Krótko o budowaniu satysfakcjonujących relacji
neurotyk.blog
blog tylko dla neurotyków
Satysfakcjonujące relacje – zasada ogólna
Jest ogólna zasada, która wpływa na budowanie satysfakcjonujących relacji z ludźmi, mianowicie;
Bardziej wartoście relacje w swoim życiu budują osoby, które są otwarte i ufne (takie, które potrafią ustawić się frontem do drugiego człowieka).
Pozwalanie sobie na „szerokie otwieranie ramion” to domena ludzi z jasno określonymi granicami osobistymi. Taka postawa nie ma nic wspólnego z naiwnością. Ufność to nie naiwność.
Generalnie bardziej otwarci są też ludzie, którzy biorą odpowiedzialność za swoje emocje na siebie (nie czują potrzeby, żeby ktoś musiał „opiekować” ich emocje czy też traktować ich postać ze szczególnym namaszczeniem). Innymi słowy: są w stanie zaakceptować to, że każdy człowiek na ziemi jest „jakiś” i mają akceptację na fakt tej odmienności i rozwinięte kompetencje miękkie.
Czyli są w stanie udźwignąć, czasem pojawiające się napięcie związane zarówno z pilnowaniem swojej strefy komfortu (na zasadzie: wszystko fajnie, ale „proszę nie wchodzić za TEN PŁOTEK”) i odwrotnie – dobre relacje z ludźmi mają ci, którzy potrafią respektować czyjąś strefę komfortu czyli „płotki” innych ludzi, bo po prostu … ci „inni ludzie” czują się przy nich komfortowo i bezpiecznie.
Ufanie intuicji
Jako ludzie wyczuwamy pewne kwestie między sobą bardzo intuicyjnie. Czasami jednak, musimy uczyć się tego w wieku dorosłym (ufać swojej intuicji NA NOWO).
Ta konieczność uczenia się rzeczy na nowo, wynika z faktu, że granice większości dzieci, były przekraczane na wiele sposobów (przez rodziców, dziadków, nauczycieli itd.).
Model wychowania, który np. ja uznaję za patologiczny i manipulacyjny – większość ludzi uznaje za standard. „Dzieci się tak traktuje, bo … wszyscy tak twierdzą”.
Stąd naturalny lęk, mający swoje korzenie w dzieciństwie, że jeśli zbliżymy się do kogoś za bardzo (będziemy zbyt ufni, zbyt otwarci) granice będą naruszane. Jeśli nie pracujemy nad tym przekonaniem, życie będzie wręcz podsuwać nam sytuacje aby potwierdzić przyjęty sposób myślenia.
Ten lęk jest więc uzasadniony. Dlatego otwartość wpływa na obniżenie napięcia, bo kiedy ZACZYNAMY O UCZUCIACH MÓWIĆ to przestajemy je przeżywać.
I w terapii nie zawsze jest to pozytywne zjawisko (nieustanne obniżanie napięcia poprzez mówienie czy wręcz potoki słów – lepiej pewne „tematy” poczuć) ale w życiu jest to obiektywnie dobre.
Otwarta komunikacja jest ważna, po pozwala weryfikować intuicyjne spostrzeżenia.
Intuicja czasem nas ratuje, a czasem zawodzi. Może świadczyć o przenikliwości, ale może też zatrzymywać nasz postęp (lękowe spostrzeżenia). Różnie bywa. Otwartość jednak się opłaca co do zasady, zwłaszcza kiedy wiemy, że zarówno nasze, jak i czyjeś słowa nie oszukują nas tak często, jak – być może – miało to miejsce kiedyś.
***
Pamiętajmy jednak, że szczerość, o którą nikt nie prosi to nie „szczerość” tylko coś, co może być odbierane jako jakaś forma ataku (Stan ego „Ja Rodzic” ma tendencję do pouczania, nauczania, wyrażania nieproszonych opinii itd.), jednak trzeba wiedzieć, że;
na poziom ufności i szacunek w relacjach wpływa otwarta komunikacja i mówienie jak MY się z czymś czujemy. I odwrotnie, jeśli KTOŚ MÓWI ci, jak się z czymś czuje. Wtedy odnosimy odczucia do siebie. Nie atakując i nie „napadając” na nikogo.
Powyższe podejście, to nie jest standard w relacjach społecznych, bo szczerość zagraża maskom innych ludzi. Ale lepiej nie zadawać się z maskami. Bo nigdy nie wiesz… co spod niej wyskoczy. Lepiej być „normalnym ludzkim człowiekiem”.
Normalni, „ludzcy ludzie” zachowują się różnie, w zależności od okoliczności, zwłaszcza jeśli mają przynajmniej wstępnie ogarniętą strefę swojego cienia oraz „afekty” – paradoksalnie, takie relacje są też mniej zaskakujące i ogólnie bezpieczniejsze, bardziej przewidywalne itd.
Wtedy wiesz kim jest ta osoba, ta osoba wie kim jesteś ty, słowem: każdy wie z kim się zadaje. Nikt nie jest zdezorientowany. Każdy czuje się komfortowo i odczuwa mniejszy stres.
Stres jest ogólnie ok., działa mobilizująco również w relacjach. Za dużo stresu działa jednak destabilizująco. A w życiu chodzi o utrzymywanie stabilności.
Dobrego balansu. Z tym stresem chodzi o to, że im twardszy jest skrypt tym łatwiej zdecydować co powiedzieć. Więc jeśli czasem nie wiesz co powiedzieć… to dobrze. Większa szansa na osiągnięcie życiowej autonomii i „podążanie rytmem własnej melodii”.
Tylko aktor wie, co powiedzieć zawsze i w każdych okolicznościach. Człowiek świadomy nie reaguje słowami ze skryptu. I czasem … nie wie co powiedzieć.
Jakie pytania warto sobie zadawać?
Nie można prowadzić satysfakcjonujących relacji nie będąc w kontakcie ze sobą. Dlatego są pytania, które dobrze zadawać sobie.
I wymagać szczerych odpowiedzi w stosunku do samego siebie. I czasem też można zapytać: „czy naprawdę wierzę w udzielane odpowiedzi”.
Czasem można również, niektóre z poniższych pytań, pomocniczo, zadawać innym ludziom.
- co czuję (w związku z tym) / co czujesz (w związku z tym)?
- czy mój pomysł jest dla ciebie ok, czy może widzisz/czujesz to inaczej?
- jak się z tym z „czymś” czuję? / jak ty się z tym z „czymś” czujesz?
- co o tym myślę/myślisz? jak to widzę/widzisz? Myślenie jest o czuciu w tym sensie, że myśli wiążą się z reakcjami uczuciowymi. Widzenie jest o perspektywie – i orientowaniu się, czy perspektywy dwóch stron są zbieżne.
- czy czuję, że to co się dzieje, jest dla mnie w porządku/nie w porządku (np. sposób jaki radzimy sobie z powstałą różnicą zdań)? czy ty czujesz, że to co się dzieje w tej relacji, jest dla ciebie w porządku/nie w porządku?
I nie można „czuć źle”. W porządku jest czuć/widzieć/postrzegać inaczej niż ktoś. Ja to widzę „tak”, ktoś widzi tę samą kwestię „owak” i nikt się nie myli. Każdy ma rację w swoim prywatnym Uniwersum.
Zorientowanie się jak ludzie, z którymi się zadajemy „widzą rzeczy” pozwala sprawniej po relacjach nawigować i ogólnie łatwiej poruszać się w życiu, które samo w sobie jest chyba niczym więcej jak – czasem przedziwnym – tańcem wzajemnych percepcji.
Zdarza się też tak, że są relacje po których nie da się nawigować, bo obie osoby zachowują się w sposób sugerujący, że dzielą skrajnie różne rzeczywistości. Jeśli zderzenie dwóch światów generuje nieustanne tarcia i ogólny dyskomfort, to wtedy najlepsze co można zrobić to wrócić do swojej rzeczywistości.