|||||

Dlaczego Miłość przeplata się z nienawiścią?

Serce ♥️ i Rozum 🧠

Osho mówił, że głowa może myśleć tylko o ciężarze, odpowiedzialności i obowiązku. A serce nic o tym nie wie. Serce jest historią o spontaniczności, więc nic nie wie o obciążeniu, ponieważ wie czym jest Miłość.

Są na ziemi tacy ludzie, że w ich towarzystwie to DOSŁOWNIE CZUJESZ, że rosną ci skrzydła, że możesz więcej niż wydaje ci się, że faktycznie możesz, a po zwykłej rozmowie czujesz się ożywiony, zainspirowany, stoisz stabilniej ale w lekkości (nie stąpasz tak twardo po ziemi).

I ja tak mam, niekoniecznie przy ludziach, których określić można jako „dobrych” w obiegowej opinii. Mam tak przy ludziach prawdziwych. Żywych.

Znam też ludzi dobrych, ale faktycznie niektórych z nich mogę określić jako martwych. Przypominam, że Jezus nie był dobry, ale był wspaniały. I faktycznie nie zastanawiał się, co on sobie może od ludzi wziąć, tylko co on może im dać.

Wracając do Miłości to ta, czyni wszystko lekkim. Dlatego, że Miłość jest jedyną siłą, która nie podlega prawom grawitacji. Nigdy więc nie ściąga w dół, dodaje skrzydeł i niesie dalej.

Miłość USKRZYDLA 😇 ale jest „wszystkim” więc jest kołem emocji i uczuć. To jest jak z kartą przeznaczenia w tarocie. Z reguły jest ilustrowana jako ster. A jak się chwyta koło przeznaczenia we własne ręce, to trzeba uważać, żeby ci nie wyrwało rąk, bo to się „obraca” niekoniecznie zgodnie z wolą człowieka (nie ze świadomą wolą).

Inna sprawa, że Miłość jest o Prawdzie i Wolności, więc pokazuje się najpierw wszystko to, co nimi nie jest, bywa, że jest z perspektywy umysłu obciążająca. Może podnieść wiele energii Miłością nietkniętych. Niektóre zaszyły się … głęboko i chcą ciągnąć w dół.

Kulturowo również jesteśmy uwarunkowani na negatywność.

A kto jest tym Bogiem? Skoro sam Bóg nadał człowiekowi boską rangę. „To jestem JA” Jospeh Campbell / „Odnajdywanie siebie w nich” Kurs Cudów.

Jungowi czyniono zarzut z „ubóstwienia duszy” według niego, to Bóg sam ją ubóstwił. Jestem gotowa w to uwierzyć, jednocześnie uznając, ze dusze nie są wolne. Utknęły.

Przypominam, co znaczy kochać. RO-ZU-MIEĆ. Rozumieć drugiego człowieka to znaczy kochać drugiego człowieka.

Decydujące czynnikiem w terapii jest dotarcie do DOROSŁEGO w pacjencie. Jeśli terapeuta i Dorosły potrafią się porozumieć i sprzymierzyć, PRZYMIERZE to może zostać wykorzystane przeciwko Rodzicowi, by zmusić go do dania Dziecku przyzwolenia.

Może to być przyzwolenie robienia czegoś zakazanego lub przyzwolenie niereagowania na Rodzicielskie prowokacje. (…) Dziecko jest spięte i nerwowe, a być może odczuwa nawet niechęć wobec tego, kto dał mu przyzwolenie do stawiania oporu.

Będąc w stanie frustracji i nadmiernej wrażliwości nie ma ono środków, by bronić się przed wyśmiewającym je Rodzicem. W obydwu tych sytuacjach terapeuta musi być cały czas w „zasięgu ręki”, by móc chronić Dziecko przed mściwym lub prześmiewczym Rodzicem.

Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 426

Łączyłabym to jakoś z Ewangelią Tomasza, to „przymierze”.

25 Rzekł Jezus: „Kochaj swego brata jak swą duszę, strzeż go, jak źrenicę swego oka”.

Dlaczego jeszcze nie ma tego „Nieba na Ziemi”?

Come REAL LIFE
Why do I refuse you?

The xx – Fiction

I tak oto dochodzimy do sedna dzisiejszego spotkania; stanie się ono cegiełką, na której w twej świadomości zbudujemy Niebo na Ziemi. Jeśli bowiem teraz słuchasz tych słów, wytworzonych dzięki bezwarunkowemu połączeniu się w całkowitej wolności dwóch umysłów – dwóch umysłów, które są gotowe, by kochać jeden drugiego tak bardzo, że nic nie może stać się barierą dla ich połączenia i ich stworzeń – gdy budujemy na tej podstawie, twoje życie zmieni się, to nieuniknione.

Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Maria i Rafał Wereżyńscy
www.DrogaMistrzostwa.pl

(…) wspaniałą Prawdą jest to, że nie możesz posiadać Miłości, dopóki jej nie uwolnisz. Nie możesz wejść w święty związek z kimkolwiek lub czymkolwiek, dopóki nie zrezygnujesz z najmniejszej potrzeby posiadania go.

Droga Serca, Lekcja 6
Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Maria i Rafał Wereżyńscy i Marek Konieczniak
www.DrogaMistrzostwa.pl

Ponieważ może ODNALEŹĆ SIEBIE tylko w NICH, (tym samym) ODCINA SIEBIE od zbawienia.

kurs-cudow.pl

(…) zachęcać kobiety, aby budziły na nowo swe dziedzictwo jako Kapłanki, Boginie oraz Święte Świątynne Prostytutki, co mogłoby WPŁYNĄĆ na głębokie uzdrowienie (MĘSKIEGO przyp. red) rozdwojenia wywołanego Hamowaniem poprzez Wypieranie (MIŁOŚCI W SEKSIE przyp. red).

6 List z Nowych Listów Jeszuy,
Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Maria i Rafał Wereżyńscy
www.DrogaMistrzostwa.pl

List 6… przyjemna, ale jednak forma egzorcyzmu

To jest ten poziom „zakręcenia”, że się robi korekty redakcyjne Jezusowi. Mężczyźni jednak lubią grę. I to jest wyzwanie.

Nie dziwię się, bo ten List proponuje coś na kształt przyjemnego, ale jednak egzorcyzmu. Przymierza ludzi przeciwko demonom, które wciąż są ponad Ludzkością.

Ja ze swoimi staram się zaprzyjaźnić. „Absurdalna gra z samym sobą” jak nazywał ją Berne. Życie bez iluzji lub z coraz mniejszą ich ilością określał właśnie tak. Absurd.

Nie wyrzekanie się SIEBIE daje więcej możliwości wyboru. Nawet jeśli nie wolność, bo ta jest – umówmy się – przywilejem nielicznych. Z jednoczesnym wyrzeczeniem się wszystkiego innego. Wtedy „będzie ci dane”.

To jak Jezus negocjuje to jest rzeczywiście MISTRZOSTWO.

Są jednak w ludziach takie części, które nie chcą być poddawane egzorcyzmom. Nawet przyjemnym. Chcą w to dalej grać. Odgrywać.

I TO JEST W PORZĄDKU. Próby zbudowania jakiegoś „innego świata” to jest zawsze utopia.

Nie mogę znaleźć tego fragmentu, ale Berne pisał, żeby przestać używać tych wszystkich skomplikowanych słów jak np. „identyfikacja projekcyjna”.

Tylko mówić normalnie, jak PRAWDZIWY CZŁOWIEK.

And I know she’ll be the death of me

The Weeknd, Can’t Feel My Face

List 6… śmierć ego. Przyjemna ale jednak ŚMIERĆ. Trzeba ten List wysłać Arturowi Rojkowi bo on śpiewał, że chciałby umrzeć z miłości.

Dlaczego Miłość może przeplatać się nienawiścią?

Pamiętajmy, że maska, ani nie kocha, ani nie nienawidzi. To jest „obraz samego siebie”. A obrazu samego siebie zawsze trzeba „bronić”, głównie przed sobą. Przed ludźmi to się dzieje… siłą rzeczy.

Natomiast stany ego są zjawiskami naturalnymi, a rola jest czymś WYUCZONYM, dlatego możemy grać różne role, jednocześnie nie zmieniając stanu ego.

Miłość może przeplatać się z silną nienawiścią bo np. Rodzic (wewnętrzny, opiekuńczy) obdarza kogoś głębokim uczuciem, a – w tym samym czasie – Dziecko silną niechęcią wynikającą z zazdrości.

Albo np. czyjeś Dziecko, kocha Dziecko w drugiej osobie, a nienawidzi Rodzica tej osoby. Samo Dziecko może wahać między tymi uczuciami. Tym większa ambiwalencja im bardziej sprzeczne były komunikaty w dzieciństwie. „To cię przytulę, to cię odepchnę”, „dam ci jedzenie, zabiorę ci jedzenie) itd.,

Dlatego to „pojednanie” trzeba rozpatrywać w tym kontekście:

Zamiast mówić „zakochaliśmy się w sobie”, moglibyśmy równie dobrze powiedzieć „połączyliśmy nasze demony”

T. Allione, Nakarmić swoje demony, s. 138

Zaufać mają sobie demony, więc to się wszystko dzieje w polu nieświadomym, choć mamy wyniki procesów emocjonalnych „na zewnątrz” i jakieś efekty w postaci reakcji.

W terapii jest tak, że Dorosły słucha Dorosłego. A Dziecko słucha… szumu Dziecka. To jest powód, dla którego niektórzy terapeuci przesłuchują nagrania z sesji, jeśli terapeuta nie potrafi wychwycić tła. Czyli tego co się RZECZYWIŚCIE dzieje. I co, to Dziecko, faktycznie próbuje PRZEKAZAĆ.

Dlaczego chcemy to wszystko kontrolować?

Wyjaśnijmy najpierw dlaczego Jezus za priorytetową uważa kwestię rezygnacji z najmniejszej potrzeby posiadania?

Być może dlatego, że DOSKONALE WIE, to co Eric Berne czyli dlaczego ludzie na ogół wchodzą ze sobą relacje?

  • albo jest tak, że z partnerem skryptowym (żeby się nie zakochać) co daje poczucie bezpieczeństwa. I nic w tym złego, że ludzie chcą mieć jakąś bezpieczną przystań w tym „bezdusznym świecie”.
  • albo po to, żeby werbalizować swoje skłonności sadystyczne i masochistyczne przerzucając się nimi przy wsparciu mechanizmu obronnego projekcji. I w porządku, tak to działa.
  • albo po prostu po to, żeby zaspokoić swoje potrzeby np. bliskości, ew. braki, deficyty. I znów nic w tym szokującego, że wszyscy mamy swoje braki i deficyty.

Nie ma się co katować. Jak słucham treści Drogi Mistrzostwa, to wiem, że „Mistrzostwo” to nie jest coś dla każdego, z definicji to jest coś dla nielicznych więc presję się obniża, kiedy nie czyni się z siebie kogoś wyjątkowego, łatwiej wtedy znosić potknięcia.

Najczęściej jednak wchodzimy w relacje, nie po to, żeby kochać, cieszyć się samym doświadczeniem miłości, bez oczekiwań. Czyli nie po to, żeby po prostu dotknąć pewnej JAKOŚCI, która ma wartość transformującą.

Bo, żeby dotknąć pewnych jakości trzeba otworzyć serce i jest wiele powodów, dla których to jest bardzo bolesne, więc wolimy unikać otwierania serca przed ludźmi.

Choć możemy odnaleźć siebie tylko w nich (w ludziach) to odcinamy się od zbawienia na … życzenie.

Dlatego najczęściej nieświadoma myśl, która pojawia się w wielu relacjach to: „co mogę dostać od tej osoby„. Te „zasoby” mogą być bardzo różne.

Jedzenie, pieniądze, prestiż, opieka, seks, cokolwiek to jest, to jeśli mężczyzna/kobieta nie są wystarczająco świadomi, żeby wiedzieć co robią, to osoba, która posiada jakieś ważne dla tej drugiej osoby cechy, staje się „źródłem” zasilenia.

Byłoby idealnie umieć się tymi cechami wymieniać, każdy ma „coś” czego nie ma „ktoś” inny. Najczęściej jednak ludzie chcą się siebie „trzymać” i wtedy z siebie wzajemnie czerpią życie. Wyrzekając się swojej integralności i potrzeby niezależności. Dlatego takie relacje symbiotyczne osłabiają i pozbawiają własnej mocy.

Jezus – mi nigdy prawie, nic nie powie wprost, tylko daje „zagadki” – ale tak, jak to rozumiem, to On proponuje wolność w znaczeniu dobrowolność, a nie przymus. Bo Miłość nie krzywdzi, jeśli nie jest ślepa.

Przypominam, nie podlega prawom grawitacji. Więc lekkość, a jeśli zaczyna robić się ciężko… to coś jest nie tak.

Źródło zasilania jest traktowane jak „obiekt”, który chce się kontrolować na mniej lub bardziej wysublimowane sposoby, żeby być PEWNYM i UBEZPIECZONYM, że to źródło nie odejdzie.

Ja przynajmniej tak kiedyś tego doświadczyłam.

Kochać mogą więc ludzie, którzy uznają FAKTYCZNĄ nietrwałość życia. Natomiast Jezus mówi o energiach, których „postanowiło się nie czuć” i dla mnie w ogóle rzecz się w Liście 6 nie rozchodzi o jakieś seksualnie kontrowersyjne kwestie, perwersje itd., nawet nie o uczucia, tylko o Miłość właśnie.

Ja dotknęłam kiedyś takiej kosmicznej energii i wiem czym to jest. Czasem mówi się, że nie chodzi o osobę, tylko o przepływ energii, uznaję to, ale mam świadomość, że taka narracja dehumanizuje uczucia między ludźmi. I pozwala sobie lepiej z nimi radzić. Przecież konkretnych ludzi, „zamieszkują” konkretne energie, więc myślę, że jednak chodzi o osobę. W moich przypadku, dawno temu chodziło o osobę. 🤔 Tylko trudno to zaakceptować.

Jeśli czekać, aż wszyscy zmądrzeją, za długo to potrwa.

Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

Podobne wpisy