Dlaczego trzeba wiedzieć kim się jest?

Gdzieś, na samym dnie własnej istoty, na ogół wiadomo, dokąd należy iść i co należy zrobić. Ale są chwile, kiedy klaun, którego nazywamy „ja”, zachowuje się w tak rozpraszający sposób, że wewnętrzny głos nie może wyczuć jego obecności

C.G. Jung

To, co się dzieje z kimś, kto treści dotąd nieświadome włącza do świadomości, jest wprost nie do opisania. Tego można tylko doświadczyć.

C.G.Jung, Wspomnienia, myśli, sny

Zadaniem człowieka jest uświadomienie sobie treści, które wypływają z nieświadomości

Najwyższym, najbardziej decydującym doświadczeniem jest bycie sam na sam ze sobą. Musisz być sam, aby dowiedzieć się, co Cię wspiera, kiedy stwierdzisz, że nie możesz się utrzymać. Tylko to doświadczenie może dać ci niezniszczalny fundament

Z prawdziwie tragicznym złudzeniem, ci teologowie nie dostrzegają, że nie chodzi o udowodnienie istnienia światła, ale o niewidomych, którzy nie wiedzą, że ich oczy mogą widzieć. Najwyższy czas uświadomić sobie, że nie ma sensu wychwalać światła i głosić go, jeśli nikt nie może go zobaczyć. O wiele bardziej potrzebne jest nauczenie ludzi sztuki widzenia.

Poniższy C.G. Jung, „Archetypy i nieświadomość zbiorowa

Kto spogląda w zwierciadło wody, ten zrazu widzi obraz samego siebie. Kto udaje się do samego siebie ryzykuje, że spotka się ze sobą. Zwierciadło nie komplementuje lecz wiernie pokazuje tego, kto w nie spogląda, czyli ową twarz, której nigdy nie pokazujemy światu, ponieważ zakrywamy ją personą, maską aktora. Ale zwierciadło leży pod maską i pokazuje prawdziwe oblicze.

Tak przedstawia się pierwsza próba odwagi na owej drodze wewnętrznej. Próba, która wystarczy by większość ludzi odstraszyć albowiem spotkanie z samym sobą należy do przeżyć nieprzyjemnych, którym próbujemy schodzić z drogi tak długo, jak długo wszystkie treści negatywne da się projektować na otoczenie.

Jeśli człowiek jest w stanie ujrzeć własny cień i znieść wiedzę o nim, wówczas pierwsza część tego zadania zostaje rozwiązana; w ten sposób zostaje przynajmniej rozwiązana nieświadomość osobnicza. Ale cień to żywa część osobowości, musi przeto żyć z nią w jakiejś formie.

Nie można go odtrącić czy za pomocą wszelkiego rodzaju sztuczek zdrowego rozumu przekształcić w coś niewinnego. Problem ten jest nieporównywalnie trudny albowiem nie dość, że wzywa on na plan całego człowieka to jeszcze przypomina mu o jego niezdolności i bezradności.

Silne natury – a może należałoby tu powiedzieć: natury słabe? nie lubią takich aluzji, wolałyby wymyślić sobie coś heroicznego (…) i rozciąć ów węzeł gordyjski zamiast go rozwikłać. Tak czy owak rachunek należy wcześniej czy później uregulować.

Trzeba to sobie wyznać: istnieją problemy, których po prostu nie można rozwiązać za pomocą własnych środków. Takie wyznanie ma zaletę szczerości, prawdomówności i uwzględnienia związku z rzeczywistością a tym samym stanowi podstawę do kompensacyjnej reakcji ze strony nieświadomości zbiorowej, co oznacza, że człowiek jest teraz skłonny udzielić posłuchu pomocnemu skojarzeniu czy dostrzec myśl, której przedtem nie pozwalał dojść do głosu. (…)

Jeśli przyjmiemy takie nastawienie, wówczas owe siły pomocnicze drzemiące w głębszej naturze człowieka obudzą się i zintegrują albowiem bezradność i słabość to wieczne przeżycie i wieczne pytanie ludzkości, pytanie na które istnieje też od zawsze znana odpowiedź – w przeciwnym razie człowiek już dawno temu by poległ.

No bo kiedy uczyniliśmy już wszystko, co można było uczynić pozostaje do zrobienia tylko owo jedno – to również można by zrobić, gdybyśmy tylko wiedzieli co to. Ale jak wielka jest wiedza człowieka o sobie samym? Doświadczenie powiada, że doprawdy bardzo niewielka, toteż pozostaje duża przestrzeń do działania nieświadomości.

Konieczna i niezbędna reakcja nieświadomości zbiorowej wyraża się w formie wyobrażeń archetypowych. Spotkanie z samym sobą oznacza spotkanie z własnym cieniem. Cień jest jednak wąską granią, wąską bramą, a jej przykra ciasnota jest podstawą przeżycia, które nie zostanie oszczędzone nikomu, kto zstępuje w głębokie źródło.

Trzeba jednak poznać samego siebie by wiedzieć kim się jest. Albowiem to co pojawia się po śmierci, jest w sposób zgoła nieoczekiwany przestrzenią doprawdy nieokreśloną, w której nie ma ani tego co zewnętrzne, ani tego co wewnętrzne, góry ani dołu, tu i tam, tego co moje, i tego, co twoje, dobra ani zła.

(…) miejsce gdzie zaczyna się królestwo „systemu współczulnego”, dusza wszystkiego co żyje, gdzie w sposób nierozdzielny jestem tym, i owym, gdzie współprzeżywam razem ze wszystkim i gdzie obce „ja” współprzeżywa mnie jako swoje „ja”.

Nieświadomość zbiorowa to wszystko tylko nie ów zamknięty system osobniczy – to kosmiczna i otwarta na kosmos obiektywność. Jestem przedmiotem wszystkich podmiotów w całkowity odwróceniu mojej zwyczajnej świadomości, w której to ja jestem zawsze podmiotem mającym przedmioty.

Jestem tam w sposób tak bezpośrednio związany z kosmosem, że aż nazbyt łatwo zapominam kim naprawdę jestem. „Zagubiony w sobie” to doprawdy dobre określenie na nazwanie tego stanu. Owa sobość jest jednak tym światem czy światem tak w ogóle, gdyby tylko świadomość potrafiła to dostrzec. To właśnie dlatego człowiek powinien wiedzieć kim jest.

„W świadomości jesteśmy panami samych siebie – to my jesteśmy najwyraźniej faktorami tego co się dzieje. Gdy tylko jednak przejdziemy przez bramę cienia, z przerażeniem spostrzegamy, że jesteśmy tylko przedmiotami innych faktorów. Wiedza o tym jest stanowcza niemiła, nic bowiem nie przyprawia o większe rozczarowanie, jak odkrycie własnej niedostateczności. Może to być nawet przyczyną prymitywnej paniki albowiem dogmat supremacji świadomości – dogmat, który wyznajemy z lękiem i którego tak bardzo strzeżemy, ów dogmat, który jest tajemnicą ludzkich sukcesów – w rzeczy samej zostaje niebezpiecznie zakwestionowany”

„niewiedza nie może być gwarantem pewności, przeciwnie, jedynie pomnaża niepewność, lepiej byłoby mimo wszelkiego lęku zdawać sobie sprawę z zagrożenia jakim żyjemy. Właściwie postawienie pytania to już połowa sukcesu. W każdym razie, wiemy wówczas, że największe niebezpieczeństwo z jakim mamy do czynienia, wynika z nieprzewidywalności reakcji psychicznej”.

„odkąd gwiazdy spadły z nieba, a nasze najwyższe symbole wyblakły, w nieświadomości wre tajemne życie. To właśnie z tego względu pojawiła się za naszych czasów psychologia, to dlatego mówimy o nieświadomości (…) Problematyka ta jest nowa, albowiem wszystkie dawniejsze epoki wierzyły jeszcze w bogów, w jakiej formie by oni nie występowali. Potrzeba było bezprzykładne zubożenia symboliki, by znowu odkryć bogów jako czynniki psychiczne, czyli jako archetypy nieświadomości (…) potrzeba tu jeszcze owego doświadczenia (…) tylko wówczas można na własnej skórze przekonać się o autonomii ducha unoszącego się nad wodami. (….) nasza nieświadomość skrywa ożywioną wodę czyli ducha naturalnego, to właśnie przez niego jest taka wzburzona”.

Tych pojęć można używać zamiennie.

Psychiatra Eric Berne, użył kiedyś takiego określenia, że życie każdego z nas to „stare wino zamknięte w nowej butelce”. Nawiązując do jego porównania, bo nie w tym kontekście używa go Berne, ale kiedy butelka zorientuje się, że ma w sobie wino – staje przed osobliwą decyzją czy doświadczać życia z perspektywy wina czy butelki. Większość ludzi jeszcze nie odkryła, ani nie poczuła, że jest winem. Wierzą może „w coś” czy kogoś ale nie mogą powiedzieć „nie wierzę. Ja po prostu wiem”. Nie wiem czy to ma sens dla czytelnika. Może nie dla butelki, ale wino w tobie, ma autonomie więc nawet jeśli na razie nie macie ze sobą kontaktu, na pewno mówi „Thanks Captain Obvious!”

Mój mózg jest tylko odbiorcą, we Wszechświecie istnieje rdzeń, z którego czerpiemy wiedzę, siłę i inspirację. Nie zagłębiłem się w tajemnice tego rdzenia, ale wiem, że on istnieje

https://youtu.be/efcSk88ySB8?t=45

Za życia: „Oddałbym wszystkie moje technologie za spotkanie z Sokratesem”.

Umierając: W październiku 2011 „New York Times” opublikował mowę pogrzebową Mony Simpson, siostry Steve’a. Internet jest pełen wymyślonych historii i cytatów. Było tak:

“Steve’s final words, hours earlier, were monosyllables, repeated three times. Before embarking, he’d looked at his sister Patty, then for a long time at his children, then at his life’s partner, Laurene, and then over their shoulders past them. Steve’s final words were: OH WOW. OH WOW. OH WOW!

Ostatnie słowa Steve’a, były monosylabami, powtórzonymi trzykrotnie. Patrzył na swoją siostrę Patty, potem przez długi czas na swoje dzieci, potem na partnerkę swojego życia, Laurene, a potem ponad ich ramionami. Ostatnie słowa Steve’a brzmiały: Oh łał! oh łał, oh łał!

Źródło: https://www.reuters.com/article/uk-factcheck-steve-jobs-final-words-weal-idUSKCN26C266

Jeśli ktoś z nas pragnie poznać coś w sposób czysty, musi się od ciała wyzwolić i samą tylko duszą oglądać rzeczywistość.

Tam, gdzie chodzi o to, co sprawiedliwe, piękne i dobre nie powinniśmy troszczyć się o opinie ogółu.

Bo obawiać się śmierci, obywatele, to nic innego nie jest, jak tylko mieć się za mądrego, choć się nim nie jest. Bo to znaczy myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie. Bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, a tak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. A czyż to nie jest głupota, i to najpaskudniejszą: myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie?

Często najlepsze chwile w życiu to te kiedy nic nie robisz, tylko zastanawiasz się nad swoim istnieniem, kontemplujesz różne sprawy. I tak kiedy na przykład mówisz, że wszystko nie ma sensu, to nie może do końca nie mieć sensu, bo przecież jesteś świadom, że nie ma sensu, a Twoja świadomość braku sensu nadaje temu jakiś sens. Rozumiecie o co mi chodzi? Optymistyczny pesymizm.

Nie można przeżywać tego, że się istnieje, bez świadomości, że kiedyś się umrze. Tak jak niemożliwe jest myślenie o śmierci bez myślenia o tym, jak wspaniałe jest życie.

Wiara jest uniwersalna. Tylko nasze konkretne metody jej rozumienia są arbitralne. Niektórzy modlą się do Jezusa, inni pielgrzymują do Mekki, a jeszcze inni badają cząstki subatomowe. W sumie wszyscy szukamy prawdy, czegoś potężniejszego od nas samych.

Budda nauczał, że nienawiść można pokonać tylko i wyłącznie miłością.

specyfika wiary chrześcijańskiej, najogólniej: spotkanie człowieka z Bogiem, który stwarza nas na swoje podobieństwo i powołuje do życia w miłości.

Kochać bezwarunkowo, mówić bez intencji, dawać bez powodu, troszczyć się bez oczekiwań, oto duch prawdziwej miłości

Można przypuścić, że wszyscy ludzie mają świadomość, lecz na ogół nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Każdy człowiek boryka się w życiu z jedną prawdą, której nigdy w pełni nie pojmie. Musi przerabiać wciąż te same lekcje, popełniać takie same błędy, zanim ich sens dotrze wreszcie do jego świadomości.

(…) w każdej genialnej albo nowej myśli ludzkiej, albo po prostu nawet w każdej poważnej myśli, która rodzi się w czyjejś głowie, zawsze zostaje coś takiego, czego w żaden sposób nie można przekazać innym ludziom, chociażby się zapisało całe tomy i wykładało swoją myśl przez trzydzieści pięć lat; zawsze zostanie coś, co za nic nie będzie chciało wyjść człowiekowi spod czaszki i zostanie przy nim na wieki; i z tym człowiek umrze nie przekazawszy, być może, nikomu najważniejszej cząstki swojej idei

Podobne wpisy