nieprzyjemnych, którym próbujemy schodzić z drogi tak długo, jak długo wszystkie treści negatywne da się projektować na otoczenie.”2.
Poddać się analizie oznacza nic innego jak otworzyć się na całość ludzkich przeżyć, dobrych i złych, różnych (…). Usłyszałem ostatnio wypowiedź dr. Bubera, na temat Adolfa Eichmanna, nie mógł do niego żywić żadnej szczególnej sympatii, chociaż był przeciwko procesowi, ponieważ nie znajdował w sobie niczego z Eichmanna. Teraz, kiedy już dokonałem w sobie tej przemiany, mogę stwierdzić; znajduję w sobie Eichmanna, znajduję w sobie w sobie wszystko, znajduję w sobie również świętego jeśli chcecie.
Erich Fromm, O sztuce słuchania. Terapeutyczne aspekty psychoanalizy, s. 91
Osoba narcystyczna czyli jaka tak naprawdę?
Zgodnie z rozumieniem Ericha Fromma osoba narcystyczna to taka, która postrzega subiektywnie. Czyli realne dla niej jest wszystko to, co ona postrzega jako realne. Jej własne myśli, uczucia. I tylko to reprezentuje realność.
- Niemowlę jest narcystyczne, ponieważ dla niego świat „realny” początkowo nie istnieje.
- Psychotyk jest osobą skrajnie narcystyczną, ponieważ dla niego realnością są jego osobiste, wewnętrzne przeżycia
- Większość z nas jest narcystyczna i skłonna za bardziej rzeczywiste uznawać to co dotyczy nas, a nie innych osób. Projekcje są postrzegane jak rzeczywistość. Społeczne iluzje jak obiektywne fakty.
Skala narcyzmu
Jeśli ktoś kiedykolwiek rozważał psychoterapię czy „duchową pracę” nad sobą, to w jakimś stopniu zawsze będzie leczył czy poznawał własny narcyzm i wynikłe z niego projekcje.
Rozwój osób narcystycznych zatrzymuje się po prostu na pewnym poziomie świadomości.

W leczeniu kluczowe są:
- gotowość i determinacja do zburzenia iluzji, na których budowane jest postrzeganie świata
- umiejętności terapeuty, który pomoże kiedy osobowość znajdzie się w stanie inflacji, być może wtedy ludzie najczęściej decydują się na leki.
Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy wszyscy byli skrajnie nienarcystyczni. Patrząc realnie:
- Budda dotknął pustki,
- Jezus miał „umowę zlecenie” na zbawienie świata i na pustyni przeszedł silne zaburzenia lękowe na ostro, bez leków.
- Mistrz Eckhart poczyniłby zapewne uwagę: „małe intelekty nie są w stanie znieść wielkich rzeczy (…) przede wszystkim w tym błądzą, że uważają za błąd wszystko, czego nie rozumieją; i znów uważają każdy błąd za herezję„.

Jak nazywano ludzi skrajnie nienarcystycznych
- Chrześcijanie nazywają świętymi
- Buddyści oświeconymi
- Mistrz Eckhart Sprawiedliwymi
Należy oczywiście podejść do kwestii własnej poczucia sprawiedliwości, oświecenia czy świętości realnie. Terapeutyczne wstrząsy mogą zostać złagodzone. Należy też pamiętać, że czasem za pędem do oświecenia stoi właśnie narcyzm, a nie mniej lub bardziej wniosła idea.
Pełen humanitaryzmu i współczucia psychoterapeuta za wyraźną i dobrowolną zgodą pacjenta może podjąć się podobnego zadania, nie tortury lecz rodzaju zabiegu chirurgicznego. (…) Jeśli pacjent zostanie do tego odpowiednio przygotowany, wstrząs może zostać złagodzony, a pacjent w ostatecznym rozrachunku wybaczy terapeucie. (…) Jedynie najsilniejszych ludzi stać na absurdalną grę w życie bez iluzji.
Eric Berne, Dzień dobry i … co dalej? s. 183, 184
Dużą szansę na sukces w psychoterapii mają neurotycy, znajdujący się w bezpiecznym centrum (elastyczna granica między świadomością, a nieświadomością).
Psychologia jako nauka ma swoje granice i tak samo jak logiczną konsekwencją teologii jest mistycyzm, tak samo ostateczną konsekwencją psychologii jest miłość.
Erich Fromm, O sztuce miłości
Adolf Hitler na przykład, gdyby był mniej narcystyczny mógłby podjąć refleksję czy też uczciwie zapytać siebie – „Czy to na pewno z Żydami jest problem?”. Jednak nie mógł jej podjąć, bo narcyzm jest po prostu przeciwieństwem postawy opartej na uniwersalnej miłości do Świata i ludzi.
Narcyzm indywidualny
Wszyscy, którzy mogą karmić narcyzm wystarczająco obiektywnymi pobudkami, znajdują się w polu narcyzmu indywidualnego. Narcyzm dotyczy identyfikacji ego z personą.
Musimy tu uznać, że istnieją po prostu obiektywne czynniki zewnętrzne, społecznie uznane, żeby narcystyczną postawę utrzymywać.
Zauważyć tego nie sposób samemu, głównie dlatego, że brakuje nam punktu odniesienia. Posiadamy ramy orientacji a ich utrata doprowadza do dezintegracji osobowości. A pozbycie się wszelkich iluzji wytworzonych przez społeczeństwo do… chwilowej rozpaczy.
Ludzie mogą mieć szereg atrybutów, stanowiących realną strawę dla własnego narcyzmu. Bez dawki jakiegokolwiek narcystycznego zasilenia, sami sobie wydawalibyśmy się niepewni i wątpliwi. Problemem nie jest więc samo zjawisko ale skala.
Narcyzm człowieka biednego
Człowiek biedny – a mam tu na myśli nie człowieka biednego nie w sensie dosłownym, lecz człowieka przeciętnego – nie ma właściwie nic. Jest gdzieś tam zatrudniony, ma niewiele do powiedzenia, boi się konkurentów, jego całe życie jest ciągownictw szczura – a więc na kim ktoś taki może zrobić wrażenie?
E. Fromm, Terapeutyczne Aspekty Psychoanalizy s. 169
Fromm nie jest może zbyt subtelny, ale słusznie zauważa, że co najwyżej na swojej żonie, synku albo psie. Ale synek dorasta, żona uczy się o siebie dbać, a pies zdycha – co wtedy?
Ludzie z niewielką ilością atrybutów które uniemożliwiają im osadzenie się w polu narcyzmu indywidualnego, mogą poczuć się naprawdę świetnie (lub lepiej) kiedy da się im możliwość zjednoczenia czy podpięcia pod czyjąś wspaniałość np. poprzez wspólną wiarę w swoje „niezwykłe cechy”.
Najczęściej takich ludzi łączy bohaterski mit – najlepiej jeśli jest heroiczny i tragiczny zarazem. Taka sytuacja uzasadnia zjawisko nacjonalizmu, leżącego u podstaw większości wojen oraz jego kultu patriotyzmu.
Narcyzm grupowy pełni ważne funkcje: wzmacnia solidarność i spójność grupy oraz ułatwia manipulowanie nią. Jest to możliwe dzięki odwoływaniu się do ich narcystycznych uprzedzeń.
„ja, który w rzeczywistości znaczę niewiele więcej niż robak, staję się gigantem przez moją przynależność. Konsekwentnie: stopień grupowego narcyzmu jest proporcjonalny do braku prawdziwej satysfakcji w życiu„.3
Ludzie, których odziano w mundury żołnierskie gotowi są zabijać i pozwalać aby ich zabijano w imię niecnych zamierzeń niewielkiej garstki osób żywo tym zainteresowanych. Obowiązkowa służba wojskowa wydaje mi się najbardziej zawstydzającym objawem braku godności osobistej, który nęka dzietniejszą cywilizowaną ludzkość.
Albert Einstein, Mein Weltbild, Amsterdam; Querido Verlag, 1934 r.
Taka kontrola społeczna jest też dość tania z punktu widzenia Państwa i wydatków publicznych. Społeczeństwo „płaci” tylko ideologom, profesorom i dziennikarzom za formułowanie sloganów, które wytwarzają narcyzm społeczny.
Wielu społecznych funkcjonariuszy robi to nawet nieodpłatnie. Np. internatowi aktywiści wszelkiej maści, polaryzujący społeczeństwo – ich zapłatę stanowi poczucie dumy i satysfakcja, że służą jakiemuś wzniosłemu celowi. Ale też wzrost prestiżu i internetowa kariera.
Narcyzm a dusza
Im bardziej w prawo na skali tym bardziej aktualne są słowa:
W moich pracach często porównuję narcyzów do obcych form życia, do robotów, do automatów, do maszyn. Ludzie oburzają się na takie porównania, mówią na pewno narcyzi są istotami ludzkimi (…) narcyzom jednak brakuje empatii. Empatia jest tym co nas spaja, jest esencją tego czym jest człowieczeństwo, kiedy zabraknie empatii emocje i doznania zostają zniekształcone – jednym słowem – obce.
Nie da się mieć ważnego, emocjonalnego życia z narcyzem. I żadna ilość manipulacji tego nie zmieni. Narcyz wie, głęboko w sobie, że jest kanciarzem, oszustem, mistyfikacją, filmowym skryptem.
Sam Vaknin
logos jako zasada kierująca do celu, to znaczy jako zasada, która określa sens każdej rzeczy (…) „Dostęp” do logosu lub też „posiadanie” logosu było, zdaniem niektórych filozofów, cechą wyróżniającą człowieka od innych istot: „Choćbyś wszystkie drogi przeszedł, nie dotrzesz do granic duszy; tak głęboki jest jej logos”, pisał Heraklit.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Logos_(filozofia)
Wysoki narcyzm
Człowiek bardzo narcystyczny gdy napotyka kogoś kto go rozczaruje lub coś zakwestionuje czuje się atakowany. Swoje iluzje traktuje jak fakty, na głębokim poziomie wie, że to iluzje więc musi ich bronić.
Człowiek egocentryczny nie kocha siebie, odczuwa pustkę. Wszelka zachłanność jest wynikiem pustki.
Na ogół osoba zachłanna to taka, która nie ma zaspokojonych potrzeb. Osoba zaspokojona nie jest zachłanna, ani na władzę, ani na jedzenie, ani na nic innego (…) widzimy ludzi, którzy zaczynają kompulsywnie jeść, kiedy są zaniepokojeni lub przeżywają depresję, przyczyną jest właśnie uczucie pustki
Erich Fromm, O sztuce słuchania
Jeśli spotykamy się z kimś kto nieustannie nas rozczarowuje, to jeśli chcemy pokonywać narcyzm wystarczy dać tej osobie spokój. Pozwolić jej rozczarowywać kogoś innego.
W istocie niewskazane jest takie wspieranie pacjenta, które ma na celu uśmierzyć, złagodzić jego cierpienie; jest to zdecydowanie zły sposób,(…) [cierpienie] nie jest to wcale taki zły stan, w jakim można się znaleźć. Jest to o wiele lepsze od przebywania w półcieniu, w którym ani się nie cierpi, ani się nie jest szczęśliwym. Cierpienie jest przynajmniej realnym uczuciem i stanowi część życia. Oglądanie telewizji lub szukanie innej formy uśmierzenia bólu w ucieczce przed świadomością cierpienia, stwarza nieznośny stan nijakości.
Erich Fromm, O sztuce słuchania. Terapeutyczne Aspekty Psychoanalizy
- Ludzie wysoce narcystyczni są często również społecznie atrakcyjni. Niekoniecznie „obiektywnie atrakcyjni” ale atrakcyjni z powodu: osobowości społecznej.
- Przykład: On/ona są atrakcyjni i pewnie siebie, ona go adoruje, bo… on jest pewny siebie. On ją adoruje, bo ona mu się podoba. Jednak żadna ze stron nie może być nieustannie pewna siebie bez wyraźnego powodu. Jeśli więc cała pewność siebie zbudowana jest wyłącznie na jego/jej subiektywnych przekonaniach na własny temat, jak to się często zdarza, to kiedy próżnia zostaje przebita jak balon wynikiem jest: depresja lub wściekłość, „awantura„, ew. zakończenie relacji.
Związek osób narcystycznych
Gdy mówimy: „Coś jest z Tobą nie tak” w rzeczywistości znaczy to: „Boję się tej prawdy, którą każesz mi dostrzec we mnie samym„
Jon Federikson
Podobno nie ma małżeństwa który nigdy nie rozważałoby rozwodu. Podobno nie ma też damsko męskiej relacji (takiej z seksualnej podbarwieniem), która nie byłaby niesamowitym triggerem.
Jung pisze, że „prawie nigdy albo bardzo rzadko zdarza się, by małżeństwo rozwinęło się w indywidualny związek, nie natykając się na przeszkody i kryzysy. Świadomość nie rodzi się bez bólu.”
w relacjach międzyludzkich, liczy się przede wszystkim względnie wolna, nie rywalizująca ze sobą siła dwóch partnerów (…) ona krytykuje go, bo uważa, że on coś źle zrobił. Do tego momentu, jedynym powodem jego miłości do niej był fakt, że ona podziwiała go bardziej niż inne dziewczyny (…) teraz krytykując go, niszczy ich związek. Dla niego znaczy to coś takiego: „Ona we mnie nie wierzy, stanowi dla mnie niebezpieczeństwo, stanowi zagrożenie” (…) Może być albo bardzo nieprzyjemny, aby nie chciała już tego powtórnie zrobić, albo może ją porzucić. (…) Skarga, że ona lub on nawzajem się nie rozumieją, jest skargą standardową, szczególnie w ustach ludzi narcystycznych, ponieważ to oni sądzą często, że są nierozumiani.
E. Fromm, Terapeutyczne Aspekty Psychoanalizy s. 88, 166
Kiedy jedna osoba w związku odbywa psychoterapię, a druga nie, nie można jednoznacznie przewidzieć jak wpłynie to na małżeństwo. Eric Berne uważa, że albo partner/partnerka również muszą poddać się psychoterapii, jeśli chcą utrzymać relację, co będzie skutkować czymś co możemy nazwać „powtórnym małżeństwem duchowym” lub… rozwód.
Carl Jung z kolei zauważył dwie ciekawe rzeczy:
Zabezpieczenie przed nieświadomością, tę funkcję spełniała matka, w kształceniu współczesnego człowieka nie zostaje niczym zastąpione i dlatego ideał małżeństwa jest tak pomyślany, że żona musi przejąć magiczną rolę matki. Pod płaszczykiem wyjątkowo idealnego małżeństwa w rzeczywistości szuka on protekcji matki i w ten sposób ułatwia zadanie instynktom żądzy posiadania swojej żony. Jego strach przed ciemną, nieobliczalną siłą nieświadomości daje jego żonie niesłuszną nad nim przewagę i stwarza pozory niebezpiecznie bliskiego związku, że małżeństwo jest cały czas na granicy wybuchu z powodu wewnętrznego napięcia.
C.G. Jung, Dzieje gnozy
Mężczyzna nieomal „Święty”
Kiedyś poznałem bardzo czcigodną osobę, można by go nazwać prawie świętym. Przebywałem z nim przez całe trzy dni, lecz nie znalazłem w nim żadnej ludzkiej słabości. Moje poczucie niższości złowieszczo zaczęło się wzmagać i już miałem poważnie zastanowić się nad tym, jak by się udoskonalić. Czwartego dnia przyszła do mnie jego żona, by zasięgnąć mojej porady… No tak, od tego dnia już nigdy więcej nic podobnego mi się nie przytrafiło.
Dostałem swoją lekcję: każdy mężczyzna, który staje się jednym ze swoją personą potrafi beztrosko przerzucić na swoją żonę wszelkie zakłócenia tak, że ona nawet tego nie zauważa, chociaż płaci za to poświęcaniem siebie i ostrą nerwicą.
C.G. Jung, Dzieje gnozy
Sam Vankin o identyfikacji projekcyjnej:
Potrzeby i skargi partnerki/partnera są postrzegane przez narcyza jako zagrożenia i sprawy nieistotne. Narcyz uważa, że sama jego obecność w związku, jest odżywcza i wspierająca, traktuje to jak prezent. Czuje się uprawniony do oczekiwania i brania wszystkiego co najlepsze, bez inwestowania czy też dbania o dobre samopoczucie drugiej strony. Potrzeby, życzenia, priorytety, pragnienia dostawców narcystycznego pokarmu są nieistotne (widzi osoby jako obiekty, z których coś czerpie, nie ludzi).
Aby uwolnić się od głębokiego poczucia winy i wstydu (słusznego choć nieświadomego przyp. red) patologizuje partnera, co oznacza, że powoduje stan chorobowy organizmu. Narcyz projektuje swoją własną chorobę umysłu na partnerkę. Dzieje się to w tle, nieświadomie, poprzez zawiłe mechanizmy projekcji i identyfikacji projekcyjnej. Narcyzm zmusza swoją partnerkę, żeby zaczęła odkrywać rolę osoby chorej, osoby słabej, wymagającej opieki, osoby naiwnej.
Na podstawie: Victim of Narcissist: Move On!
To co narcyz wypiera w samym sobie, własną: słabość, łatwowierność i omylność, i swoją własną, czasami głupotę, to czemu zaprzecza w sobie samym, to z czym musi się z obrzydzeniem konfrontować jeśli chodzi o własną osobowość (cechy własnego charakteru i zachowanie) dokładnie te rzeczy przypisuje innym. I kształtuje ich, zwłaszcza swoją partnerkę życiową, żonę, koleżankę aby dopasować ich do własnych uprzedzeń. Przeciwko tak naprawdę … samemu sobie.
Na podstawie: Victim of Narcissist: Move On!
Natomiast dobrze sobie tutaj uświadomić, że w jakieś mierze na pewno jesteśmy tym z kim sypiamy. Działa tu prawo rezonansu. Nie ma wspaniałych żon, o dobrze zbudowanej, stabilnej tożsamości z mężami narcyzami i odwrotnie. Rzeczywistość tak nie łączy ludzi.
Jeśli zarzucasz sobie narcyzm, albo komukolwiek dobrze wrócić do cytatu otwierającego ten krótki dział.
Gdy mówimy: „Coś jest z Tobą nie tak” w rzeczywistości znaczy to: „Boję się tej prawdy, którą każesz mi dostrzec we mnie samym„
Jon Federikson
Leczyć to czy nie leczyć?
Forbes opublikował artykuł „Ludzie urodzeni po 1982 r. to najbardziej narcystyczne pokolenie w historii”. Wiele osób z rysem narcystycznym, ma to szczęście, że mieliśmy już wystarczająco dobrych rodziców, aby zbudować wystarczająco dobre persony, ale rodzice rzadko kiedy ci mieli wystarczające doświadczenia z dziećmi, zanim te przyszły na świat.
całe ludzkie organizacje stanowią „przedłużenie maszynerii”; (…) Ekspansywność cywilizacji, jej wielowarstwowość i specjalizacja zmusza dzieci, by opierały swe modele ego na sprzecznych, niespójnych i nieautentycznych prototypach.4
Erik Erikson, Tożsamość a cykl życia s. 19
W tekście dotyczącym persony, osobowości społecznej, zwracamy uwagę na to, że milczące porozumienie, które między rodzicami i dziećmi, dotyczące naszych prawdziwych natur, nie było tak sztywne.
Dlatego jesteśmy w stanie odbywać nie takie terapie, które pomagają lepiej funkcjonować, bo co do zasady ludzie narcystyczni funkcjonują raczej dobrze.
Ale odkryć swoje prawdziwe „ja” czy nawet wyrwać się z mocy programowania skryptowego. Chodzi o uznanie, że cechy, których najbardziej nie znoszę u innych ludzi to… moje wyparte cechy. Kiedy zaczynamy je w sobie integrować rozwiązaniem pozostaje nauczenie się reagowania z… innego poziomu. Frustrujące.
Czy leczenie narcyzmu jest trudne?
Tak, narcyzm to spectrum. Miłość jest przeciwieństwem narcyzmu. Miłość to wolność, jeśli nie wolność pojmowana uniwersalnie i kosmicznie, to przynajmniej wolność od własnej adaptacji osobowości.
Natomiast syndrom sztokholmski, którego doświadczamy przesuwając się po skali własnego narcyzmu, czy to w procesie psychoterapii czy w ramach własnych duchowych poszukiwań – jak być bliżej większej świadomości życia a nie projekcji na jego temat – jest naturalnym etapem.
Jesteśmy przywiązani, szczególnie ekstrawertycy, do „świata” zewnętrznego i jego przekonań. Termin syndrom sztokholmski powstał w 1973 roku w związku z nietypowym zachowaniem zakładników przetrzymywanych w jednym ze sztokholmskich banków.
Terapeuta może pomóc w odwoływaniu umowy społecznej ale nie może walczyć z dwoma zjawiskami. Społeczeństwem, które ustanawia zasady gry i nakłania do funkcjonowania w defekcie nerwicy, oraz z tym co psychiatra Eric Berne nazywa Arsiesiety, zdefiniujmy ten termin jako po prostu: otoczenie, które umożliwia grę w „gdyby nie on” / „gdyby nie oni”.
Powinno się wiedzieć, że pokochanie samego siebie i proces zdrowienia są zawsze bolesne. Są zawsze cierpieniem. (…) ustanowienie samodyscypliny, uporządkowanie życiowych celów, w nieświadomym dotąd życiu, powiedzenie nie pokusom, przyjrzenie się swoim słabościom, ranom i niepowiedzeniom, stanięcie twarzą w twarz z własną traumą (…) włożenie ciężkiej pracy w introspekcję i terapię. To wszystko jest bardzo żmudną pracą. To nic przyjemnego. Będziesz cierpiał. Cierpienie jest drogą do ozdrowienia. Najpierw odczujesz cierpienie ale potem ozdrowiejesz! Nie da się iść na skróty i nie da się tego obejść. Wiesz już jak może być… teraz zabierz się do pracy.
Prof. Sam Vaknin, Powrót do równowagi