Etapy indywiduacji kobiety

Co to jest indywiduacja

Niezawodna Wikipedia pozwoli zapoznać się z hasłem na szybko.

Etapy indywiduacji mężczyzny czyli procesu „stawania się całością”, inaczej budowania dojrzałej i pełnej osobowości, są dobrze opisane w literaturze, znajdujemy je m.in. w:

„Bohaterze o tysiącu twarzy” Josepha Cambella.

Każdy nosi w sobie wszystko, a więc może tego szukać wewnątrz siebie i znaleźć to

Josph Cambell, Bohater o tysiącu twarzy

Empiria procesu indywiduacji najszerzej opisał Jung, na kilku tysiącach swojej twórczości, ale ten cytat oddaje najlepiej jego twierdzenia:

Do niczego się nie dochodzi, gdy nie mówi się o tym, co wszyscy dobrze znają. Naiwny jest ten, kto nie rozumie, jaką obelgą jest dla ludzi rozprawianie o czymś, co jest im nie znane

C.G. Jung, Wspomnienia, myśli, sny

Dzięki pracom Ericha Fromma dysponujemy pewnym oglądem na to, jak to jest stawać się człowiekiem wolnym, być obudzonym.

(…) należy wydobyć na światło dzienne znaczną część naszego psychicznego życia – mianowicie ten jego obszar, który funkcjonuje w oderwaniu od naszego normalnego myślenia: obszar, który daje znać o sobie nocą, gdy śpimy lub w psychozie, kiedy pojawiają się halucynacje. Poznać siebie w tym nowym wymiarze, w tym trzecim wymiarze (…) to znaczy stać się człowiekiem wolnym, być obudzonym.

Erich Fromm, O sztuce słuchania, Terapeutyczne Aspekty psychoanalizy

A Erik Erikson, który był najbardziej aktywny na polu badania tego, co dzieje się z nami na drodze z porodówki do krematorium – uchylił rąbka tajemnicy w pracach „Dzieciństwo i społeczeństwo” oraz „Tożsamość a cykl życia”.

Problem jest jednak prawie zawsze ujęty jest z punktu widzenia psychologii mężczyzny. Męski i kobiecy wzorzec indywiduacji, zapewne ma wiele punktów stycznych, zawsze związany jest niebezpieczną podróżą wgłąb nieświadomości, ale świadomość jako taka, definiowana była, i wciąż jest głównie przez mężczyzn.

Analityk jungowska Pia Skogemann pisze, że to dlatego do świadomości mężczyzny istnieją lepsze mapy.

Z drugiej jednak strony, kobiece ego jest mniej „sztywno-racjonalne” więc łatwiej jest im świadomie i intencjonalnie zaangażować się w ten proces.

Jednak jest czymś nowym, że:

kobiety wywalczają świadomość (…) wiele z tych bohaterek napędza ich własna – typowa dla obecnych czasów – nerwica.

Pia, Skogemann, Psychologia współczesnej kobiety, s. 120

Kiedy Pia zmagała się z tym problemem trafiła na artykuł Annis Pratt (1981), która uważała, że kobieca i męska droga są nieco inne.

Podróż bohatera a podróż bohaterki

Kobiecą odpowiedzią na „Bohatera o tysiącu twarzy” jest „Podróż bohaterki” Maureen Murdog. Cambell, żeby wprowadzić postać kobiety, musiał odnieść się do bajek. Co rzecz jasna oburzyło analityczki.

Maureen podaje kobiece etapy (dla bohaterek), Cambell swoje (dla bohaterów). Żadne z nich, w mnogości cytatów, przypowieści, odniesień do mitów, wierzeń, tekstów filozoficznych, religijnych i różnych źródeł historycznych nie odnosi się do Mariham.

Rzekł im Szymon Piotr: „Niech Mariham odejdzie od nas. Kobiety nie są godne życia”. Rzekł Jezus: „Oto poprowadzę ją, aby uczynić ją mężczyzną, aby stała się sama duchem żywym, podobnym do was, mężczyzn. Każda kobieta, która uczyni siebie mężczyzną, wejdzie do królestwa niebios”.

Tłumaczenie powstało w Zakładzie Egiptologii Uniwersytetu Warszawskiego z koptyjskiego oryginału: Evangelium nach Thomas. Wyd. A.Guillaumont, H.Ch. Puech, G.Quispel, W.Till, Yassah abd al. Masih. Leiden 1959. Publikowane w: Apokryfy Nowego Testamentu t.1 red. M.Starowiejski. TN KUL Lublin 1986. Str.123-133

Ten cytat sugeruje, że jednak, te podróże mogą być całkiem podobne tj. nierozdzielone na męską i żeńską, ale kobieta potrzebuje boskiego pierwiastka, żeby zrobić to na poziomie, na jakim zrobiłby to bohater.

Kogoś takiego jak Jezus… patrząc z perspektywy, najlepiej, żeby się pofatygował sam Jezus, który – co może ją zaskoczyć – nie jest „smutnym panem rozwleczonym na krzyżu”.

***

Faza I. Oddzielenie świata od ego

  • Uświadomienie sobie niezadowolenia z odgrywanych ról
  • Zarówno norm, jak i zasad kierującym życiem społecznym. Rosnącą frustrację początkowo stara się ukrywać pod maską osoby usatysfakcjonowanej, ogarniętej. Prawdopodobne, że od lat uważa, właściwie trudno czemukolwiek przeciwdziałać, więc w tej fazie ignoruje większość intuicyjnych spostrzeżeń na rzecz „logicznego myślenia”.
  • Odczuwanie narastającego, trudnego do zniwelowania niepokoju
  • Z reguły stara się odwracać się od siebie i swoich uczuć. Jeśli zna teorie zachowań społecznych Erica Berna, może się domyślać, że kiedy pojawią się objawy ze spectrum lęku będzie miała – mówiąc krótko – przejebane, żeby się „wyleczyć”.
  • Ignorowanie komunikatów płynących z ciała
  • Jeśli jej funkcje psyche są ograniczone, właściwie do jednej, dominującej – trudno jest zachować czujność na jakiekolwiek inne komunikaty, niż te pochodzące z głowy. Stosuje dojrzały, ale jednak mechanizm obronny: racjonalizację, która jest po prostu wyrafinowaną formą samooszukiwania się. Pociesza się, że wszyscy racjonalizują więc robi to nadal.
  • Migreny
  • W tej fazie niezbyt intensywne. Ale wie, że tak w przypadku kobiet, jak i mężczyzn, są one objawem ustawicznie tłumionego, wypartego gniewu. (E.Fromm, O sztuce słuchania. Terapeutyczne aspekty psychoanalizy). I że nie leczy się ich tabletkami.
  • Poszukiwanie skryptowej ulgi
  • Nawet jeśli dzieli swoimi niepewnościami z otoczeniem, może być – jak to się nieomal zawsze zdarza – zachęcana do znalezienia swojej skryptowej ulgi w powszechnych grach małżeńskich lub zasadach ego świata czyli: „wydajność”, „mentalność konsumenta”, „Arbeit Macht Frei”.

Faza II. Przewodnik lub znak ze świata przyrody

Czyli coś co pozwala kobiecie przekroczyć próg świadomości. Może to być sen, wizja, doświadczenie ekstatyczne lub jeśli psyche kobiety jest ukształtowane na męski wzorzec np. przez ojca wiecznie nieobecnego pracoholika, może się wydarzyć się w spontanicznym, niegroźnym epizodzie w psychotycznym.

To wszystko zaczęło się sześć miesięcy temu, kiedy to patrzyłam na swój ekspres do kawy i po raz pierwszy naprawdę go zobaczyłam. I wiesz, jak jest teraz, wiesz, że słyszę śpiew ptaków i patrzę na ludzi, a oni są wtedy prawdziwymi ludźmi i co najważniejsze ja też jestem wtedy naprawdę. I nie tylko wtedy, ale i teraz tutaj jestem naprawdę.

Eric Berne, W co grają ludzie? Psychologia stosunków międzyludzkich s. 146
Fragment rozmowy pacjentki z terapeutą

Zgodnie z jungowską zasadą, którą streśćmy do: nie możesz chodzić w masce cały czas, bo to w końcu jebnie. Taki epizod może uświadomić jej, że istotnie: Orwell miał rację pisząc, że „nic nie było twoje, oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką„. I że:

Wszystko dzieje się w głowie. A co dzieje się w głowach wszystkich, dzieje się naprawdę.

George Orwell, Rok 1984

Takie doświadczenie ma charakter dwubiegunowy, dodaje odwagi ale rozpoczyna fazę walki z własnym ciałem. Może się czuć jakby trafiła dokładnie do tego świata gdzie:

Sześćdziesiąt dwa tysiące czterysta powtórzeń przeradza się w jedną prawdę.

Aldous Huxley, Nowy wspaniały świat

I na tym etapie szczególnie dobrze, jeśli sobie koniecznie gdzieś zapisze, że:

w chwilach kryzysu nigdy nie walczy się z wrogiem zewnętrznym, ale zawsze z własnym ciałem.

George Orwell, Rok 1984

Jeśli już na typ etapie wie, że jej ciało stanowi tamę przed naporem treści nieświadomości, to powinna też wiedzieć, że ciekawość jest pierwszym krokiem do piekła.

Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane. Tradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących. I właśnie wówczas, gdy wydają się zajęci tym, by dokonać przewrotu w sobie samych i w tym, co ich otacza, by stworzyć coś, czego nigdy jeszcze nie było, w takich właśnie epokach kryzysu rewolucyjnego przywołują oni trwożliwie na pomoc duchy przeszłości

Karol Marks, 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte

Może się też zastanawiać, czy na powrót nie dostosować się do definiowanego przez mężczyzn pojęcia produktywności, władzy i dominacji. Ale jeśli nie chce grać według zasad „chłopców Imperium” najczęściej męża i ojca – musi jak najszybciej nauczyć się ozdabiać strachy.

Faza III. Konfrontacja z postaciami rodziców

Sama faza trwa długo. Jednak, jeśli wie co robi, może drastycznie skrócić ten czas, ale proces wewnętrzny będzie o wiele bardziej intensywny, tak jak większe będzie ryzyko psychologiczne.

Tutaj szczególnie dobrze jest wiedzieć, że skorzystanie z pomocy psychoterapeuty czy przewodnika duchowego jest aktem przytomności umysłu a nie porażką. Nawet jeśli ona chce to robić SAMA. Powodzenia… Do pewnego etapu wsparcie jest bardzo potrzebne.

Konfrontacja z postaciami rodziców, to konfrontacja z patriarchatem a później własną osobowością.

Znalezienie grona nieco bardziej świadomych kobiet, jest szczególnie ważne, jeśli do tej pory funkcjonowała w męskim świecie i właściwie tak jak mężczyzna.

Nikt w pracy nie zdawał sobie sprawy jak bardzo byłam nieszczęśliwa (…) Ludzie z którymi pracowałam nie wiedzieli kim jestem. (…) cały czas nosiłam maskę. Wolałam nie pokazywać swoich emocji, ani tego kim byłam, ponieważ byłam kimś kto nie chciał tam przebywać. (…) Przez sześć lat wcale nie słuchałam własnych uczuć. (…) odreagowywałam je wydając pieniądze na prawo i lewo (…). Przyciągałam dużo uwagi ale nie byłam szczęśliwa. Nigdy nie słuchałam swoich uczuć (…). Motywował mnie lęk (…). Odeszłam z pracy i kocham to co robię (…). Mogę sama uznać swoją wartość i to na własnych warunkach.

Murdug, Podróż bohaterki, s. 129
Fragment odpowiedzi na pytanie jak się z tym czujesz?„, klientki Maureen, kobiety po trzydziestce, która odeszła z prestiżowej i stresującej pracy w magazynie rozrywkowym

W tej fazie może: odejść z rodzinnej firmy, złożyć wypowiedzenie z korporacji, przyjrzeć się dokładniej swojej sferze zawodowej – i zastanawiać się – czy to jest naprawdę to czego chce. Takie refleksje powodują rozpaczliwą chęć zmiany lub rozpoczynają cykl zmian.

Maureen pisze, że kiedy kobiety mówią „nie” wewnętrznemu głosowi, który powtarza „poświęcasz karierę, naprawdę się cofasz” pojawia się w nich seria złożonych emocji odczuwanych za jednym zamachem. Jest to głównie uczucie pustki.

Pustka oznacza, że tego jest tyle, że „nie puszcza”. Między pustką, jest głównie miejsce na lęk. Jeśli oczywiście nie grywają z mężem w „Awanturę” i są czy też – starają się być – rozsądnymi ludźmi.

Kiedy „duchowe córki patriarchatu” chcą odzyskać autonomię, raczej nikt nie będzie im kibicował. Mała szansa, że usłyszą: „Dobrze sobie radzisz córko/żono dokładnie tego dla Ciebie chciałem… życia w wolności. Idź, no dalej! ruszaj swoją drogą i zmierz się ze sobą”.

Nędza religijna jest jednocześnie wyrazem rzeczywistej nędzy i protestem przeciw nędzy rzeczywistej. Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu. (…) Wymagać od kogoś porzucenia złudzeń co do jego sytuacji to znaczy wymagać porzucenia sytuacji, która bez złudzeń obejść się nie może. (…) Religia jest jedynie urojonym słońcem, które dopóty obraca się dokoła człowieka, dopóki człowiek nie obraca się dokoła samego siebie.

Karol Marks, Wybrane pisma filozoficzne 1844-1846

We mnie dwie dusze mają mieszkanie,
A jedna z drugą chciałyby się rozstać;
Jedna w zaciekłej żądzy więc, w gorączce,
Chwytnymi narządami w świat się wpija;
Drugiej ku zacnych przodków spieszno łączce. Nad ziemski tedy proch się wzbija. 

Johann Wolfgang von Goethe, Faust

W trzeciej fazie nieuświadomione konflikty emocjonalne przebijają się do świadomej orientacji w świecie.

Na typ etapie dochodzi o wymiotów psychogennych. I jest to niestety ten typ wymiotów, na które gastrolog nie pomoże.

Jeśli np. ojciec był często nieobecnym, raczej niedostępnym emocjonalnie, oceniającym pracoholikiem, a kobieta odbywa psychoterapię, może wycofać projekcję na partnera/męża i stwierdzić, że właściwie to … wyszła za mąż za swojego ojca.

W tej fazie może również rozpaczliwie trzymać się swoich dziecięcych iluzji i pragnienia bycia rozumianą. Jeśli ogarnie większość „daddy issues” wtedy może doświadczyć prawdziwego kryzysu. Może wtedy iść pobiegać, posłuchać muzyki.

W końcu jednak musi nauczyć się mówić „nie”, również swojemu mężowi i uświadomić sobie, że on nigdy nie będzie tatusiem.

W mówieniu „nie” tkwi również siła – w ochronie samej siebie, w słuchaniu swojego autentycznego głosu

Maureen Murdug, Podróż bohaterki, s. 132

Z reguły proces jest tak zorientowany, że nikt nie podziela jej perspektywy co daje asumpt do szukania oparcia w sobie, i pokładów siły wewnętrznej – bez podpierania się na męskim ramieniu. Na typ etapie wydaje jej się jednak, że to jest niemożliwe.

W tej fazie – jeśli jest wysoko uspołeczniona – czeka ją zaledwie początek utraty ram orientacji i cały szereg freudowsko-bernowsko-jungowskich i filozoficznych niezręczności, które opisane są w działach „zaburzenia lękowe„, „seksualność” i „w co grają ludzie„.

Jeśli ma córkę, może być bardzo zdeterminowana, żeby jednak dowiedzieć się o co tu chodzi i nie odpuszczać. Pewne doświadczenia, mogą, mimo osłabienia psychicznego i inflacji osobowości, dawać jej wręcz demoniczną siłę.

Na tym etapie zyskuje zaledwie wstępną gotowość, a przynajmniej nadzieję do odwoływania umowy społecznej. Wsparcie psychoterapeuty, szczególnie na tym etapie, jest pomocne.

Standardowo to maska (persona) chroni Id, czy też wewnętrzne Dziecko, czy też Dzikusa z książki „Nowy Wspaniały Świat” przed tłumem wokół niej.

Libido w ujęciu jungowskim oznaczało ogólną energię psychiczną, związane było nie tylko ze sferą biologiczno instynktowną, ale poczuciem mocy sprawczej.

Czekają ją również wielomiesięczne okresy wyzerowana z jakiejkolwiek mocy. Może mieć też takie poczucie, że jest udupiona w swojej wersji „Roku 1984” na zawsze.

I zacząć podejrzewać u siebie chorobę psychiczną.

Może to, czego człowiek pragnie najbardziej, to nie tyle być kochanym, ile rozumianym.

George Orwell, Rok 1984

Jeśli zna „dowód słuszności społecznego uznania” przestraszy się i będzie chciała wrócić do funkcjonowania w defekcie nerwicy.

Faza IV. Kochanek ze świata przyrody

W snach kochanka symbolizuje księżyc. Może to być zwierze: jednorożec lub bawół. Może to być ktoś kto w snach, wygląda tak jak osoba ze świata realnego. Nad nim wisi księżyc, wokół biegają jednorożce. Bawoły w tle.

Psychoanaliza jest fascynująca – dopóki to nie ty jesteś analizowany. Najprawdopodobniej jednak nie jest analizowana, nie może dać się na to nabrać. Eric Berne pisał, że neurotycy lubią grać w psychoanalizę, ale, że to bez sensu.

Niezależnie jaką formę przybiera archetyp kochanka (zwierze, ciało niebieskie czy postać człowieka), stanowi niepatriarchalną postać Animusa i nie pozwala zatrzymać procesu indywiduacji, ani też wycofać się z niego.

Innymi słowy: uniemożliwia powrót do funkcjonowania w defekcie nerwicy. Nie jest szczególnie szokujące chce tam wrócić. Dowód słuszności społecznego uznania jest z fundamentalną zasadą rządzącą ludzkim zachowaniem. (Robert Cialdini)

Sny nie mają charakteru infantylno-seksualnego, są raczej zlepkiem symbolicznych historii, motywów morza, oceanu, lasu, podróży, szeroko pojętego poznania.

Pomagają odkryć wyparte części siebie, pokłady wrażliwości, czułości i międzyludzkiej intymności, których z wielu powodów nie chce / nie umie / nie potrafi doświadczać na jawie. Np. poszukiwanie go w snach, to symbol poszukiwania siebie.

W tym czasie powinna uważać, na wdanie się w romans z kimś ze swojego otoczenia. Energia nie jest po to, żeby się jej pozbyć, tylko mieć siłę, żeby schodzić głębiej, kiedy… nie ma się już siły na poznawanie wewnętrznych demonów.

Aby zejść do „Królestwa duszy” czyli do nieświadomości, musi wiedzieć, że jeśli jej libido ulegnie introwersji i regresji to dopiero wtedy skonstelują się treści, które wcześniej istniały ale w stanie utajenia. Czy zacznie widzieć praobrazy, archetypy. Tym samym, będzie je mogła spostrzec jej świadomość.1 Ale to jest taki proces… powiedzmy, że można zrozumieć powiedzenie „odpierdala ci z braku seksu”. Coś w tym na pewno jest.

Kwestie związane z libido są … złożone. W każdym razie: nigdy w takich sytuacjach nie chodzi o „osobę” tylko o uczucie, które miałoby wypełnić wewnętrzną pustkę.

Dziewczynka, chcąc choć przez chwilę się ogrzać, karmi swoje złudzenia. Chce ciepła, ale bezwiednie robi coś, co sprawia, że jest jej jeszcze zimniej; zapałek jest coraz mniej, a ich płomień szybko gaśnie (…) „Akceptować w sobie pustkę jest to sprawa nadprzyrodzona” – napisała Simone Weil, francuska filozofka i mistyczka. „Jednakże potrzeba najpierw jakiegoś wyrwania, czegoś rozpaczliwego, żeby powstała pustka. Pustka: noc duszy.

Natalia de Barbaro, Dorosłe dziewczynki z zapałkami

Możemy więc powiedzieć, że figura Kochanka ze Świata Przyrody jest postacią symboliczną i pojawia się na etapie kiedy chce się wycofać ale jest jakąś formą zachęty do kontynuowania procesu.

To give yourself over to another body
That’s all you want really
To be out of your own and consumed by another
To swim inside the skin of your lover
Not to have to breathe, not to have to think
But you can’t live on love; salt water’s no drink

Florence + The Machine – Queen of Peace & Long and Lost (The Odyssey – Chapters 5 and 6)

Kobieta poszukuje tym samym mocy, którą utraciła. Poczucie mocy związane jest bezpośrednio z libido więc ogólną energią psychiczną w ujęciu jungowskim, więc również ze sferą seksualną.

Może się zdarzyć się też tak, że „klątwa nieświadomości” została złamana wcześniej przez „niezręczność” czy „głupi błąd” a jak wykazał Freud i wielu innych psychiatrów, psychologów analitycznych i mitoznawców „głupie błędy” nigdy nie są dziełem czystego przypadku. Tylko – jak pisał Josph Cambell – „kluczem otwierającym wrota przeznaczenia”.

W takim wypadku wszystkie siedem faz, zaczyna się ze sobą mieszać, a proces przyspieszać. Psychiatra powiedziałby, że dochodzi kontaminacji treści nieświadomych czyli psychicznego skażenia, o którym więcej w tekście „Słyszę głosy, ale tego nie leczę„. Wtedy powinna wiedzieć, że zbliża się do przekroczenia przekroczenia bramy cienia. I do tej bramy dobrze jest zbliżać małymi kroczkami.

Ryzyko psychologiczne jest duże, ale żadna poważna transformacja nie może przejść całkiem gładko, można mieć wrażenie, że sobie z tym nie prowadzi ale to nieprawda. Joseph Campbell w swoich pracach często odwoływał się do dzieł współczesnych pisarzy np. Jamesa Joyce’a

Choć bywa i tak jak w przypadku pisarza Jamesa Joyce’a, który omawiał Jacques Lacan, że twórczość może nawet uchronić przed psychozą. Lacan dowodził, że dzięki swojej twórczości literackiej Joyce mógł jakoś związać swoją strukturę psychiczną, uchronić ją przed rozpadem. Pisarstwo Joyce’a uzupełniło lukę w procesie integracji jego jako człowieka, która wynikała z nieobecności ojca pisarza.

Artysta czy neurotyk, podwójna dawka kultury, Kuba Mikurda (psycholog, doktor filozofii, wykładowca PWSTiF w Łodzi) – w rozmowie z Martyną Harland więcej: Artysta, neurotyk, psychotyk?

Wracając do libido. Stany depresyjne i lękowe to problem z energią, jakaś siła sprawia, że nie może oddychać, a serce wibruje i przypomina to umieranie. Jednym z powodów może być to, że mężczyźni w kulturze zachodu utrzymują moc kobiet pod kontrolą, tym samym pod kontrolą utrzymując ich skuteczność i sprawczość w stosunkach społecznych. (Na wschodzie seksualność jest uświęcona).

Maureen pisze, że to mężczyzna stworzył prawo uniemożliwiające kobiecie swobodne korzystanie z jej płciowości na wypadek, gdyby podważyła kruchą lecz nieustępliwą strukturę egotycznego, patriachalnego społeczeństwa.

Tak więc w seksualności nie chodzi o sam akt i realizowanie jej na polu fizycznym, poprzez pozbycie się „nieznośnych nadwyżek energii ulokowanych w sferze genitalnej” ale świadomość własnej mocy i przesublimowanie jej w cele, pasje, marzenia – niepodlegające ocenie innych ludzi. Ale można też oczywiście zużyć to na klasyczny seks. W końcu zdolność sublimacji nie jest nieograniczona.

Jednakże, zbyt duża swoboda w tym zakresie nie świadczy o autonomii życiowej, często o czymś wręcz odwrotnym.

Wysokie, rozkręcone, dobrze ukierunkowane libido równa się poczuciu mocy sprawczej. Natomiast bardzo trudno to ukierunkować czy też poddać libido świadomemu kierownictwu. W pierwszej kolejności należałoby to dobrze poznać czy odważyć się przyjąć wszystkie swoje pragnienia.

Nerwica nas przed czymś chroni, najczęściej przed nami samymi.

Na tym etapie (lub nieco wcześniej) w snach, może pojawiać również inna postać wspierająca, Jung nazywa go Starym Mędrcem.

Możliwe, że śnił się jej już wcześniej i mówił rzeczy, których ona nie wymyślała świadomie, więc dodaje jej odwagi np. „Nie zwariujesz, dostaniesz tyle ile jesteś w stanie unieść i ani trochę więcej„. „A jak zwariuje?”, „Wydasz się sama sobie szalona, ale mówię: NIE ZWARIUJESZ”.

Jeśli już ufa postaciom ze swoich fantazji, może dojść do niepokojącego wniosku, że czas poważnie zastanowić się nad swoim życiem.

W tej fazie, czuje się tak stabilnie, jakby „siedziała okrakiem na ogrodzeniu”. Pocieszenie może znaleźć np. w słowach Erica Berna, który pisał, że jedynie najsilniejszych psychicznie ludzi stać na absurdalną grę, jaką jest życie bez iluzji wytworzonych przez społeczeństwo, wcześniejsze pokolenia i biologicznych rodziców – i że dopiero wtedy można się przekonać, że życie bez nich staje się naprawdę absurdalną grą.

Być może jest to etap, dzięki któremu później łatwiej będzie chwytać vibe mistyczności, który niosą za sobą Święte Księgi i źródła inne niż te, które możemy określić jako „pop psychologię”.

Zarzucano mi ubóstwienie duszy, nie ja ubóstwiłem duszę, to Bóg sam ją ubóstwił. (…) W tragicznym wręcz zaślepieniu teologowie nie pojmują, że nie chodzi tu o przeprowadzenie dowodu na istnienie światła, lecz o to, że istnieją niejacy ślepcy, którzy nie rozumieją, że ich oczy mogłaby przejrzeć. Trzeba by wreszcie kiedyś zauważyć, że na nic się zda sławienie światła i prawienie kazań o nim, jeśli nie ma nikogo kto mógłby je dostrzec. Należałoby raczej wpoić człowiekowi sztukę widzenia.

C.G. Jung, Psychologia, a alchemia, s. 22

Nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie

Mt 23,9

Co samo w sobie może być pocieszające. Ostatecznie to że już „czuje się jak pacjentka psychiatryczna nie oznacza, że musi się tak zachowywać”.

Jahwe jednak – pisał Jung w książce „Odpowiedź Hiobowi” – bywa kapryśny więc tym bardziej, jeśli jakaś kobieta dotarła do tego punktu i podjęła decyzję o świadomej indywiduacji to kłaniam się przed tobą nisko.

V Cień

Niezależnie jak wiele symboli, znaczeń, snów, wizji czy wrażeń połączenia z całością stworzenia do tej pory miała – kolejny etap – cienia wymaga najwięcej odwagi.

Odwaga w mierzeniu się z własnym cieniem polega na tym, żeby nie projektować go na innych ludzi. Ta faza jest walką z najgorszymi stronami siebie. Ze swoim „Anty-ja”. Ale jeśli już uznaje diabła, musi uznać też Boga. Na tym etapie potrzeba transcendencji jest silna.

W psychologii Junga cień ma zawsze tę samą płeć, którą osoba przeżywająca proces ale w przypadku kobiet i kobiecej psychologii cień zawsze jest męski. Może przybierać postać diabła, demona.

W psychologii kobiet nazywany jest demonicznym Animusem. Jeśli kobieta walczy z mechanizmami projekcyjnymi, które rzutowane są z jej nieświadomości – cień i tak będzie się manifestował – przebijając do świadomej orientacji w świecie.

Może więc pojawiać się w snach i tam ją niszczyć. Ponieważ cień jest żywą częścią osobowości musi żyć w jakieś formie. Jeśli nie jest projektowany na świat, pokaże się tak czy owak.

Josph Cambell pisze o „wydaniu wojny demonom pokoju dziecinnego”, które przebiją się do bezpośredniego doświadczania czyli tego co Jung nazywał obrazami archetypowymi oraz przyswojenie ich. W filozofii hinduistycznej ten proces nazywa się Viveka rozróżnienie

Demon/potwór/diabeł może pojawiać się już przy próbie zasypiania w spontanicznej wizji. U Pratt cień reprezentuje władzę i śmierć w świecie matriarchalnym.

Sny i wizje są tak sugestywne, że zaczyna rozumieć, po co właściwie wymyślono środki przeciwlękowe. „Kurs Cudów” tłumaczy jednak sny inaczej.

Jako sytuację, w której jej własne ego powstaje przeciw niej i ma okazję przekonać się, że osobowość, o której przeczytała już chyba wszystko, poza książką o tym szalonym tytule – istotnie jest bytem pasożytującym, który trzyma ją w cyklu inkarnacji i więzi w czasie.

Czyli jeśli wcześniej była racjonalna to albo jej odjebało i – powiedzmy sobie szczerze – nie jej pierwszej, i nie ostatniej na tej planecie. Albo ta indywiduacja rzeczywiście ma sens i taki proces istnieje a każdy dochodzi do jakiejś swojej prawdy. Łączy kropki.

Why are you travelling alone, are you lost?

VI Zstąpienie do Nadiru

Według Skogemann i … wszystkich innych, ta faza prowadzi albo do obłędu, albo do psychicznej przemiany.

Był to nieprzerwany strumień fantazji… i robiłem co mogłem, by stracić orientacji i znaleźć swą drogę. Znajdowałem się, bezradny, w obcym mi świecie, toteż wszystko wydawało mi się trudne i niezrozumiałe. Nieustannie żyłem w intensywnym napięciu… Przetrwanie zawdzięczam po prostu brutalnej sile. Innych – Nietzschego, Holderina napięcie to złamało. Ale ja czułem w sobie demoniczną siłę, od samego początku było dla mnie oczywiste, że muszę znaleźć sens przeżywanych fantazji

Carl Gustaw Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane.

Panuje tu chaos irracjonalnych symboli. Wszystko się miesza.

Mój Boże, ja również byłem igraszką w twoich rękach, zwiedziony twymi obiecującymi radość sztuczkami błądziłem w labiryncie omamów, dałem się schwytać w sieć indywidualnej świadomości. Dlatego teraz szukam schronienia u ciebie, który jesteś bez granic, którego czcić trzeba, i pragnę jedynie, byś mnie uwolnił od tego

Joseph Cambell, Bohater o tysiącu twarzy, s. 147-148

Procesowi mogą towarzyszyć głębokie i piękne wglądy (widoki mórz, gór, fragmenty Wszechświata, początkowo przeplatane są atakami paniki, rozstrojem rytmu serca, płytkim lub zablokowanym oddechem i skurczami mięśni), jakieś fale kolorów uderzające z każdej strony, wizje… ta nieświadomość to jest kot w woku. Tam jest wszystko. Mogą to też być najpaskudniejsze rzeczy jakie działy się na Ziemi od momentu kiedy powstał czas lub takie, które dopiero się wydarzą.

Najwyższym, najbardziej decydującym doświadczeniem jest bycie sam na sam ze sobą. Musisz być sam, aby dowiedzieć się, co Cię wspiera, kiedy stwierdzisz, że nie możesz się utrzymać. Tylko to doświadczenie może dać ci niezniszczalny fundament

Carl Gustav Jung

Do wizji nie należy się przywiązywać, bo można rzeczywiście spędzić życie na błądzenie w labiryncie nocnych omamów. Florence w piosence „As far as I could get” śpiewa kto stał po lewej stronie, a kto po prawej. Można rozważyć czy mu „tego wszystkiego” nie oddać mówiąc: za dużo, za mocno, nie dla mnie, zabierz to, zrobię co każesz.

Kobieta, jeśli słyszy głosy, i widzi rzeczy i postacie, których nie ma lub, które są, ale których nikt inny nie widzi, jeszcze zanim usłyszy diagnozę „psychoza schizofreniczna” może szukać informacji o innych ludziach, którzy też słyszeli głosy i przeżywali dziwne wizje i … nie dali się systemowo zdiagnozować.

VII Powrót do znanego Świata

Nawet jeśli okaże się, że uda jej się „wyjść z Nadiru” i … nie zwariować, będzie miała duży problem z powrotem do znanej rzeczywistości. Do znanego sobie świata.

Tych, którzy idą w pierwszym szeregu czeka zawsze ten sam los. Sami nie będą zbierać plonów tego co zasieją (…) tę możliwość zostawia się młodszej kobiecie, czytelniczce, utopijnej społeczności matriarchalnej

Pia Skogemann, Kobiecość w rozwoju, s. 120

  1. Carl Gustav Jung, Symbole Przemiany, s. 379 []

Podobne wpisy