Cała tajemnica „przebudzenia”. Serio. Nie ma nic więcej do odkrycia.
Funkcja wszystkich istot żywych polega właściwie, wyłączenie na użyczaniu sobie wzajemnie swojego towarzystwa w ramach strukturalizacji czasu w drodze, którą obrazuje poniższy wykres.
Tyle. I jest jedno pytanie, na które dobrze sobie odpowiedzieć. PO CO mówisz człowiekowi, którego spotykasz „dzień dobry”? Właściwie całe życie polega na tym, że mówimy sobie wzajemnie „dzień dobry” i coś później jest dalej, albo nie.
Eric Berne wymienił sposoby co trzeba zrobić, żeby zrobić to dobrze.
Eric Berne, Dzień dobry i … co dalej, s. 22-23
„Aby powiedzieć „dzień dobry” pozbądź się najpierw całego ładunku śmieci, który zgromadził się w twej głowie odkąd opuściłeś oddział położniczy. Stwierdzisz, że tamto szczególne, pierwsze powitanie, już się nie powtórzy. Nauczenie się od nowa tego, jak to zrobić, może zająć całe lata.„
„Żeby odpowiedzieć na „dzień dobry”, usuń na bok cały ładunek zaśmiecających głowę myśli i dostrzeż tego kto przed tobą stoi lub przechodzi obok ciebie, oczekując, że odpowiesz na jego powitanie. Opanowanie tej umiejętności może również zająć całe lata.„
„Gdy powiesz „dzień dobry”, usuń na bok cały cisnący ci się z powrotem do głowy śmietnik: wszystkie myśli o przykrościach, których doświadczyłeś, o swych żalach i kłopotach, przez które właśnie będziesz musiał przebrnąć. W ten prosty sposób nie masz już nic więcej do powiedzenia i milczysz.
Jednak, po latach praktyki, zdołasz, być może, znaleźć coś, co w takich okolicznościach WARTO powiedzieć.”
Berne napisał dwie książki, które mówią o tym śmietniku. Ludzi, którzy uczą się mówić „dzień dobry” nazwał Marsjanami. W przeciwieństwie do zwykłych „ziemiańskich rozmów”, które – nietrudno dostrzec – do czego doprowadziły. Do wojen, głodu i intelektualnego zamętu.
Miał nadzieję, że właściwie przygotowani Marsjanie będą w stanie wyeliminować te nieszczęścia. Marsjański niestety jest językiem snów, które pokazują rzeczy, takimi jakie są naprawdę.
Mojego Przewodnika zapytałam czy przemedytuję sobie to „przebudzenie”. Powiedział, że nie choć ta umiejętność jest przydatna – Przemodlę? – To może być pomocne, ale nie jest drogą – To co mam robić? – „Masz nauczyć się mówić innym ludziom „dzień dobry” i dostrzegać tych, którzy przed tobą stają. I może ci to zająć faktycznie całe lata.”
Ale nie jesteśmy z tym sami, więc im więcej osób zaangażuje się w naukę mówienia „dzień dobry” i będzie żywo praktykować mówienie innym ludziom „dzień dobry„, zgodnie z wytycznymi Berna – tym zakładam, że szybciej pójdzie.
Tak to działa, im więcej ludzi mówi sobie „dzień dobry” w stylu Erica Berna tym bardziej otwiera się kolektywnie ten zmysł wartości i idea ludzkiej wolności
O dostrzeganiu fasady
„Wszystkie te rozważania prowadzą do wniosku, że bardzo pożądane jest unikanie zarówno trywialnego, jak i złego towarzystwa, o ile nie jesteśmy w stanie swoją asertywną postawą w pełni podać w wątpliwość zdanie drugiej strony.
Jeśli nie można uniknąć złego towarzystwa, nie powinno się przynajmniej dać wprowadzić w błąd. Powinno się dostrzegać nieszczerość ukrywaną pod maską przyjaźni, siłę niszczycielską pod parawanem nieustannego labiedzenia nad swoim nieszczęściem, narcyzm – pod osobistym urokiem (…) Nie musimy im mówić od razu tego co widzimy, ale nie dostarczajmy im również dowodów na to, że jesteśmy ślepi. (…)
Jeśli inni nie rozumieją twoich zachowań – TO CO Z TEGO? Ich żądanie, abyśmy robili to, co za słuszne uznają oni, jest usiłowaniem narzucenia nam warunków. Jeżeli nasze zachowanie uznają za „aspołeczne” lub „irracjonalne” – niech i tak będzie.
Najbardziej gniewa ich nasze poczucie wolności (…). Nie musimy się przed nimi tłumaczyć, usprawiedliwiać naszych czynów, o ile nie wyrządzają im one szkody, ani nie naruszają ich praw. Ile istnień już zmarnowano z powodu tego żądania „wyjaśnień” (…).
Erich Fromm, O sztuce istnienia
Prawo rządzące ludzkimi relacjami
„Nie ma chyba takiego kontaktu pomiędzy dwiema istotami, który by nie wywarł wpływu na obie te istoty. Żadne spotkanie pomiędzy ludźmi, żadna przeprowadzona rozmowa, z wyjątkiem chyba najbardziej banalnej, nie pozostawia, żadnej ze stron niezmienionej – nawet jeśli zmiany te, będą tak minimalne, że ich skumulowany efekt (…) będzie zauważalny dopiero później.
Ale nawet przypadkowe spotkanie może wywrzeć znaczący wpływ. Czy jest ktoś kto przynajmniej raz w życiu nie został poruszony uprzejmością przypadkowej osoby? (…) Kto przybywając z jakąś osobą nie ożywił się, nie poprawił sobie nastroju, a w niektórych przypadkach nawet nie nabrał nowej odwagi i nowego wglądu w sytuację, nawet jeśli sama treść rozmowy, nie tłumaczyła bezpośrednio tych zmian?
I odwrotnie. Wielu ludzi zna ten typ doświadczeń, kiedy po przebywaniu z jakimiś ludźmi przybywali przygnębienie, uczucie zmęczenia, poczucie beznadziejności i nie byliby w stanie wyjaśnić, w jakim związku mogłaby z tym nastrojem pozostawać treść rozmowy.
Erich Fromm, O sztuce istnienia
O unikaniu banalnych rozmów i towarzystwa
„…równie ważne jak unikanie banalnej rozmowy jest unikanie złego towarzystwa. Przez złe towarzystwo nie rozumiem bynajmniej jedynie ludzi zepsutych i szkodliwych; tych bowiem powinno się unikać ze względu na to, że stwarzają wokół siebie trującą i przytłaczającą atmosferę. Mam tu na myśli „żywych trupów”, ludzi, których dusza jest martwa, chociaż ich ciało żyje; ludzi, których myśli i rozmowy są banalne, którzy plotą, a nie mówią, i którzy wypowiadają wyświechtane frazesy zamiast myśleć„.
Erich Fromm, O sztuce miłości