|||

Depresja czyli o kradzieży energii. I o tym dlaczego potrzebujemy Jezusa.

Depresja czyli konflikt wewnętrzny

Depresja to konflikt, spór, żeby nie powiedzieć starcie między Rodzicem i Dzieckiem. Dorosły znajduje się potrzasku.

W konsekwencji w człowieku toczy się prawdziwa wojna.

Im bardziej wewnętrzny Rodzic i wewnętrzne Dziecko są od siebie różni, tym proporcjonalnie większy konflikt wewnętrzny.

Dorosły jest w istocie jedyną siłą, która potrafi skutecznie interweniować w sporach między Rodzicem i Dzieckiem. We wszystkich interwencjach terapeutycznych należy brać to pod uwagę.

Zdaje się, że Dorosły potrafi zyskać przyzwolenie z zewnątrz, by zmobilizować własne siły: może zostać naładowany przez źródło zewnętrzne.

Eric Berne, Dzień dobry i… co dalej? s. 425

Dorosły to jest ten „wewnętrzny uzdrowiciel” czy też „Mesjasz„, z drugiej strony Berne zwraca uwagę, że choć to Bóg uzdrawia ludzi, człowiek może zostać naładowany przez źródło z zewnątrz.

U Berna pojawia się motyw „przymierza” a w Ewangelii Tomasza strzeżenia bliźniego jak źrenicy swego oka. Nie bez powodu.

(naładowany przez źródło zewnętrzne przyp. red.) Jest wtedy w stanie ROZDZIELIĆ ścierającego się Rodzica i Dziecko. Sprowadza się do skłonienia Rodzica, by ZOSTAWIŁ DZIECKO W SPOKOJU i pozwolił postępować według własnego uznania.

Jeśli Rodzic wyraża swoje obiekcje już po fakcie, uwaga stale pozostaje skupiona na Dorosłym, który dalej może mu się przeciwstawiać.

Eric Berne, Dzień dobry i… co dalej? s. 425

Depresja to brak mocy. Kto kradnie energię?

Przekaz energii między Rodzicem i Dzieckiem może zachodzić również w przeciwnym kierunku. Rodzic może nie tylko ODBIERAĆ DZIECKU nagromadzoną przez nie energię, by mu się przeciwstawić, lecz również może przekazać mu energię by dać bodziec do działania.

Rodzic kształtuje „złe” Dziecko, nie tylko dając mu dyrektywy lecz również ładując je energią. Dobrze znają to schizofrenicy, którzy zostali wyleczenie analizą transakcyjną z wykorzystaniem reparentingu.

W reparentingu rolę do ogrania ma również Dorosły, którego zadanie polega na WZBURZENIU SIĘ do takiego stopnia, by móc TOCZYĆ SPÓR z odrzuconym Rodzicem, jeśli ten ponownie się uaktywni.

Eric Berne, Dzień dobry i… co dalej? s. 425

Jestem prawie pewna, że Berne chciał napisać o „WKURWIENIU SIĘ do takiego stopnia…” 😉

Jeśli za „wyborem pokoju” stoi energia lęku, to to się nazywa „brak odwagi” czy bardziej dosadnie: tchórzostwo i nie ma co podpinać pod to wzniosłych duchowych teorii.

Natomiast wciąż zbyt mało kobiet zajmuje się rozwojem duchowym, a Jezus lubi może nie tylko niegrzeczne, ale również wkurzone dziewczynki.

Te pewnie wiedzą, że odblokowanie ładunku energetycznego złości jest trudne, bo kobietom nie wolno się złościć od pokoleń, raczej przyjmować życie w milczącej akceptacji, blokując to uczucie.

W konsekwencji nie wiadomo jak tę złość obsługiwać.

Jezus uczy operować tą energią. Powiedzmy, że w pokoju, ale działać pod jej wpływem. RODZIELANIE wewnętrznego Rodzica i Dziecka powoduje silne tarcia wewnętrzne.

I cały proces porzucania programu grzecznej dziewczynki to jest momentami, ale jednak nierówna, nieuczciwa rozgrywka, wymagająca ogromnej determinacji, samozaparcia, umiejętności automotywacji i mówiąc szczerze pomocy energii pozaziemskich ✝️

A Bóg jest jedynie Miłością i dlatego ma do przekazania tylko jedną wiadomość. Nigdy nie ograniczaj tego co mogę czynić przez ciebie, albowiem jeśli tylko postanowisz się do mnie przyłączyć – a ja jestem przejawem Ducha Świętego – zrozum dobrze, że nie ma żadnych ograniczeń tego, co mogę czynić przez ciebie, kiedy chcesz i jesteś gotowy by być świadkiem cudów w twoim życiu.

I kiedy już zobaczysz te cuda, musisz wówczas uznać, że zostały tobie uczynione.

Jeszua, Łaska przebudzenia

Cuda wielu ludzi przerażają. W tym mnie.

Depresję dobrze sobie wyobrazić jako liny

Depresję można wyobrazić sobie tak, jakby było się oplątanym dziesiątkami lin.

Te liny to iluzje na temat życia, przekonania, to też poglądy na temat tego jak powinno być, a jak nie.

Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane.

Tradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących. I właśnie wówczas, gdy wydają się zajęci tym, by dokonać przewrotu w sobie samych i w tym, co ich otacza, by stworzyć coś, czego nigdy jeszcze nie było, w takich właśnie epokach kryzysu rewolucyjnego przywołują oni trwożliwie na pomoc duchy przeszłości

Karol Marks, 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte

Jeśli liny są splątane i nie wiadomo gdzie zacząć proces rozplątywania, to im bardziej się szarpiemy z depresją i próbujemy oswobodzić, tym bardziej wszystkie pętle się zaciskają. Na szyi, w pasie, kostki, można te blokujące energie czuć intensywnie.

Nie polecam więc się szarpać, bo można funkcjonować z lekką depresją całkiem dobrze, a szarpanie powoduje utratę resztek mocy.

Daje do efekt nie utknięcia, tylko poczucie totalnego bezruchu. Neurotyczny poziom organizacji osobowości to też nie jest coś nie do przejścia.

Przestać być programem w grze

Jeśli chcemy przestać być programem w grze i chcemy wyjść poza funkcjonowanie dobrze wychowanego robota, w kierunku próby bycia bardziej prawdziwym człowiekiem i robimy to na siłę, to te próby bez należytego przygotowania mogą skończyć odpaleniem absolutnie wszystkich sygnałów skryptowych włączając w to konieczność hospitalizacji.

Tak mocno trzyma skrypt.

Pierwszym krokiem wydaje się być więc akceptacja i uznanie, że jeśli na tym etapie życia tak jest, to widocznie tak ma być.

Nie oznacza to, że musimy się temu totalnie poddać i ogólnie … poddać. Nie chodzi więc o to, żeby poddawać się depresji, i żeby RODZIC wygrał, ale o to, żeby Dorosły nauczył się akceptować smutek, wynikający z tego, że Dziecko na pewnym etapie może być zwyczajnie za słabe, żeby poradzić sobie z Rodzicem.

W lekkich przypadkach (czyli depresji, której nie trzeba leczyć klinicznie czy opiekować terapeutycznie) możemy skupić się na utrzymaniu resztek mocy, robieniu tego na co na dany moment pozwala nam skrypt i słuchaniu „tego całego Ducha”.

Czasem można dojść do wniosku, że się woli depresję i nerwicę niż bezkompromisowe działanie Ducha Świętego 😉 Z proszeniem Aniołów o pomoc, trzeba być ostrożnym, bo one rozbierają gmach złudzeń według własnego uznania. Czasem robią to po cegiełce, a czasem jak jakiś machnie skrzydłem to burzy dwie ściany i zrywa połowę dachu.

Depresja czyli zablokowana złość

Złość (to że ją odczuwamy) jest ostatnią tamą przed depresją. Jest wiele rodzajów złości. Np. taka, która jest starym ładunkiem zamrożonej energii, nosimy go w sobie i odpalimy na tego kto się akurat nawinie.

To się nazywa: złość rakietowa.

Jednak jeśli skupiliśmy się leczeniu, uzdrawianiu i rozmrażaniu „starych ładunków”, to jest też złość, która po prostu przykrywa rozpacz.

Dobra rada na rozpacz

Na rozpacz dostałam kiedyś bardzo dobrą radę. Wchodzi się w rozpacz całą sobą, ale trzeba sobie wyobrazić, że np. mały palec u lewej ręki nie jest rozpaczą. Jest wolny od poczucia beznadziei.

I ten palec jest kotwicą.

I – wracając do złości – to też jest taka złość, która według Berna ma być paliwem do stawienia oporu w odpowiednim momencie. Czyli chwilowo wycofać się w cień a w dobrym momencie zmieść rodziców z planszy 😉

Przeciwieństwem życia skryptowego jest życie prawdziwego człowieka w realnym świecie. Prawdziwy człowiek to zapewne prawdzie „ja”, mogące przemieszczać się z jednego stanu do drugiego.

Gdy ludzie poznają się bliżej, penetrują swoje skrypty do GŁĘBI, w której ukryte jest prawdzie „ja”. To właśnie je szanują i kochają, przeżywając z nim chwile prawdziwej bliskości, zanim znów górę weźmie programowanie Rodzicielskie. 😒

Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 320

Podobne wpisy