Co chciał przekazać Freud i wychodzenie z freudowskiego skryptu
Po co w ogóle wchodzić w skrypt Freuda?
W skrypt Freuda można chcieć wejść kiedy próbujemy wyjść ze skryptu Georga, który przypominam jako jedyny nie zawiera żadnej diagnozy. Nawet klasycznej depresji. Nawet standardowej neurozy. Ten skrypt nie zawiera gier. Niczego nie zawiera. Raczej puste, choć dostanie życie ale… niespecjalnie warte przeżycia.
To jest skrypt dużej ilości kobiet, z przeitelektualizowanymi, okradzionymi z własnej tożsamości animusami …
Skrypt Freuda:
TEZA: Jeder decyduje się zostać wielkim człowiekiem. Inni ludzie stawiają na jego drodze różnego rodzaju PRZESZKODY.
Zamiast spędzać życie na uderzeniu głową w stawiane przez nich mury, obszedł je wokół, znalazł wyzwanie godne jego uwagi i … stał się wielkim człowiekiem.
Eric Berne, Dzień dobry i co dalej, s. 265
Freud nie miał czasu na gry. Antytezy nie były dla niego niezbędne. I miał DOSTATECZNIE WIELE PRZYZWOLEŃ. Freud był zwycięzcą.
Natomiast w przeciwieństwie do skryptu Georga, skrypt Freuda ma już diagnozę kliniczną i są to fobie. Ostatecznie przez te fobie do czegoś doszedł.
Analiza gier jest freudowska, choć nie psychoanalityczna.
#dziękiZygmunt
Niezależnie to jest tak cholernie trudny skrypt, że bardzo motywuje do szukania optymalnych rozwiązań do wyrwania się z okowów. Co jest też postulatem, który Jezus kieruje do Ludzkości.
Skrypt Georga jest taki, że … od biedy „może być”. Można przecież żyć będąc swoim ojcem.
Fobie leżą u podstaw wszystkich gier. Więc gramy, żeby fobii i lęku nie doświadczać. Wiele przekazów mówi, że „wszystko jest doskonale widoczne i nie ma żadnej prywatności”. Niektórzy się po prostu zorientowali.
Przejście przez kręgi lęku i fobii (zakładając, że to się uda) może doprowadzić do „wyleczenia” w efekcie do odzyskania autonomii i wtedy właśnie jest się: mniej godnym pożałowania niż cała reszta rodu Ludzkiego.
Ale to jest tyle. Bycie mniej godnym pożałowania jako CEL. Większa ilości opcji do wyboru. Lub jakikolwiek REALNY wybór.
Co chciał przekazać Freud?
Mniej więcej to:
Ci panowie niżej próbowali przekazać mniej więcej to samo, choć posługujemy się bolesnym uproszczeniem.









Oraz Prawdziwa Gwiazda tego zestawienia czyli autor przekazu 6 Listu z „Nowych Listów Jeszuy”.

Choć to jest „idiotyczne”, „śmieszne” i „niedorzeczne”. To kobiety mogą mówić do Niego „Skarbie„. I dla Niego to jest ok.
Jak wyjść z fobii?
Najpierw trzeba w nie wejść, obiema nogami – by tak rzec. Blog to jest z definicji coś osobistego, wiec trochę prywaty.
Miałam sen, w którym mężczyzna włamuje się do mojego komputera/telefonu. Wiedziałam, żeby w nic nie klikać, jeśli coś wyśle.
I kiedy coś wysłał, a jakże… kliknęłam 😒
Wiedziałam, żeby tego NIE ROBIĆ ale to był IMPULS, wiedziałam KTO je daje więc ok., widocznie tak musiało być (nic nie dzieje się przypadkiem).
Wejście w skrypt Freuda… obiema nogami. Na tym mi zależało więc „idealnie się złożyło”. Realizujemy skrypt. Stąd wiem, że męska Anima jest ślepa. I że ogólnie Freudowi musiało trudno… być Freudem.
Kobietom Jezus daje tylko „małe kropelki”, na tyle, żeby się ludzką psychiką poważnie zainteresować, ale żeby nie zwariować.
I to jest MOMENT, żeby wybrać INACZEJ
I choć to było naprawdę dawno temu to (sen)… to racjonalizowałam i sen, i IMPULS. Ale jednak nie dawało mi to spokoju do tego stopnia, że dopiero ostatnio pojawiłam się u informatyka śledczego, bo wiedziałam, że jednak nie zaznam ukojenia jeśli nie dowiem się czy to zrobił.
Informatyk zaproponował dwie opcje:
- Wykonanie ekspertyzy zarówno komputera i telefonu, co zostanie zabezpieczone jako materiał w sprawie.
- Mogę też po prostu przywrócić sprzęt do ustawień fabrycznych i nawet jeśli ktoś ma nieautoryzowany dostęp to … już go miał nie będzie.
I w pierwszej, i w drugiej opcji odzyskałabym poczucie bezpieczeństwa. W drugiej nigdy nie dowiedziałabym się czy „to był tylko sen„, „czy to była tylko intencja świadcząca o chorej potrzebie kontroli„, „czy może faktycznie to zrobił?„.
Pierwsza opcja nie była tania, ale pieniądze nie stanowiły bariery. Opcja nr 1 mogłaby faktycznie doprowadzić do gry w sąd i doszczętnej utraty zaufania do innych istot ludzkich.
Celem terapii jest jednak odbudowanie tego zaufania, a mojej dodatkowo wyjście z gry i ODZYSKANIE świadomości, zdolności do miłości i spontaniczności.
Jeśli kocha się „swoje dziecko”, „swojego męża”, „siebie samego” to najczęściej tak jest, bo Ego traktuje ludzi jak swoje przedłużenia, ale nie jest to Miłość w definicji Berna, Fromma czy Jezusa.
Refleksję miałam taką, że grając w sąd, skutkowałoby to koniecznością wejścia w skrypt zwycięzcy… chcąc tego człowieka zniszczyć i skompromitować.
Niefajnie, bo jednak słucham przekazów o „wybaczaniu”, a po wglądach karmicznych jestem gotowa uznać, że istotnie „nikt nie zasługuje na moją ocenę”.
W przypadku drugiej opcji odzyskałabym poczucie bezpieczeństwa … pozostając jednak w niewiedzy. Jest taki przekaz „Błogość niewiedzy”.
Dialog wewnętrzny, mniej więcej taki:
„nie wiem co robić”
„wydaj te pieniądze na kosmetyczkę, na siebie, ja się tym zajmę”
„przywrócić wszystko do ustawień fabrycznych?”
„jeszcze nie, jeśli będzie potrzeba, żeby wrócić do tego informatyka to dam ci znać”
„😒 to mam tak czekać i nie wiedzieć czy ktoś mnie szpieguje…?! Nie możesz mi powiedzieć czy to jest „niedorzeczne” czy demon, czy tam ja – dałam się wciągnąć w chorą grę?!”
„rozpocznij proces rozpuszczania tej energii w sobie, poprzez wejście w proces przebaczania, bez względu na to czy wiesz, że to się stało czy nie, i tak nie ma żadnej prywatności. Zaufaj i pamiętaj, żeby NIGDY nie obdarzać zaufaniem ludzi, których słowa nie pokrywają się – w najmniejszym stopniu – z czynami. To ważna lekcja.„
Jeśli „wina” i „osąd” to myśli niepoczytalne. A przebaczenie, szerzenie jest „poczytalne” to tak wybrałam, mimo że to nie jest w moim stylu.
Ale „ląduję tu za każdym razem” i staram się robić rzeczy w stylu Chrystusa, a nie „tego pierwszego”.