|||

Kiedy kobieta zaczyna stawać się sobą? #seksualność #relacje #Jezus

Miłość i lęk

Wejdźmy najpierw w tę Chrystusową Energię.

Pamiętajmy o różnicach w inspiracjach i z czego one wynikają.

Kiedyś przeczytałam poniższy fragment i wtedy – przysięgam – miałam taką refleksję: „pojebana jest ta Droga Mistrzostwa”

Czym zatem jest seksualność? Jest to sama moc – stwórcza moc – energii samej w sobie. Mógłbyś powiedzieć, że Bóg, twój Stwórca, jest czystą seksualną energią, ponieważ Miłość promienieje tak czystym stanem istnienia (nie użyję tu słowa „wysokim”, ponieważ zakłada ono postrzeganie hierarchii), czystym stanem wibracji tak wypełnionym ekstatycznym świętowaniem Swej własnej natury, że Jego jedyną funkcją i pragnieniem jest stwarzać na Swoje podobieństwo. I to, co pojawia się z Tego Jednego, to Chrystus. Chrystus jest czysto seksualną energią.

Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Maria i Rafał Wereżyńscy
www.DrogaMistrzostwa.pl
WYJĄTKOWOŚĆ, ŚWIĘTOŚĆ, SEKSUALNOŚĆ – DP, L11, PYT.3

Na głębokim poziomie każda interakcja motywowana jest jednym z dwóch: albo lękiem (potrzebą kontroli: sublimacja sadyzmu, lub byciem kontrolowanym: masochizm) albo miłością (wolnością), co jest równoznaczne z brakiem osądu siebie i innych ludzi.

Pomiędzy tymi dwoma rolami „kontrolowanie” i „bycie kontrolowanym” często się tak „skacze” (zamiana ról w grze).

W grze jest tak: „Teraz ja kontroluję ciebie” i mi się to podoba. O, a teraz „ty kontrolujesz mnie” i w sumie też mi się podoba. Kontrolujemy to wszystko naprzemiennie. Siebie samych i siebie wzajemnie w relacjach.

Dużo pracy nad sobą trzeba wykonać, żeby stwierdzić, że ta gra CHYBA NAPRAWDĘ przestaje mi się podobać. Dużo pracy z cieniem. Jest taka książka, bardzo fajna, której fragmenty czytałam w sieci, bo bałam się ją kupić, ale i tak „przypadkiem” wpadła w moje ręce.

„Nakarmić swoje demony”, Tsultrim Allione. Psycholodzy i terapeuci również ją stosują i polecam zacząć od pracy z terapeutą lub w grupie. Efekty? Spektakularne.

Kontrola, ta potrzeba kontroli – jest wyrazem lęku, zaciśnięcia się w sobie. Miłość jest przeciwieństwem lęku, jest tym „szerzeniem siebie”.

Tak jak Helen w „Kursie Cudów” pisała, że pomiędzy pewnymi faktami nie kompromisu (ciało-duch), tak podobnie Eric Berne pisał, że nie ma kompromisu między między tym, czy coś jest grą czy intymnością (miłością), bo to się wyklucza.

Seks może być grą związaną z wzajemną eksploatacją albo aktem prawdziwej intymności miłości. Sposobem POROZUMIENIA. Jest rodzajem KOMUNIKACJI.

I miłość nie nakłada żadnych obowiązków, na którąkolwiek ze stron, bo jest … wolnością.

Edukacja seksualna

Krótko o edukacji w tej kwestii, zanim przejdziemy do MIŁOŚCI.

Edukacja seksualna1 to jest żart według Berna, bo podstawowym błędem jest założenie, że taka „rzecz” jak „seks” w ogóle istnieje. I że można to „wyjaśniać”.

Że intymność można wyjaśniać czy edukować w tym zakresie.

Z edukacją seksualną w szkole, jest trochę tak, jak z organizowaniem kursów albo zajęć z poczucia humoru – jeśli takie kursy by istniały, to w większości „szkół” – przekładając na tę edukację seksualną – prowadzą je ludzie, którzy, chyba ani raz w życiu się NAPRAWDĘ SZCZERZE nie zaśmiali. A jeśli już, to może raz – i mamy poważną wątpliwość czy ten raz sprawił im prawdziwość przyjemność.

Warto edukować z seksualności w tych kwestiach, których lepiej nie doświadczać na sobie.

Na przykład jak kochanki i prostytutki wyciągają od mężczyzn pieniądze. Lepiej o tym przeczytać i tego uniknąć.

A z tą edukacją czysto techniczną to „Kamasutra” jest niby tym podręcznikiem zaawansowanej wiedzy seksualnej: jak się całować, dotykać, jakie przyjmować pozycje, innymi słowy: jak naprawdę wyrafinowanie się pieprzyć, gdzie zostawiać ślady zębów i paznokci itd., a także – pisał Berne – jak uwieść żonę sąsiada i zachować spokój sumienia.

Droga Mistrzostwa

Jeśli uznamy za przekazami Drogi Mistrzostwa, że seksualność pobudza najbardziej podstawowe miejsca w jaźni, to wtedy, te wszystkie „metody” i „porady” – oferują jedynie techniczną wirtuozerię. Zamiast tej prawdziwej namiętności i twórczości – siły kreatywnej, którą ego próbowało stłumić i przejąć jako swoją.

Niektórzy ludzie nie rozumieją dlaczego ktoś woła „ach!” i „pięknie„, ale TYM, którzy znają tę TAJEMNICĘ nie trzeba już nic więcej wyjaśniać.

Dla niektórych życie jest zatem „TAK” i „ACH!”, dla innych „NIE!” i „AU”. (…) Pamiętajmy, że wiele prawdy może kryć się w żartach, ale często sama prawda, to po prostu żart POTRAKTOWANY SERIO.

E. Berne, Seks i kochanie, s. 30

Według Berna oficjalny partner został wybrany (na mocy, najpewniej: skryptowego porozumienia) tak, żeby się, aby przypadkiem w nim nie zakochać, bo to pozbawiłoby osobowość poczucia bezpieczeństwa, poprzez utratę kontroli nad całą tą sferą emocjonalno-uczuciowo-cielesno-umysłowo-duchową.

Według tych teorii psychiatrycznych: miłość zagraża osobowości więc osobowość uważnie dobiera partnera … do gry, A NIE DO INTYMNOŚCI.

Jezus mówi właściwie to samo co Eric Berne. Że mieć osobowość, to już jest – w jakimś sensie – być „chorym psychicznie”. I Erich Fromm.

Jesteśmy w trudnym momencie przejścia, bo większość ludzi wciąż identyfikuje się ze swoimi MYŚLAMI, a nie z przestrzenią serca. A z tymi myślami, to naprawdę lepiej, żeby ludzkość PRZESTAŁA SIĘ identyfikować.

przeciętna jednostka nie doświadcza już izolacji i oddzielenia, jakie odczuwa osoba w pełni schizofreniczna. Czuje się swobodnie, mając wokół siebie tych, którzy cierpią na podobne deformacje psychiczne; w rzeczywistości to w PEŁNI ZDROWA OSOBA czuje się wyizolowana w chorym społeczeństwie”

Erich Fromm

Fromm dodaje, że niewykluczone jest w takich przypadkach nawet popadnięcie w psychozę.

Psychiatra R.D. Laing (Laing to z cebuańskiego „inny”) pisał, że możemy się zastanawiać czy bardziej „chory psychicznie” jest psychotyk, który mówi, że ma bombę atomową w sobie czy, że jest bombą atomową czy może jednak ktoś kto konstruuje broń masowej zagłady, będą w pełni świadom, że istnieje ryzyko, że może ona zapalić atmosferę Ziemi.

Dla mnie ten psychotyk, jest bardziej normalny niż Robert Oppenheimer. Ale najbardziej zaburzeni ludzie GRAJĄ NAJOSTRZEJ.

Linia artysta-muza

Dla Artysty – wszyscy mężczyźni mogą być artystami życia – inspiracją może być kobieta, która umie w to zagrać (w życie ogólnie), wie w co się tu gra, rozumie zasady, ma dobrą maskę, ale może podjąć decyzję, że przestaje grać.

Jeśli uzna czy też oboje uznają, że warto wyjść z roli. Bo ryzyko psychologiczne jest bardzo duże w przypadku intymności czyli wtedy kiedy ściągamy maski.

Kiedy mówimy o kreatywności, to artyści zawsze mieli swoje muzy. Stanowiły siłę napędową ich twórczości, źródło inspiracji i natchnienia.

Choć z drugiej strony Remigiusz Mróz uważał, że amator czeka na nadejście muzy, podczas gdy profesjonalista już od godziny pisze.

Mężczyzna-artysta bez kobiety, która go inspiruje popada często w marazm, jeśli jest zdrowym fizycznie mężczyzną w wieku produkcyjnym. I nie jest w wyparciu. Czyli jest psychiatrycznie rzecz ujmując normalny. Czy też staje się normalnym facetem.

Linia artysta-muza to jest chyba podobna linia jak narcyz i borderline. Przyciągają się jak magnesy, nie ma bardziej atrakcyjnego połączenia.

Tylko artystów i muz się nie diagnozuje.

Z biografii można się dowiedzieć jacy byli walnięci. Z biografii. Nie z „autobiografii”. Jung postulował, żeby nie żyć tylko dla niej, bo jest to prawdziwe nieszczęście (utożsamienie z personą).

Jaka kobieta może być inspiracją dla mężczyzny?

Z większości biografii wynika, że taką prawdziwą inspiracją dla mężczyzny może być tylko kobieta, której;

a) serca, on NIE MOŻE do końca zdobyć
b) o umyśle, którego on NIE MOŻE kontrolować
c) wiedząc, że NIE MA TAKIEJ CENY, za którą mógłby ją kupić

To logiczne. Kiedy on, nie może jej kontrolować, no to nie ma wyjścia. Musi ją kochać, albo dać jej spokój. Jeśli nie może jej sobie po prostu „używać” do rozgrywania swoich „nieuświadomionych konfliktów” i odtwarzania tej „więzi symbiotycznej” to musi jej zacząć naprawdę pragnąć. Albo dać jej spokój.

Jeśli ona nie pozwoli robić z siebie „złego obiektu” na wzór matki, podobnie. „Smutny los żony mężczyznyktórego uczucia, zamiast dojrzeć, pozostają uwięzione w romansie z pokoju dziecinnego”, pisał Campbell.

Wracając do tych związków na linii artysta-muza, to one zawsze były skomplikowane, intensywne, bo wychodzi na to, że kobiety władały geniuszem tych artystów.

Miały więc poza urodą, która jest kwestią gustu, dwie cechy: temperament i inteligencję.

Te ich muzy, musiały być inteligentne, bo artysta nie miałby, rzeczywiście żadnego pożytku z tego, że jego twórczością manipuluje diablica-idiotka. To widać po efektach jego pracy.

One były więc uwodzicielskie i uwodzące.

A Jung pisał w Czerwonej Księdze, że prawdziwe zło jest zupełnie nieuwodzicielskie. Może były więc Aniołami, tylko na Ziemi wszystko jest wywrócone na lewą stronę.

Miłość i „kochanie się”

Miłość to jest umiejętność dostrzegania siebie, w tym co nie jest tobą. Najlepsza definicja. To jest genialne, jak z tym zdaniem dłużej pobyć.

Standardowo, każdy ruch osobowości w spektaklu można przewidzieć, ale miłości nie można przewidzieć. Miłość nie jest przewidywalna.

Żeby móc kochać, również w sensie „kochać się”, a nie tylko „się pieprzyć”, czy robić to dla jakieś higieny psychicznej, to do tej zdolności, poza warunkiem wstępnym jakim jest doświadczenie własnej odrębności, wymagane jest również totalne zaufanie do życia.

Czyli trzeba mieć zaufanie i do Boga, i do Diabła, w tym sensie, że jeśli to jest miłość: nie taka do dziecka, czy skryptowa do „żony” lub „męża” z pewnej powinności, czy do „Stwórcy” tylko włącza się w nią prawdziwa siła kreatywna to…

… wtedy to jest coś innego i DOPIERO WTEDY uczucie staje się numinotyczne. Mistyczne. I jest nimi dwoma jednocześnie. Bogiem i Diabłem. Uczucie staje się niedualne. Miłość jest nonduality.

Tam w ogóle nie ma miejsca na osąd czegokolwiek, skoro ma być jedno z zachowaniem własnej odrębności. To wchodzą zasady fizyki kwantowej i mechaniki klasycznej.

Czyli miłość to jest siła żyjąca swoim życiem i nie jest o obiekcie. Jest o indywidualnej zdolności do przeżywania tego uczucia.

Nie ma na to absolutnie żadnego wzoru. Poradnika. Rady. I nie przekmnisz jak to ROZEGRAĆ, bo miłości się nie da ROZEGRAĆ. To jest nieoświetlona ścieżka. Bo niedualność jest dla ludzi jeszcze „nieoświetlona”.

Poprzez duszę – nasze zmysły i uczucia – mamy kontakt z ludźmi. Ktoś, kto kieruje się uczuciami i postępuje według tego, co dyktuje mu dusza, zazwyczaj jest niespokojny, gdyż martwi się tym, co inni myślą lub mówią o nim. Natomiast przez naszego ducha mamy kontakt z Bogiem.

Sigurd Bratlie, Duch i dusza: jaka jest różnica między nimi?

Takie podręcznikowe „zabujanie” jest tak absurdalnie schematyczne, że jest aż nudne. Jak się ludzie spotykają w PRAWDZIE, to nie trzeba nic mówić. Czuć co to jest. Albo czym to nie jest.

Twój sposób myślenia i odczuwania, twoje upodobania i niechęci, twoje filozofie i ideologie topnieją, gdy się zakochujesz

Sadhguru

Jakiego rodzaju „dewiacji” dopuścił się Jezus Chrystus?

Eric Berne opisuje różne dewiacje seksualne, jest jeden rodzaj dewiacji, NAJGORSZY z perspektywy Planety i dopuścił się go Jezus. Bo w skali społecznej o wiele poważniejszym problem niż dewiacje seksualne są DEWIACJE UMYSŁOWE.

Nie wiadomo jednak co jest dewiacją umysłową, i u kogo ona faktycznie występuje.

Jedną z najtrudniejszych do zrozumienia dewiacji jest PRZESADNA NIECHĘĆ w stosunku do DŁUGICH WŁOSÓW, BRÓD I SANDAŁÓW, zwłaszcza gdy uprzytomnimy sobie, że George Washington nosił długie włosy, Abraham Lincoln miał brodę, a Jezus Chrystus DOPUŚCIŁ SIĘ TYCH TRZECH WYKROCZEŃ RÓWNOCZEŚNIE.

Jedyny rozsądny sposób wyjaśnienia, dlaczego długowłosi mężczyźni budzą TAK SILNE UPRZEDZENIA, sprowadza się do hipotezy, że najwyraźniej długie włosy, budzą perwersyjne pragnienia u ludzi, którzy tak gwałtownie przeciw nim protestują.

Także wiele innych przesądów świadczy o umysłowej perwersji. Gdyby na przykład, któregokolwiek chrześcijanina, w ciągu ostatnich 2000 lat zapytano „Co byś zrobił, gdybyś spotkał kuzyna Jezusa Chrystusa?” to mało prawdopodobne, by odparł: „Tak bym mu PRZYŁOŻYŁ, żeby się nie pozbierał, razem ze swoimi kobietami i dziećmi”.

Tymczasem WŁAŚNIE TAK zachowywała się ZNACZNA część chrześcijan PRZEZ OSTATNIE 2000 LAT”

Eric Berne, Seks i kochanie, s. 78

Populacji Judei była bardzo nieduża. Na tyle nieduża, że Berne pisze, że niemal każdy jej mieszkaniec musiał być w jakimś stopniu kuzynem Jezusa, a tym samym, także ich potomkowie, ŻYDZI są – prawie wszyscy – z nim spokrewnieni przez krew i geny.

Pamiętaj, że jedynym rezultatem jest WZROST Pokoju, Radości i Szczęścia! Zachęcamy was, abyście pozwolili na zaprzestanie hamowania po to, by naprawdę uwolnić tę część CIEBIE, którą znasz jako Ciało/Naturę od władzy EGO. JEDNOCZEŚNIE będziesz pogłębiał swą Wolność DUSZY od obłąkanego wypierania Boskiego Impulsu.
Jeszua, List 6 z „Nowych listów Jeszuy”

Kiedy kobieta zaczyna stawać się sobą?

Wtedy kiedy zaczyna się INTEGROWAĆ.

Najlepiej to „stawanie się sobą”, „powrót do siebie” wyjaśnić na przykładzie muzycznym (słuchamy z innej części niż czytamy).

Gdyby Kant do swojej pisaniny dołączał teledyski to by był bardziej rozumiany.

Intelekt nie jest zdolny niczego OGLĄDAĆ, a zmysły niczego MYŚLEĆ. Tylko stąd, że się one łączą może powstać POZNANIE

Na teledysku widzimy, że oni oboje są pokryci farbą. Wystarczy obejrzeć ten zaznaczony fragment i zobaczyć co się dzieje i kiedy.

  1. E. Berne, Seks i kochanie []

Podobne wpisy